Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2018, 09:09   #31
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

Polka natychmiast zrozumiała, że znajduje się w zupełnie innym niż wcześniej miejscu. Wszystko wskazywało na to, że podróż Elżbiety na pokładzie tatianowego spodka naprawdę się odbyła. No chyba, że miejscowi zwyczajnie zmienili wygląd wszystkiego tak jak potrafiły to okulary Kai’Re. Polka zsunęła lekko oprawki z nosa by ocenić jak wszystko wtedy wygląda. Wyglądało tak samo niezależnie z i bez okularów. Wnętrze Wrót Domeny zbudowane było z szarej substancji, kamienia, czy wręcz betonu. Ściany nawet w dotyku przypominały ten ostatni materiał. O ile miejsce gdzie ją przebudzono potrafiło przytłoczyć, to te wyglądało po prostu przygnębiająco. Trochę jak bunkier podczas ostrzału. Zerknęła na twarz Agnara. Nawet towarzysz równie przyjemny co koledzy z podziemia.

Przesadzasz! On po prostu nie wie kim jesteśmy. Ciekawe co zrobi gdy się dowie? Może też będzie chciał się sprawdzić jak tamta ekipa? Profesorowa się wycofała i pozwoliła agentce podążać za przewodnikiem.

Tutejsze korytarze były na tyle rozległe, by móc pomieścić dwukierunkowe drogi. Poruszające się po siwych szosach pojazdy natychmiast przywodziły na myśl ciężarówki i wojskowe transportery, przy czym Elżbieta nie była pewna z której z “pamięci” czerpie takie skojarzenia. Jedno wydawało się jednak dość oczywiste: Urządzenia były niezwykle ciche i wydawały nieproporcjonalnie mało dźwięków poruszania się w stosunku do swojej masy. Trudno było ocenić jak szybko “ciężarówki” i “czołgi” mogłyby jechać, gdyż przynajmniej teraz sunęły na tyle wolno by Agnar mógł wskoczyć do czegoś co posiadło, podobnie jak tramwaj czy autobus dostosowane dla człowieka wejście w tylnej części pojazdu.
- Idziesz? - mężczyzna rzucił za siebie do Polki i nawet zaproponował rękę.
Przyjęła ją i wskoczyła na pokład dziwnego pojazdu.
- Dzięki. - Rozejrzała się po wnętrzu ciężarówki.
Wewnątrz podłużnego przedziału znajdowały się dwa podwójne rzędy foteli. Jedynie około połowy miejsc było zajętych lecz wciąż dawało to liczbę kilkudziesięciu pasażerów.
- Oficer logistyczny na pokładzie - rozległ się męski głos z głośnika. sześciu z pasażerów w dość mechaniczny sposób wstało, zasalutowało (jedena kobieta pięścią, jeden mężczyzna otwartą dłonią, inny “nazistowsko”, pewna dziewczyna dwoma palcami, reszta dłonią do skroni) w kierunku Agnara, który nawet nie zwrócił uwagi i zajął najbliższe z wolnych miejsc.
To ją lekko zaskoczyło. Przez chwilę przyglądała się mężczyźnie z góry.
- Jak ważną osobą jest oficer logistyczny?
Mężczyzna speszył się przynajmniej trochę.
- Widzę, że jesteś z jakiegoś Depozytorium siostro i dużo, rzeczy oczywistych jest dla ciebie nowe. Teoretycznie całe społeczeństwo podzielone jest na trzy kasty: Techników, Obrońców i Liderów, no i Sawantów. Wiadomo, Techników jest najwięcej bo technik będzie i od czołgów i od medycyny, po loty kosmiczne. My obrońcy zajmujemy się utrzymywaniem porządku w Domenie oraz obroną przed tym co leży poza jej granicami. Liderzy sprytnie to wszystko prowadzą. Ale przecież każda komórka potrzebuje wszystkich tych składników aby móc prawidłowo funkcjonować. Każdy oddział, nawet kilku osobowy powinien mieć lidera i jacyś technicy powinni mu towarzyszyć. A teraz rozejrzyj się.

W całym transporterze niemal wszyscy ludzie byli biali. Owszem, niektórzy wyglądali na południowców “Włochów” czy “Hiszpanów” podczas inni przypominali “Norwegów”. Jedni byli korpulentni i krępi, inni szczupli i wysocy. Elżbieta wychwyciła tylko trzech azjatów, z czego dwóch miało charakterystyczne skośne oczy a jeden mógł pochodzić z Indii.

- Mamy bardzo mało urodzonych Techników i tylko jednego prawdziwego Lidera na całą Stację. Z tego co wiem, to jest dość typowe dla innych osiedli, może poza samą stolicą i okolicą. Słyszałem, o Stacjach gdzie nawet milicja składa się z przekwalifikowanych Techników i Liderów. - widać było, że te słowa są dla Agnara nawet zabawne, szybko jednak przygasł.
- Pytasz o logistykę. My zajmujemy się przydzielaniem środków: Od ubrań, przez broń, po ludzi. To jest typowo liderska gałąź. Dlatego osobiście bardzo denerwuje mnie to co powiedziałem na temat dysproporcji: Stacje z nadwyżką Techników czy Liderów mogłyby je przesłać na przykład nam, w zamian za Obrońców. Uważam, że tylko usprawniłoby to pracę nas wszystkich. - Agnar westchnął. - To jednak tylko gdybania zwykłego oficera. Prawdopodobnie nadwyżka Obrońców we Wrotach Domeny jest celowym posunięciem, maksymalna koncentracja wojska w newralgicznym punkcie przerzutowym.
- Z tego co widziałam nawet ta niewielka ilość obrońców, która była w stolicy potrafi być problematyczna, a z tego co widzę sobie radzisz, skoro to wszystko jakoś działa. - Nadal stała obok mężczyzny niezbyt chcąc zajmować miejsce. Po kilku tysiącach lat w opakowaniu i podróży podczas której czuła się jakby była workiem kartofli, jakiekolwiek siedzisko nie wydawało się kuszące. Co innego łóżko. Duże ciepłe… profesorowa rozmarzyła się… z poduchami... dużą ilością poduch. I gburowatym Agnarem?

Agentka przerwała te utopijne plany i ponownie skupiła się na swoim rozmówcy.
- Możemy założyć, że prawie nic nie wiem. Dostałam to - zastukała w oprawke okularów. - bo nawet nie miałam do czynienia z soczewkami. Więc jeśli masz chęć wytłumaczyć mi choć trochę, to będę wdzięczna. - Odwróciła wzrok spoglądając na stroje ludzi wokół. Jak niby miała rozróżnić kto jaką funkcję pełni? Słuchać komunikatów? Liczyć na to, że nagle pojawią się literki? Irytowało ją to. Czuła się jak dziecko we mgle. - Im więcej się dowiem w tym krótkim czasie tym łatwiej będzie mi zająć się moją robotą.

Faktycznie, gdy tylko Elżbieta zatrzymała wzrok na którejś z twarzy na nieco dłuższy czas, przed jej oczyma pojawiały się napisy.
“Niobe 8564, młodszy technik medyczny” - pisało obok twarzy jednej z niebieskookich blondynek.
“Jack Kloze97, technik komunikacji” - widniało przy mężczyźnie o południowych rysach.
Z tego co Polka wypatrzyła w transporterze było kilku oficerów, resztę zaś stanowili technicy różnych specjalizacji.

Jesteś potworna! Głos profesorowej wypełnił jej świadomość. Prawda jednak była taka, że nie miały czasu na sentymenty, zabawy ze współczesnymi. Miały upolować jakiegoś gostka i to było w tej chwili najważniejsze. Potem, potem dostanie to czego potrzebuje, jeśli Kai’re nie kłamała. Tylko czego właściwie potrzebowała? Przetarła twarz, odruchowo przesuwając dłonią po głowie czując pod palcami odrastające włosy. Nienaturalnie szybko odrastające włosy.
- Chcę się po prostu odnaleźć w tym całym bałaganie. - Dodała cicho, nie spoglądając na Agnara.
 
Aiko jest offline  
Stary 27-06-2018, 13:25   #32
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Zamiast połączenia z Agnarem jednak, przed oczyma Olgi wyświetlił się komunikat: “odmowa dostępu, Olga, zostałaś zatrzymana, twoja swoboda komunikacji została wstrzymana na okres dochodzenia, masz prawo milczeć”
- Są świadkowie? - milicjantka rzuciła do bywalców lokalu jednak nikt jej nie odpowiedział - jaasne, że nie ma… nieważne, mamy wideo - dodała. Po czym wymierzyła palec wskazujący w Polkę
- 319, chcesz coś powiedzieć? - zapytała Olgę.

- Z tego co widzę na ripleju - zaczął jeden z milicjantów - 4781 złapała 319 za tyłek na co 7934 zareagował dość agresywnie…
- 13013, zdecydujcie się - ton milicjantki był pozbawiony aprobaty - albo przedstawiacie fakty regulaminowo, czyli nie “złapała za tyłek” tylko “dopuściła się napaści na tle saksualnym”, albo nieregulaminowo.
- No… - 13013 kombinował - no 7934 zazdrosny był sądząc po wskaźniku hormonów i dość agresywnie…
- Dość agresywnie wykurwił 4781 w mordę stołkiem - pomogła mu kobieta.
- No właśnie - zgodził się 13013 - 319 jak to zobaczyła to złamała 4781 kość łokciową i promieniową oraz skręciła nadgarstek.
- Stanęła w obronie 4781 - drugi milicjant odezwał się po raz pierwszy.
- Taa… - milicjantka nie była przekonana - mi to wygląda na współudział w morderstwie - zawyrokowała - zgrniamy obie.

Weronika 4781 była tak krnąbrna (lub pijana) że próbowała jeszcze stawiać czynny opór przedstawicielom władzy, jednak drugi z milicjantów (którego okulary przedstawiły Oldze jako Juriego 7065) efektownie potraktował ją paralizatorem po czym nieprzytomną przerzucił sobie przez ramię.

- To by było na tyle… - skwitowała milicjantka (zgodnie z opisem starsza sierżant Miranda 8698) po czym spojrzała na Olgę spod oka
- To jak 319? Idziesz o własnej dupie czy któryś z chłopaków ma ci przyłożyć pałą od której normalnie kurwa oniemiejesz, tak jak ta tutaj… cipa z logistyki psia jego mać - Miranda zarzuciła głową w stronę Weroniki.
W czasie wyjaśniania sprawy Olga miała nieco czasu, by ochłonąć. Obie jej osobowości zaś przywykły do pracy - żeby nie powiedzieć “użerania się” z osobami o raczej topornych osobowościach, toteż zachowanie milicjantki tylko wyzwoliło pewne, nabyte niegdyś, zdolności komunikacyjne do takich przypadków.
- Czy pani mnie obraża? Bo nie wydaje mi się, abym swoim zachowaniem dała pani powód do stosowania wobec mnie przemocy słownej. Czy w waszym świecie normalne jest takie zwracanie się do siebie? - zapytała chłodno.
Milicjantka uśmiechnęła się.
- Trzeźwa i poczytalna w trakcie popełniania czynu - zawyrokowała Miranda.
- No… czy ja wiem - wtrącił się 13013 - to “pani” brzmi dziwacznie.
- To nie brzmi dziwacznie młody, po prostu erudycją nie grzeszysz.
- Aha. - przyjął 13013, milicjantka przewróciła oczami i znów zwróciła się bezpośrednio do Olgi.
- Jesteś zatrzymana jako podejrzana o współudział w morderstwie, siostro. Jesteś w stanie iść z nami o własnych siłach czy potrzebujesz… pomocy? Masz prawo zachować milczenie, wtedy oczywiście uznam, że jednak potrzebujesz pomocy i lub stawiasz opór.

W międzyczasie młody i wyraźnie pijany mężczyzna podszedł do Olgi oraz milicjantów i zupełnie nie zwracając uwagi na sytuację zagadał tą pierwszą.
- Cześć, super z ciebie siostra, szkoda, że wolisz dziewczyny, może dodasz mnie do kontaktów? Tak na wypadek jakbyś szukała czegoś nowego?
Trudno powiedzieć czy to zachowanie tego gostka, czy milicjantki rozsierdziło Olgę. Faktem jednak było, że teraz gotowała się ze złości. I nie potrafiła cofnąć tego stanu. Nagromadzona w trakcie gotowania para potrzebowała ujścia. Teraz. Już. Jak najszybciej.
- Nie jestem... - zaczęła szeptem, lecz po chwili uderzyła w krzyk - WASZĄ JEBANĄ SIOSTRĄ! Nic mnie z wami nie łączy!
Odepchnęła jedną ręką podpitego natręta, zapominając jednak o kontrolowaniu swojej siły przy tym.
Facet odleciał...po prostu znikł gdzieś w kłębowisku pogujących klubowiczów. Mężczyzna musiał przecież ważyć przynajmniej z osiemdziesiąt kilo, jednak ramie polki przemieściło go w przestrzeni tak gwałtownie, że kobieta nie była nawet w stanie zdecydować czy pod opuszkami palców czuła zgrzytanie ludzkich kości czy nie.

Mirandzie nie można było odmówić refleksu, w dłoni milicjantki natychmiast zmaterializował się pistolet (jakiegoś rodzaju), ułamek sekundy później Olga poczuła nieprzyjemne ukłucie w brzuch… a potem następne i następne i następne… zupełnie jakby jakiś gryzoń, wiewiórka może, czy nawet całe ich stado kąsało jej skórę do krwi.

Olga poczuła się zagrożona, a to spowodowało intensywny wzrost poziomu adrenaliny. Nie myślała racjonalnie. Po prostu kopnęła funkcjonariuszkę, by odepchnąć ją od siebie i uniemożliwić komarowi dalsze kąsanie. Przy okazji spojrzałą na swój brzuch.
Sukienka miała teraz dziury jednak samo ciało kobiety miało jedynie kilka siniaków. Kilka dość dużych siniaków, jednak wciąż tylko siniaków.

Miranda jęknęła (czy może to było przekleństwo połączone z jęknięciem?) i poleciała dobre dwa metry do tyłu. Jednak jej pancerz musiał całkiem dobrze amortyzować cios Polki gdyż już po chwili w jej dłoni znów znalazł się pistolet. Tym razem Olga dostała w czoło, zabardzo tego nie poczuła, jednak gdy następny pocisk trafił ją w brodę i dolną wargę Polka miała już w ustach smak własnej krwi. Moment później Olgę przechyliło na stronę gdy dostała z innego kierunku. Pozostali milicjanci musieli już zacząć strzelać. Jeden z pocisków trafił Polkę w skroń, drugi w ucho. Olga nie mogła się zdecydować czy czuje się jakby znów czmychała między odłamkami niemieckich moździerzy, czy jakby znów uderzyła twarzą o kierownice swojego samochodu…


***

330
- Jasne, rozumiem… mniej więcej - przyznał mężczyzna, po czym wymownie wskazał na okulary kobiety - twój KO z pewnością dokształci cię w czym tam chcesz, siostro. - wyjaśnił po czym wstał - chodź, wysiadamy tutaj.
Elżbieta westchnęła i ruszyła za nim.
- By KO mi coś powiedziało trzeba o to spytać, bracie. - Ostatnie słowo wypowiedziała z ironią. Ten typ był okropny. Jakby nie mógł jej zdradzić choćby jakiejś ciekawostki!

Nie poprosiłyśmy go o to. Agentka powstrzymała parsknięcie. Chcesz to masz, wycofała się dając wolną rękę Profesorowej. Nie było tu żadnego militarnego zagrożenia.
- Zdradź mi jakąś ciekawostkę… dobra możesz powiedzieć coś oczywistego.
Agnar trochę się zawstydził.
- Nie mam uprawnień, żeby wiedzieć co byłoby ciekawostką dla ciebie, nie wiem też, na jakim poziomie cywilizacyjnym jest miejsce z którego pochodzisz. Czy mieszkałaś w jaskini, w szałasie, domu z innego organicznego materiału, czy może korzystaliście z kamienia? Żelbetonu? Łatwiej jeśli to ty mi opowiesz o swojej planecie to wtedy mógłbym powiedzieć, co mainstream Domeny wie lepiej.
- Pochodzę z Ziemi i wychowałam się w czasach przedwojennych. - Elżbieta dopuściła do głosu profesorową, skoro to jej zależało na kontakcie z tym facetem. - Nie mieliśmy takich komputerów - postukała w oprawkę okularów. - i tak zaawansowanej technologii, ale nie żyłam w jaskini. Mieliśmy z mężem dom z ogrodem pod pięknym miastem i dwójkę dzieci. - Poczuła ogarniający ją smutek. Wszystko to przepadło. Jej rodzina umarła, ślady po tamtym świecie zatarły kolejne wojny. - Nie miałam pojęcia, że jest coś poza moją planetą. Jeśli ci to jakoś pomoże tak, wiem co to żelbeton. Dzięki mężowi widziałam pierwsze maszyny liczące.
Agnar uśmiechnął się, ale jakoś tak uprzejmie.
- Wiesz… to może pierwszą ciekawostką będzie dla ciebie “Protokół Ziemi”. Pracowałem z osobami które przetransferowano z wielu Depozytoriów i wszyscy mówili, że pochodzą z Ziemi. Jedna z podstawowych zasad nieświadomej kolonizacji. Populacji dostarcza się informację o tym, że planeta na której się znajduje nazywa się “Ziemią” co czyni ich samych Ziemianami.

- Z tego co mówisz, twoja “Ziemia” jest na średniozaawansowanym przedstłonecznym poziomie cywilizacji. Era Słoneczna to okres w jakim obecnie się znajdujemy i w jakim odmierzamy przebieg standardowych lat. Standardowy rok to 8760 godzin. Jeśli jakieś Depozytorium samodzielnie osiągnie poziom cywilizacji bliski słonecznemu, Domena zaprzestaje względem takiej planety polityki izolacji i przyśpiesza postęp technologiczny na tym obszarze.
- “Moja Ziemia” była na takim poziomie. Podobno obecnie jest rezerwatem. - Uśmiechnęła się niepewnie do Agnara. - Nie była pewna na ile informacje o jej życiu są ściśle tajne, ale gdyby były chyba Kai’Re lub Słonko by ją uprzedziły. - Podobno jest tam jedno miasto, chyba Heliopolis… - Elżbieta nie usłyszała ostatniego wypowiedzianego przez siebie słowa a przed jej oczyma na soczewkach wyświetlił się napis “tryb cenzury”. Wyglądało na to, że Polka nawet nie musiała zastanawiać się, czy coś może powiedzieć czy nie, cenzura nigdy nie spała! - i jakieś inne osady. A ty skąd pochodzisz? - kobieta na chwilę się zawahała. - Jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać.
Agnar nawet nie poruszył brwiami gdy jego rozmówczyni na jedno słowo straciła głos, widocznie takie autokorekty były tu normalne.
- Ja urodziłem się na stacji podobnej nawet do tej. Czterdzieści osiem milionów ludzi. W wieku pięciu lat skierowano mnie do Obrońców.
- Wcześnie… mój syn był w podobnym wieku. - Ela poczuła się dziwnie. Niby były to dużo bardziej zaawansowane czasy, ale… wysyłać dzieci by je szkolić. - To duża stacja?
- Chodzi o wielkość czy populacje? wielkość była raczej mała, za to populacja średnia.
Elżbieta przytaknęła ruchem głowy i już w milczeniu podążyła za swoim przewodnikiem. Osiem milionów na jednej stacji, a jest ich więcej, pewnie są większe. Wszyscy oni żyli obok, a my nie mieliśmy o tym pojęcia. Poczuła jak jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

[MEDIA]https://cdn.shazoo.ru/58063_xKnlSZeNud_190_max.jpg[/MEDIA]
Dosłownie kilka kroków po opuszczeniu transportera Elżbieta zdała sobie sprawę, że w okolicy panuje pewne “rozprężenie” Zapach wydychanego przez przechodniów alkoholu i dymu był intensywny. Trudno było Elżbiecie ocenić co ludzie palili, ale od niektórych zapachów kręciło się jej w głowie. Albo raczej “wydawało się jej” że w głowie się kręci, gdyż ciało Polki było ostatnimi czasy wyjątkowo otporne na wszystko.

- Witaj Agnar 1406 - rozległ się głos kolejnej niewidzialnej “gejszy” gdy oficer i Elżbieta przekroczyli próg lokalu oznaczonego jako “Kantyna nr 3 w sektorze 13” - do końca twojej zmiany pozostało cztery godziny, twój dostęp do używek jest zablokowany, życzę miłego pobytu.

Korytarz lokalu był oświetlony słabym niebieskim światłem.
do uszu Elżbiety dolatywały różne odgłosy: Z niektórych pomieszczeń dobiegała krzykliwa muzyka i dzikie wrzaski, z innych dźwięki jakiejś burdy, czasem znów miłosne jęki kobiet i mężczyzn.
Jak w domu studenta. Profesorowa aż pokręciła głową, a Agentka jej nie powstrzymywała.
- Ciekawe miejsce… - Była ciekawa czy cały świat poza stolicą jest taki. Czy we wszystkich wrotach ludzie egzystują w tak ponurych miejscach.
- Tu są pomieszczenia integracyjne - Agnar wskazywał na rozwidlenia w korytarzu po prawej i lewej stronie. - mówisz, że chcesz się napić? Może tutaj? - mężczyzna zaproponował skręcając do jednej z sal.
[MEDIA]https://cdn0.artstation.com/p/assets/images/images/002/305/708/large/lachlan-page-scifi-bar.jpg[/MEDIA]
W lokalu nie było zbyt wielu klientów, ci nieliczni wyglądali zaś na zbyt przepitych by nawet pić. W tle leciała muzyka, która Elżbiecie nie kojarzyła się z niczym znanym…

… chociaż z drugiej strony, trochę to przypominało marsz pogrzebowy wymiałczany przez kota…
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 11-07-2018 o 12:50. Powód: za dużo penisów...
Amon jest offline  
Stary 28-06-2018, 08:42   #33
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319

Wiedziała jedno - musi uciec z otwartej przestrzeni. Dała więc nura na ziemię i tam czołgając się pomiędzy krzesłami i stolikami próbowała dostać się za kontuar, gdzie mogłaby pomyśleć jak wydostać się z pomieszczenia, do którego każde wejście było obstawione.
Milicjanci nie przestawali w nią strzelać, a że kilka razy spudłowali, Olga mogła na własne oczy zobaczyć, że amunicja była jak najbardziej ostra - krzesła i taborety pękały od pocisków.
- Ty…! Infamiska! - ktoś krzyknął i wtedy się zaczęło: Wszyscy bywalcy lokalu zaczęli atakować Polkę. Meblami, butelkami, oraz oczywiście kopniakami i pięściami. Głowa kobiety latała to w prawo to w lewo od uderzeń czyiś butów. Usta Olgi wypełnione były krwią, całe ciało okropnie bolało.
Ból był potworny. Ale i determinacja Olgi nie mniejsza. Jakaś część jej podzielonego na świadomości umysłu wciąż pozostawała Musiała uciekać. Jak najszybciej. Złapała jakiś blat, do którego wciąż jeszcze przymocowana była jedna noga (pozostałe zostały zniszczone) i używając go jako tarczy, ruszyłą przed siebie w stronę najbliższego wyjścia.
- Nie wiem... - ci, którzy mieli odwagę zagrodzić jej drogę kończyli zazwyczaj marnie odepchnięci ręką lub nogą - o co wam... - wśród pełnych bólu i złości krzyków Polka powoli przemieszczała się do drzwi - kurwa... - odrzuciła blat, który przypominał teraz bardziej makietę sera szwajcarskiego i biegiem rzuciła się w kierunku przejścia - chodzi! - skoczyła na milicjanta, który ostrzeliwał ją zza framugi.
Mężczyzna potrafił walczyć także wręcz i Olga już po chwili zrozumiała, że milicjant walczy lepiej od niej. Jednak 13013 wciąż był normalnym człowiekiem, z normalną prędkością i siłą. Pancerz chronił funkcjonariusza całkiem dobrze jednak nie był bez słabych punktów, musiał przecież a pozwalać na zginanie kończyn… Polka więc mogła mu je powyginać trochę bardziej…

Unikając lub zwyczajnie ignorując większość ciosów czy pocisków Oldze się udało dotrzeć do przejścia, za którym znajdowało się pięciu funkcjonariuszy uzbrojonych w znacznie większe i poważnie wyglądające karabiny.
Wszystkie wycelowane były w czaszkę Polki.
- Gleba! - padła jednoznaczna komenda jednego z funkcjonariuszy.
Nie posłuchała od razu. Adrenalina buzowała w jej żyłach. Rozejrzała się dziko wokoło. Czuła, że może więcej, a jednak nie chciała zabijać. Gdzieś w środku pamiętała, że ci ludzie nie są jej wrogami, że wykonują swoje obowiązki i to ona podpadła wdając się w bijatykę.
- Pojebało was... - warknęła, ale posłusznie opadła na kolana a potem na ziemię, zakładając ręce na tył głowy.
Polecenie najwyraźniej dotyczyło wszystkich gdyż już po tym jak Polka dotknęła twarzą podłogi rozległa się seria jęków i gwałtownie uderzających o podłogę ciał.
Milicjanci nic już nie komentowali i chwilę później dwóch z nich przechadzało się między ludżmi, którzy jednak, podobnie jak Olga, posłuchali za pierwszym i jak widać jedynym możliwym razem.

Polka miała wrażenie, że na jej przegubach zamocowano innego rodzaju kajdanki niż te które przeznaczone były pozostałym. Podobnie spięto też jej nogi. Wszyscy ludzie leżeli unieruchomieni na podłodze z czego większość przeklinała wściekle na wszystkie możliwe sposoby. Musiało to trwać dobre dziesięć minut, ostatecznie pojawił się duży pojazd, do którego milicjanci zaczęli w dość mało subtelny sposób wtaszczać zaaresztowanych.
- Nie tą. - Olga usłyszała nad sobą kobiecy głos Mirandy, gdy jeden z mężczyzn zabierał się za poderwanie z ziemi Polki.

Tym sposobem Olga musiała leżeć na podłodze następne parę minut w oczekiwaniu na inny transporter. W międzyczasie przyjechała też ekipa, która pozbierała ciała rannych oraz martwego.

Gdy wreszcie Olgę wtaszczono do przeznaczonego dla niej pojazdu, okazało się, że jest on całkowicie pusty. Wyglądało na to, że Polce nie miał nikt towarzyszyć.

Rozejrzała się czy Miranda lub ktoś, kogo zdążyła poznać w trakcie swojego krótkiego pobytu jej nie towarzyszy.
Nie towarzyszył, Polka musiała kontemplować białe ściany, nieprzyjemnie przywodzące na myśl szpital dla obłąkanych, samotnie.

Jakimś cudem, w całym tym zamieszaniu, z nosa Olgi nie zsunęły się okulary. Jednak KO nie podsuwało tym razem kobiecie żadnych przydatnych informacji. Nawet zapytanie o godzinę i czas jaki upłynął skutkowało odpowiedzią typu “brak danych” lub “informacja niejawna”

Dlatego kiedy na skrępowanych ramionach kobiety zacisnęły się od tyłu czyjeś dłonie, było to całkowitym zaskoczeniem - ściganemu czy podejrzanemu władza mogła tu odebrać dosłownie kontakt z rzeczywistością: Słuch, obraz, informacje. Ktoś (prawdopodobnie kolejny funkcjonariusz) wyciągnął Olgę na zewnątrz.
Okolica wyglądała jak podziemny betonowy bunkier, przed pojazdem znajdował się tylko jeden, szary okrągły tunel który oświetlało fioletowe światło bijące z podłogi. Dwóch milicjantów prowadziło Olgę pod ramiona tą właśnie drogą.

Kobieta czuła strach, ale nie było to uczucie paraliżujące. Coś stało się z nią przez te lata w uśpieniu. A może to w trakcie szkieletyzacji? Olga czuła się nie tylko panią swojego ciała, ale i umysłu. Potrafiła odsunąć strach, by spojrzeć na sytuację z zimną kalkulacją. Zadanie wyznaczone przez Opiekunkę wcale nie było jej priorytetem. Zgodziła się je wykonać z braku innych alternatyw, mając przy tym pełną świadomość tego, że obiecana nagroda prawdopodobnie była kłamstwem. Olga była narzędziem, jak się okazało - śmiertelnie niebezpiecznym. Czy można dziwić się więc, że ktoś próbował chwycić ją w dłoń?
Najwyraźniej jednak wpływy murzynki nie sięgały tak daleko, by teraz wyratować ją z opresji, która dla samej Polki stanowiła jedynie kolejną alternatywę dalszych wydarzeń. Co by było, gdyby kilka lat przyszło jej spędzić za kratkami? Po prawdzie może by jej się to nawet przydało, by nadrobić “stracony” czas. O ile oczywiście ludzie wciąż stosowali idee zakładów karnych.
- Dokąd mnie prowadzicie? - zapytała funkcjonariuszy wyjątkowo spokojnym głosem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 29-06-2018, 08:40   #34
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

- A jest może jakieś miejsce gdzie nie ma tych… - przez chwilę poważnie rozważała jak określić wypełniający jej uszy skowyt. - odgłosów?
Agnar przyglądał się oprawkom okularów Elżbiety.
- To jest jakiś spersonalizowany model zewnętrznego CI. Poproś o wyciszenie albo zmianę utworu. Oczywiście jeśli przeszkadza ci tylko muzyka, to jest po prostu sala którą mój KO określa jako optymalną dla jednostek nie obytych z dorobkiem cywilizacyjnym Domeny.
Miejsce samo w sobie było dziwne, ale jakoś… odrobinę przypominało jej miejsca, w których się spotykali agenci. Było w nim dosyć ciemno, jedynie niektóre miejsca zostały rozświetlone… czymś dziwnym. Były stoliki… dziwne. No i bar z alkoholami… Dobra w niczym to nie przypominało ich miejsc spotkań. Jednak pobudzało jej ciekawość. Gdyby tylko była wstanie wydać polecenie KO myślami. Spytać o każdy poszczególny element, każdy trunek. Czy w ogóle powinna pić alkohol? Miała na to ochotę od samego przebudzenia. Przełknęła ślinkę zerkając na Agnara. On nie mógł pić więc pewnie kulturalnie by było także się powstrzymać.
Elżbieta nie musiała wydawać specjalnych “mentalnych” poleceń. KO działał na wszystkie obserwowane obiekty tak samo jak na twarze ludzi. Szybko więc Polka upewniła się, że w barze można zamówić wszystko co kiedykolwiek nazwano alkocholem, oraz narkotykami. Były też substancje które w zasadzie można było tylko uznać za toksyczne i zabójczo trujące. Wiele specyfików zupełnie nie można było skojarzyć z niczym znajomym. Oczywiście wnikliwa obserwacja pozwalała na wyświetlenie okienka nawet ze składem chemicznym.

- To jak? Mówiłaś, że chcesz się napić? - zagadał mężczyzna.
- Wycisz. - Polka wydała prostą komendę. Dalej rozglądając się po pomieszczeniu. - Staram się obyć z “dorobkiem cywilizacyjnym domeny” - W jej głosie pojawiła się nutka ironii gdy zacytowała słowa mężczyzny. - Może być tutaj. - Spojrzała z uśmiechem na Agnara. Tak powinna się napić. Powinna też odpocząć chwilę w ciszy i to nie tej sztucznie wygenerowanej Agentka miała ochotę na wódkę, choć to nie gasiło pragnienia, do tego już oddała stery komu innemu. Będzie jeszcze okazja. - Wina. Chętnie napiję się wina. Najlepiej czerwonego wytrawnego. - Weszła do pomieszczenia z zaciekawieniem dotykając wszystkich mebli.
Większość mebli wydawała się zbudowana z tworzyw sztucznych, które dla Elżbiet nie były już czymś nowym, choć może jeszcze nie powszechnym. Oczywiście długie wpatrywanie się w określony punkt pozwalał dowiedzieć się od KO z czego dokładnie jest zbudowany. Tak jak przypuszczała polka, niemal cały wystrój pomieszczenia tworzyły pochodne węgla.
- Trzymaj - Agnar podał Elżbiecie pięciolitrowy stalowy termos, przypominający bardziej gaśnicę niż butelkę, który to mężczyzna wyszukał w czasie gdy kobieta obserwowała otoczenie.
Elżbieta roześmiała się, ale przyjęła dziwny baniak.
- Tak, taką ilością na pewno ugaszę pragnienie. - Zważyła pojemnik w dłoniach. - A macie w tym zaawansowanym technologicznie świecie jakieś naczynia?
Agnar przewrócił oczami.
- Jasne, czekaj - mężczyzna podszedł do regału za barem i wnikliwie szukał odpowiedniej szklanki, chyba musiał sprawdzać w swoim KO jak wygląda kieliszek do wina bo wrócił właśnie z takim. - tutaj nikt takich bajerów nie używa. Ale jeśli spotkasz jakiegoś lidera to może nawet uda ci się prześlęczeć nad pojemnikiem kilka godzin mordując się takimi małymi dawkami - wytłumaczył przyglądając się ze zgrozą kieliszkowi.
- Chciałam się nieco napić, a nie upić. - Skupiła wzrok na baniaku pozwalając KO wyświetlić instrukcję. - Głupio się upijać samotnie, a ty nie możesz pić z tego co słyszałam. - Nalała sobie kieliszek wina i z uśmiechem upiła łyk. Była ciekawa jak po szkieletyzacji zachowa się jej ciało pod wpływem alkoholu.
Wino było wyprodukowane w zakładach produkcji żywności i chemii na stacji Pole 6 orbitującej Wenus. Miało dwanaście procent zawartości alkoholu. Po jednym łyku, Elżbieta podejrzewała, że mogłaby prawdopodobnie wypić całą butelkę i wciąż pozostać na nogach.
- Czy da się rozpoznać lidera jakoś inaczej niż dzięki KO? - zerknęła na Agnara dolewając sobie wina. - U nas różne służby miały mundury, a symbole na pagonach - poklepała się po ramieniu. - wskazywały konkretne rangi.
Agnar pokiwał głową.
- Kolorem służb zbrojnych jest fiolet. Ale w samych służbach przecież mogą być przedstawiciele wszystkich kast. Jeśli z jakiś przyczyn twój KO nie działa, można skorzystać ze stereotypu: jeśli ktoś jest czarny to na dziewięćdziesiąt procent jest liderem, skośnooki technikiem a biały obrońcą.
- Nie zajmuję ci zbyt wiele czasu? - Ela dolała sobie wina i bez pośpiechu osuszyła kolejny kieliszek. - Przyznaję, że chętnie bym cię nieco wypytała. Moją misję mam skonsultować z nijakim Set’Anem. Znajdę go na stacji? No i… - Naciągnęła materiał na swoim brzuchu, patrząc jak tkanina się odkształca. - Nie mogłabym gdzieś dostać normalnych ubrań? - Zerknęła na Agnara lekko zakłopotana. - W tych czuję się odrobinę nieswojo.
Agnar spojrzał na chwilę w bok.
- hmm… nie, nie mam kogoś takiego na spisie ludności, zresztą to nie dziwne bo “An” to wyższa ranga administracyjna, tutaj mamy po prostu Opiekuna stacji.
- Rozumiem. - Uśmiechnęła się choć niepokoił ją brak informacji. - Dopytam o to później.
Nie musiała nawet gdyż na jej soczewkach natychmiast wyświetliły się informacje: Set’An był nadzorcą w systemie Skorpiona, setki lat świetlnych od miejsca gdzie Elżbieta obecnie się znajdowała. Dla porównania, jej poprzednia “podróż” pojazdem Tatiana obejmowała odległość zaledwie cztery lata świetlne od Układu Słonecznego.

- coś nie tak z ubraniem? a… - Agnar złapał się za głowę. - Dobra, wiem o co chodzi, spójrz - mężczyzna dotknął swojego ubrania. - edytuj, zmień kolor całości na zielony, wydłuż rękawy o dziesięć procent. - Elżbieta obserwowała jak na jej oczach strój Agnara zmienia kolor i kształt.
- Oh… zauważyłam, że można go kształtować pod palcami, ale wracał do poprzedniego kształtu. - Spojrzała na swój kostium ciasno opinający ciało. Niby byli tu sami ale jakoś przebieranie się w knajpie… wydawało się być niewłaściwe. Spojrzała na Agnara. - Czy jest jakieś miejsce gdzie mogłabym nad tym popracować. Ach! Chyba że masz ochotę coś zjeść. To może zaczekać.
Agnar machnął ręką.
- Nie przejmuj się, dzięki. Oczywiście że jest, w tej kantynie znajduje się przydzielony ci apartament.
 
Aiko jest offline  
Stary 11-07-2018, 12:49   #35
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
- Do Opiekuna Stacji - odpowiedział jej jeden z funkcjonariuszy a w zasadzie funkcjonariuszka, co Olga mogła rozpoznać dopiero po głosie.
A zatem ktoś “na świeczniku”. Polka darowała więc sobie strzępienie języka, licząc, że niedługo porozmawia z osobą bardziej kompetentną niż ci tutaj. Porozmawia... albo zabije.
Korytarz nie był jakoś specjalnie długi czy kręty. Jego zwieńczeniem były drzwi a raczej śluza, po której otworzeniu Polka znalazła się w pomieszczeniu przypominającym…
Bibliotekę.

Na regałach wykonanych z niemnego, przypominającego marmur materiału spoczywały książki - nie setki czy dziesiątki, poszczególne książki po jednej na każdą półkę. Książki nie wyglądały, przynajmniej dla Olgi jakoś specjalnie okazale, nie były to opasłe tomy w skórzanej oprawie przeciwnie, niemal wszystkie należały do kategorii tych miękkich, wydanych na czymś niewiele lepszym od papieru toaletowego. Jednak musiały być niezwykle stare i wysłużone, gdyż ich okładki wyblakły już całkowicie.

- Stać. - rozległ się męski głos z centralnej części pomieszczenia. Dopiero wtedy Olga zauważyła, że stoi tam nie rzeźba a autantyczna, odwrócona plecami osoba.
- Zdejmijcie temu człowiekowi kajdany. - polecił głos. Milicjanci bez słowa wykonali polecenie.
- Dziękuję, teraz proszę, zostawcie nas samych. - Funkcjonariusze popatrzyli po sobie ale znów nic nie powiedzieli, odwrócili się i wyszli, śluza zamknęła się za nimi. Dopiero wtedy stojący na środku sali mężczyzna odwrócił się i zmierzył oceniającym spojrzeniem swojego gościa.
[MEDIA]http://i.pinimg.com/564x/89/42/6d/89426d3b45d6da751ff4fa85bf8dfbda.jpg[/MEDIA]

Polka powstrzymała grymas na twarzy. Co prawda, jako agentka gwiazd sypiała już z gorszymi brzydalami, ale faktem było, że czyniła to wyłącznie w przypadkach uzyskania pewnych korzyści. Druga strona jej osobowości była zaś przerażona tym tokiem myślenia, toteż Olga-agentka wysunęła się na prowadzenie. Uśmiechnęła się kocio do mężczyzny i rozmasowała nadgarstki zmysłowymi, posuwistymi ruchami palców.
- Dziękuję... tak jest o wiele wygodniej - powiedziała.
Mężczyzna nie odezwał się jednak od razu, jedynie skinął zdawkowo głową, wciąż przyglądał się Oldze. Polka też mogła co nieco zauważyć. Na przykład, że człowiek jest dokładnie tego samego wzrostu co ona, ma taką samą długość rąk, nóg. Obcy przyglądał się Oldze jeszcze dobre trzydzieści sekund, nim zdecydował się odezwać.
- Człowiekowi uwłacza niewola. Nie tylko własna.
Skinęła głową. Na razie nie podchodziła bliżej. Za to zaczęła się rozglądać.
- Ciekawy wystrój - pochwaliła i dodała po chwili - Ale przypuszczam, że nie po to zostałam tu sprowadzona, by podziwiać starocie.
- Nie wszystkie starocie warto podziwiać, czy nawet trzymać.
Spochmurniała. Żadna kobieta nie lubiła, gdy mówiono o jej wieku. Żadna starsza kobieta.
- Nie odpowiedziałeś na pytanie. Nie mówiąc o jakimś przedstawieniu się, a ten wasz okularo-komputerek chyba się popsuł, bo nic mi nie podpowiada.
- Czyżby? - mężczyzna uniósł brew aczkolwiek nie zmienił nieruchomego, marmurowego wyrazu twarzy. - Ktoś mógłby powiedzieć, dałem już odpowiedź i wydałem swój wyrok. Dlaczego uważasz, że jest inaczej? - mężczyzna uśmiechnął się chłodno, przeszedł kilka metrów do najbliższej półki i zdjął z niej coś, co kiedyś mogło być kolorowym czasopismem. Delikatnie otwierał kolejne strony.
- Bo wciąż tu stoję? - odparła z bezczelnym uśmiechem.
Człowiek uniósł wzrok znad tekstu i spojrzał na Polkę bez wyrazu.
- Jesteś bardzo pierwotna. - powiedział zamykając zeszyt i odkładając na półkę - wciąż jednak pokrewna i jest niedopuszczalne, by pozostawić cię na pastwę tej nieznającej swojego miejsca kobiety. - powiedział.
Jakiej kobiety? Jej samej? Czy raczej miał na myśli Kai’Re?
- Wciąż się nie przedstawiłeś. O to mi chodziło. - Olga postanowiła trochę go sprowokować.
Mężczyzna odwrócił wzrok.
- Nie poniżaj się. Zostałaś poinstruowana do kogo cię prowadzą, proszę nie zadawaj mi pytań na które znasz już odpowiedź.
- Wciąż nie znam twojego imienia. Chyba że mam je sobie wymyśleć? - pogrywała z nim, uśmiechając się psotnie. Jednocześnie jej oczy zaczęły szukać ewentualnych dróg ucieczki z pomieszczenia oraz wyłapywać wszystko, co mogłoby posłużyć jej jako broń.
Nie tylko jednak nie było widać żadnych potencjalnych ścieżek ewakuacji ale i potencjalnych przedmiotów przydatnych do walki zdawało się jak na życzenie. Książki były zbyt lekkie by można było nimi komuś przyłożyć. Olga zawsze mogła spróbować rozwalić jakąś półkę.
Mężczyzna przyglądał się kobiecie bez słowa jeszcze przez chwilę po czym po raz pierwszy uśmiechnął się nieznacznie.
- Dziękuję za propozycję, myślę, że pozostanę jednak przy obecnym. - to powiedziawszy, Opiekun przekrzywił głowę a jego wzrok odpłynął na chwilę, zupełnie jakby skupiony na czymś, co tylko mężczyzna mógł zobaczyć. W tej samej chwili okulary Polki “ożyły”.
“Horu’Re, Opiekun sektoru Centauri”
- Przywracam cię do właściwej kasty.
Starała się tego po sobie nie pokazać, ale miała ochotę odetchnąć z ulgą.
- Tak bez wyjaśnień? No to niezłe kolesiostwo u was panuje. - Rzuciła kąśliwą uwagę, choć po chwili dodała też pytanie - Co teraz?
Mężczyzna chyba zupełnie zignorował inwokację i przeszedł bezpośrednio do odpowiedzi:
- Służby Informacyjne od dłuższego już czasu zalewają komunikację prośbami o dozbrojenie. Teraz udało im się znaleźć odpowiednich kandydatów, podobnych tobie matuzalemów, uśpionych i rozrzuconych po całej Domenie Ludzkiej. Twoim zadaniem jest kontynuowanie zadania wyznaczonego ci przez Kai. To jest twoja przykrywka. Gdy osiągniesz Sektor Skorpiona skontaktuje się z tobą kontakt Służb.
- Przykrywka? - Olga czuła, co się święci, ale wolała udawać głupszą niż była w rzeczywistości.
Horu’Re wyglądał na zadowolonego z siebie.
- Tak, doprawdy SI będą zadowolone. Można by wręcz rzec, że mataczenie jest dla ciebie tak samo naturalne jak oddychanie. To nie jest cecha, jaką wpaja się kadetom przed szkieletyzacją, wasze antyczne, niezdyscyplinowane i krnąbrne umysły zostaną dobrze wykorzystane. - obiecał Opiekun - Oczywiście, Kai nie musi wiedzieć, że nie jesteś jej pracownikiem, jakkolwiek interesujące i pouczające byłoby wysłuchiwać wymówek lidera tej klasy, SI wolą operować z cienia. Jest też wysoce prawdopodobne, że Kai dysponuje większą ilością ludzi takich jak ty, a te informacje łatwiej uzyskać posiadając cię wewnątrz.
Olga skrzywiła się. Jej wzrok znów przebiegł po zgromadzonych w pokoju książkach. Podeszła powoli do wystawy i zaczęła odszyfrowywać ich tytuły.
- Przypomnij mi... - zaczęła mówić, nie odrywając wzroku - Dlaczego miałabym z tobą współpracować?
- Dlaczego miałabyś pracować? - poprawił mężczyzna całkowicie obojętnym tonem. - tutaj każdy pracuje, a tobie wyznaczono taki właśnie rodzaj służby, agencie. Nikt nie ma z tym rozterek jednak twoje podejście nie jest dla mnie niezrozumiałe: Twój umysł nie został odpowiednio przygotowany, mózg został zaś uszkodzony wielokrotnie. Może w ogóle nie działa prawidłowo? Może powinienem wysłać cię na warsztat techników neurologicznych, którzy popracują nad twoją głową tak długo, aż dostrzeżesz konieczność pracy? I zapewniam cię, mój przodku, dostrzeżesz, nawet jeśli miałbyś zapomnieć wszystko inne.
To była groźba. Niejawna, ale na tylko zrozumiała, że nie szło jej nie zauważyć. Polka zmrużyła oczy i przez chwilę wyglądała jak pantera, która szykuje się do skoku, sprężając wszystkie mięśnie. Po chwili jednak rozluźniłą się wyraźnie i nawet uśmiechnęła półgębkiem. Wyrachowana Olga-agentka gwiazd znów przejęła prym.
- Dobrze więc. Będę dla ciebie pracować. - Powiedziała nadzwyczaj potulnie, przemilczając wszystkie inne myśli.
Horu’Re nie odpowiedział, zupełnie jakby nie spodziewał się w ogóle innej odpowiedzi.
- Twój dostęp do danych został przywrócony - powiedział w tym samym momencie gdy drzwi za plecami Olgi otworzyły się. - postępuj zgodnie z poleceniami Kai, najlepiej udaj się do tego technika cybernetycznego którego tutaj ma… - mężczyzna uśmiechnął się pod nosem - doprawdy, bezczelna kobieta.
Przez chwilę Olga zastanawiała się czy mężczyzna ma na myśli ją czy czarnoskórą opiekunkę. Uznała jednak za czyn poniżej swojej godności zapytać. Bez pożegnania po prostu ruszyła do wyjścia z pomieszczenia.
- Tacy jesteście mądrzy, a robicie takie głupie rzeczy... - mruknęła pod nosem nim opuściła pokój.
Nikt jej nie zatrzymywał.

***

330
Korytarz lokalu był oświetlony słabym niebieskim światłem.
- Tu są pomieszczenia integracyjne - Agnar wskazywał na rozwidlenia w korytarzu po prawej i lewej stronie, nie zatrzymując się jednak ani na chwilę, przechodząc obok, do uszu Elżbiety dolatywały różne odgłosy: Z niektórych pomieszczeń dobiegała krzykliwa muzyka i dzikie wrzaski, z innych odgłosy jakiejś burdy, czasem znów miłosne jęki kobiet i mężczyzn.
- Przydzielono ci tu kwaterę, bo z pilotami to nigdy nie wiadomo kiedy się pojawią - 1406 tłumaczył wciąż poruszając się do przodu. - może za cztery godziny już cię nie będzie, może posiedzisz tu tydzień. - mężczyzna wreszcie zatrzymał się przy przejściu do jednego pomieszczenia.
[MEDIA]http://ae01.alicdn.com/kf/HTB1V4xuKpXXXXa2XpXXq6xXFXXXZ/3d.jpg[/MEDIA]
- Normalne mieszkania na stacji tak nie wyglądają - wyjaśnił mężczyzna gdy oboje stanęli w progu - takie pokoje funkcyjne służą raczej do rozrywki… co nie oznacza, że nie można ich używać jako kwater.
Ela przyglądała się z zainteresowaniem dziwnemu wnętrzu nie do końca rozumiejąc do czego ma służyć większość znajdujących się w nim elementów. Tak jak wcześniej w tym pubowym pokoju, przeszła się po pomieszczeniu dotykając różnych sprzętów.
- Mieszkacie w takich miejscach czy macie raczej jakieś kwatery? Pokoje w budynkach... zbiorczego zamieszkania? - Pytała rozglądając się i zaglądając we wszystkie zakamarki.
- Zależy oczywiście od rodzaju i wielkości stacji ale zazwyczaj są to jak zauważyłeś zbiorcze kwatery. Szczególnie chyba na stacji wojskowej, jaką są Wrota Domeny. Wiek nie jest tu wyznacznikiem, jednak procentowo większość ludzi poniżej trzydziestego roku życia dzieli z kimś kwatery. Oczywiście dzięki skryptom prywatności można czuć się tam całkowicie samotnie, jeśli akurat tego sobie ktoś życzy.
W końcu zatrzymała się i przyjrzała swojemu kostiumowi.
- Mogę wydawać tylko proste komendy, tak jak ty… Wydłuż rękaw, zmień kolor… czy może być też coś bardziej złożonego?
- To może być cokolwiek chyba - Agnar wzruszył ramionami - KO rozpozna z nazwy większość kostiumów kiedykolwiek stworzonych przez człowieka.
- D..dobrze. - Ela spojrzała niepewnie na mężczyznę. W końcu westchnęła i skupiając uwagę na swoim kostiumie. - Garsonka… Homo Ablus. - Użyła określenia, które Kai’re wykorzystała kształtując dla niej obraz w okularach.

Kobieta poczuła jak strój na jej ciele zmienia się. Przez chwilę niepokoiło ją odsłonięte tu i ówdzie ciało, ale starała się po prostu nie patrzeć w tych chwilach na Agnara. Efekt końcowym nie był do końca tym co sobie wyobrażała, ale i tak poczuła się lepiej mając na sobie coś znajomego.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/23/e4/9b/23e49bef558a4d7d9f79dff806f5236b.jpg[/MEDIA]
Niezbyt praktyczne. Głos agentki wypełnił głowę ale i ona czuła się odrobinę bardziej komfortowo. W każdej chwili mogły to zmienić i to było najważniejsze.
- Bardzo wygodne. - Powiedziała, podnosząc w końcu wzrok na swojego przewodnika.
Agnar pokiwał głową.
- No i świetnie. Mogę ci jeszcze jakoś pomóc?
- Pewnie w wielu rzeczach. - Profesorowa zaśmiała się, a w głowie pojawił się głos agentki. Na przykład ogrzać nam łóżko, co. Niestety nie udało się jej zatrzymać rumieńca, który pojawił się po tej myśli. - Ja… wspominałeś o wycieczce? - Poczuła wewnętrzne westchnienie.
- A tak, jeśli do jutra nie pojawi się twój transport, możemy wybrać się na Ur. To stamtąd pochodzą Sagowie i Azigowie, choć współcześnie w ogóle ich tam nie ma.
- A jakie ty masz plany? Nigdy nie byłam w takim miejscu i chętnie bym się przeszła po stacji… - Po chwili zaśmiała się. - Najchętniej postawiłabym ci drinka za pomoc, ale obawiam się, że mogę nie być w stanie.
- Ja? Skończe pracę i pójdę się trochę rozerwać a potem pośpie. - odpowiedział z przekonaniem mężczyzna po czym uśmiechnął się - chodzi ci o pieniądze? Tutaj ich nie mamy. Każdy używa ile chce a jeśli oznaczałoby to za dużo, to po prostu nie będzie mógł dostać więcej.
- Rozumiem, że kończysz pracę gdy kończysz zmianę. Według wszechwiedzącego głosu to za prawie 4 godziny… - Ela podeszła do Agnara. Zbyt blisko! Panika profesorowej była trochę zabawna. Agentka zadbała o to by być zaledwie na wyciągnięcie dłoni od mężczyzny. - Byłam ciekawa czy masz jakieś plany na teraz.
Współcześni nie maskowali swoich zachowań i Agnar właśnie patrzył się w dekolt Polki.
- Eee… mam już kilka wątków do wyboru w tym sektorze. Mój KO wyświetla mi sugestie spraw które mogą skorzystać na mojej ingerencji.
- Coś czuję, że też bym mogła skorzystać na twojej ingerencji. - Ela zaśmiała się. - Obawiam się tylko, że nie jestem wątkiem proponowanym przez twojego KO.
Mężczyzna poczerwieniał.
- Ekhem… no… jeśli ciągle miałabyś ocho… znaczy, wciąż mogłabyś skożystać na mojej ingerencji kiedy już skończe prace to chętnie w tobie zaingeruje… - powiedział trochę niepewnie a trochę z nadzieją - albo mój KO jest całkiem do dupy jeśli chodzi o skrypt sytuacyjny… - popatrzył spod oka na kobietę jakby obawiał się, że zaraz dostanie w policzek placka.
Ela uśmiechnęła się i odsunęła robiąc Agnarowi nieco przestrzeni.
- Chętnie skorzystam. A twój KO wydaje się nieźle sobie radzić. - Mrugnęła do mężczyzny.
- Super! Jeszcze tylko trzy godziny z hakiem - odetchnął i ożywił się Agnar.
- Czy mogę swobodnie kręcić się po okolicy?
- Jasne, jeśli gdzieś nie wolno ci iść, po prostu nie będziesz mogła pójść, nawet KO nie wspomni o takim miejscu. Nie pytaj mnie co to może być, bo to już zależy od osobistego skryptu każdego człowieka. - mężczyzna przechylił głowę - Wysłałem ci moje prywatne namiary. Kiedy jestem w pracy wiem gdzie jesteś i mogę cię namierzyć bez problemu, jednak kiedy mam wolne nie mam takich uprawnień, daj mi znać tak za kilka godzin gdzie będziesz.
- Dobrze. - Ela zbliżyła się ponownie do Agnara i przysunęła swoją twarz do jego. Profesorowa prawie skuliła się gdzieś z tyłu głowy. - Podczas dyżuru nie wolno ci mnie też pocałować?
Mężczyzna skrzywił się.
- Nie bardzo, źle by to wyglądało na wideo, przepraszam.
- Rozumiem. - Ela wycofała się. Czuła dziwne rozczarowanie, jednak najwyraźniej było to coś z czym nie mogła walczyć. - Wobec tego do zobaczenia później.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 13-07-2018, 12:50   #36
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Olga wróciła do swojego apartamentu. Jeżeli któryś z bywalców kantyny w ogóle pamiętał o zajściu w barze, przynajmniej wygodnie zapomniał o jakimkolwiek udziale Polki. Kobieta sprawdziła nawet w swoim KO informacje z ostatnich kilku godzin. Nic na swój temat nie znalazła, okazało się nawet, że nie ma żadnego śladu po obecności Olgi w lokalu.
Polka zauważyła, że ma dostęp do całkiem sporej ilości informacji, mogła na przykład dowiedzieć się, co stało się z Weronika 4781: Kobietę w ramach kary przeniesiono do formacji karnej i oddelegowano poza stacje, prawdopodobnie na linie frontu. Domena Ludzka nie stosowała kary śmierci. Weronice zoperowano mózg, zaszczepiono jej mentalnego wirusa, symulacje świadomości swojej ofiary. Zdarzały się przypadki, że taka świadomość całkowicie przejęła kontrolę nad nosicielem. W takim wypadku, zazwyczaj wdrażano procedurę na mocy, której nosiciel stawał się de facto nowa osoba, nie obciążoną przeszłymi czynami. Znacznie częściej jednak obcy głos w głowie prędzej czy później skutkował samobójstwem ukaranego człowieka. To wszystko udało się Oldze wyczytać, poruszając pomiędzy linkami informacji, które przeglądała. Aż usiadła z wrażenia. Kara była pomysłowa i w pewnym sensie sprawiedliwa, choć i straszna zarazem. Sama pamiętała wojnę i wiedziała, że zabójstwo zabójstwu nie jest równe. Przynajmniej według jej kodeksu moralnego. Były śmierci czyste, poniesione w walce, były śmierci tragiczne w wypadkach, były śmierci męczeńskie, gdy jeden ze swoich dostał się w ręce wroga i były też śmierci niesprawiedliwe (choć niektórzy twierdzili, że wszystkie takie są), gdy umierały dzieci lub osoby, które zamiast walczyć chciały pomagać innym ofiarom walk.
Czy Weronika zasłużyła na swoją karę? Tego nie wiedziała. Czuła jednak wyrzuty, że jej samej się “upiekło”. Znów poczuła potrzebę udania się pod prysznic, by tam zmyć z siebie brudy wieczora. I choć to nie pomogło, gdy wreszcie położyłą się do snu - o dziwo, zasnęła jak dziecko.
Gdy się obudziła i sięgnęła po okulary natychmiast dostrzegła komunikat:
“Olga, transport do systemu Skorpiona będzie gotowy za cztery godziny, pojazd przechodzi obecnie przegląd techniczny.”

To oznaczało, że Polka miała jeszcze czas odwiedzić na przykład wspomnianego przez Kai’Re technika. Według KO optymalizacja jej endoszkieletu nie powinna zająć dłużej niż dwie godziny.
Dlaczego więc czuła ten wewnętrzny sprzeciw, by odwiedzić specjalistę? Czy to kwestia buntu, by nie podążać po nitce do kłębka? Czy może najzwyczajniej w świecie bała się czegoś, czego nie do końca rozumiała, a co dotyczyło jej bardzo... intymnie.
Ignorując powinności, kobieta skupiła się na kreowaniu swojego wyglądu i stroju. Nieskromnie musiała przyznać, że idzie jej coraz lepiej.
[MEDIA]http://en.people.cn/mediafile/201003/04/P201003041316532631616381.jpg[/MEDIA]
W końcu jednak zabawa w stylistę została wyczerpana. Co można było zrobić? Nie było sensu siedzieć i wpatrywać się w ścianę. A na wizytę w lokalu jakoś Olga nie miała na razie ochoty. Z westchnieniem, wyrażającym rezygnację, użyła KO by wyznaczyć drogę do wspomnianego technika i zmierzyć się z własnymi lękami.
Jej cel znajdował się na tyle daleko, że Olga musiała znów skorzystać z transportera komunikacyjnego, jak miejscowi określali te swoje “autobusy”
Po niespełna pół godzinnej podróży w zatłoczonym pojeździe i kolejnych kilku minutach kluczenia korytarzami, Polka była na miejscu.

Przed blokującą korytarz śluzą, Olga wypatrzyła jeden z paneli dotykowych (o których słyszała od swojego KO) i położyła na nim dłoń. Blokada zgrzytnęła i rozsunęła się, na soczewkach Olgi rozpoczęło się odliczanie od czterech.
“Trzy, dwa” - Olga przekroczyła próg. “Jeden” - śluza za jej plecami zatrzasnęła się z powrotem.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/30/ea/b2/30eab263436ea9032217fe304935135f.jpg[/MEDIA]
W pomieszczeniu znajdowała się tylko jedna osoba, technik cybernetyki wojskowej Akcza Wrok16. Mężczyzna musiał być świadomy obecności Olgi, jednak zwlekał kilka chwil ze zwróceniem na nią uwagę, wydawał się pogrążony czymś innym.
- hmm… 319… - odezwał się wreszcie odwracając się do kobiety.
[MEDIA]https://4.bp.blogspot.com/-gxgZNlDVUww/WzN5xatMOsI/AAAAAAAAiak/6x4n2vb27GIVtLm3v9CvqCSLbQJh1VhSwCLcBGAs/s1600/technik01.jpg[/MEDIA]
- Wyłącz ubranie i połóż się na stole - powiedział beznamiętnym, niemal znudzonym tonem wskazując blat w kształcie litery X.
Zmarszczyła brwi. Ten człowiek wyraźnie traktował ją jak maszynę.
- Chcę wiedzieć, co mi zrobisz. Krok po kroku. - zażądała, podchodząc do stołu, lecz nic ponad to.
- Będziesz miała dostęp do wszystkich danych w czasie rzeczywistym. Ale najpierw muszę zobaczyć co tam już masz i jakie, a czego nie. Dopiero wtedy będzie wiadomo co ci trzeba zrobić.
Olga przyjrzała się mężczyźnie. Jego słowa zdawały się być zupełnie pozbawione jakiegoś podtekstu. Ale to zupełnie. Jakby ona i on w ogóle nie byli “seksualnymi” stworzeniami. Po chwili zastanowienia Polka stwierdziła jednak, że takie podejście w sumie wydaje się profesjonalne i postanowiła dostosować się do poleceń. Jednym ruchem dłoni sprawiła, że całe jej misternie dopasowane odzienie opadło na ziemię, a ona sama położyła się na zimnym blacie. Oparła się przy tym na łokciach, by nie spuszczać z oczu człowieka.
- Jak mam cię nazywać? - zapytała.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 26-07-2018, 08:46   #37
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

Ela chciała jak najszybciej spotkać się z technikiem, ale profesorowa naciskała by zobaczyć jak wygląda park na takiej stacji. Skoro miały kilka godzin do ewentualnej schadzki z Agnarem, mogły się równie dobrze przejść. Poprosiła więc KO o to by wydawał jej instrukcje jak ma się przemieszczać.
Droga do parku nie wydawała się jakoś specjalnie długa, szczególnie gdy “magiczne” okulary, czy raczej zainstalowany w nich KO prowadził Polkę jak za rękę. Mimo wszystko Elżbieta znów musiała skorzystać z tutejszego transportu publicznego.

W czasie tej wyprawy Elżbietę naszły pewne spostrzeżenia:
Ludzie wykonywali różnego rodzaju zajęcia. Rozmawiali o konstrukcjach, naprawach doświadczeniach, walce, pijaństwie oraz o cyckach i penisach. Niby to wszystko wydawało się zwyczajne. Z drugiej jednak strony technologia jaką dysponowała obecnie ludzkość była niepojęta. Dla kogoś z dowolnej znanej Elżbiecie (lub Elżbietom) epoki ta potęga byłaby nieodróżnialna od magii. Istoty takie jak Kai’Re byłyby bogami… ona sama zaś… czy brakowało jej czegoś by nie nazwać jej choćby półbogiem? Czy antyczni herosi potrafili coś czego ona nie umiała?
Pytaniem więc było: Po co ci ludzie cokolwiek robią? Czemu maszyny nie robią tego za nich?
Elżbieta spojrzała na młodą kobietę imieniem Kuki 2019, techniczka właśnie instalowała nowy induktor na podłodze korytarza.
Czemu dziewczyna wkładała w to tyle serca i zapału? Przecież nie było tu nawet pieniędzy. Co motywowało ludzi do robienia czegokolwiek?
Odrobinę przypominało jej to zakonnice, jakie zdarzało się jej spotkać w okolicy Torunia. Kobiety, które wierzyły że robią coś co jest częścią czegoś większego i wspanialszego, nie raz poświęcając na to swoje życie, a nawet zdrowie. Nie wszystkie takie były. Niektóre prezentowały sobą pragmatyzm taki sam co każda spotkana na ulicy osoba. Jednak te kilka wyjątków… tak były trochę tym co widziała teraz jadąc po stacji.
Trochę niepokoiło ją, że i ona została zaszufladkowana. Była białym juggernautą. Wszyscy traktowali ją jak obrońcę. Tylko… czy ona tak naprawdę się do tego nadawała? Czy jej zmodyfikowane ciało, właśnie w tym miało być najlepsze? Oraz… czy ją to obchodziło? Co jeśli nie wejdzie na drogę samodoskonalenia?

Cała podróż zajęła ponad pół godziny. Stacja posiadała ogromny zbiornik będący rezerwuarem wody, to właśnie tam urządzono główne miejsce rekreacji. “Park” był stylizowany na gigantyczną jaskinię której centralną częścią było ogromne głębinowe jezioro.
[MEDIA]http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2015/04/02/11/2737A79400000578-0-image-a-31_1427972144604.jpg[/MEDIA]
W tym miejscu człowiek mógł naprawdę zapomnieć, że znajduje się na stacji kosmicznej orbitującej odległą planetę.
Elżbieta nie widziała zbyt wielu ludzi jednak podejrzewała, że to za sprawą skryptów prywatności. W “jaskini” znajdowały się całe zagajniki wysokich drzew, sosen, dębów, topoli. W ich cieniu wylegiwały się różne zwierzęta, w tym wilki i żubry. Żadne jednak nie wydawało się agresywne.
- Prywatność 90%. - Ela chciała by otaczał ją tylko krajobraz i zwierzęta, nie była jednak jeszcze pewna jak sterować prywatnością. Powoli ruszyła wzdłuż brzegu jeziora. Wysłuchując od KO informacji o stacji. Przez chwilę przyglądała się roślinom wyszukując te, których nie kojarzyła. Czuła jak jej głowa w końcu łapie oddech po lawinie informacji jakimi ją dzisiaj zasypano. Chciała się w tym wszystkim odnaleźć, bo chyba nie miała wyboru. Może wykonanie tego “zlecenia” jakoś pomoże jej osiąść w tej dziwnej rzeczywistości. Rośliny nie wydawały się jakoś specjalnie dziwne, mimo iż pewnych odmian Elżbieta chyba nigdy nie widziała na żywo, to kształt wydawał się na tyle znajomy iż musiała przynajmniej zobaczyć coś podobnego w jakimś atlasie przyrodniczym. Oczywiście odręczny, zazwyczaj czarno biały rysunek nie oddawał tak dobrze piękna żywego organizmu.

Po godzinie krążenia po parku poprosiła KO o wydanie instrukcji jak dotrzeć do technika. Jej cel znajdował się na tyle daleko, że Elżbieta musiała znów skorzystać z transportera komunikacyjnego, jak miejscowi określali te swoje “tramwaje”
Po niespełna pół godzinnej podróży w zatłoczonym pojeździe i kolejnych kilku minutach kluczenia korytarzami, Polka była na miejscu.

Przed blokującą korytarz śluzą, Elżbieta wypatrzyła jeden z paneli dotykowych (o których słyszała od swojego KO) i położyła na nim dłoń. Blokada zgrzytnęła i rozsunęła się, na soczewkach Elżbiety rozpoczęło się odliczanie od czterech.
“Trzy, dwa” - Elżbieta przekroczyła próg. “Jeden” - śluza za jej plecami zatrzasnęła się z powrotem.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/30/ea/b2/30eab263436ea9032217fe304935135f.jpg[/MEDIA]
W pomieszczeniu znajdowała się tylko jedna osoba, technik cybernetyki wojskowej Akcza Wrok16. Mężczyzna musiał być świadomy obecności Elżbiety, jednak zwlekał kilka chwil ze zwróceniem na nią uwagę, wydawał się pogrążony czymś innym.
- hmm… 330… - odezwał się wreszcie odwracając się do kobiety.
- Wyłącz ubranie i połóż się na stole - powiedział beznamiętnym, niemal znudzonym tonem wskazując blat w kształcie litery X.
Ela zamarła na chwilę, wpatrując sie w dziwne zjawisko jakim był technik. W sensie… miała się rozebrać? Nie… na pewno użył określenia wyłączyć. Polka sięgnęła do kołnierza żakietu i odezwała się cicho.
- Wyłącz. - ubranie momentalnie spadło na podłogę. Poczuła jak na jej twarz wypływa rumieniec, ale posłusznie podeszła i ułożyła się na stole. - Po… po co to?
 
Aiko jest offline  
Stary 26-07-2018, 11:23   #38
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Mężczyzna uniósł brew.
- To nie ma zupełnie żadnego znaczenia, jesteśmy w tym pomieszczeniu sami, jeśli będziesz coś komunikować, założę, że to ja jestem odbiorcą tego przekazu. Moja transparentna dezygnacja Akcza Wrok16, technik cybernetyki wojskowej, jest jak najbardziej poprawna, choć nie oddaje pełnej gamy moich kwalifikacji. - tłumaczył człowiek w czasie, gdy dotykał ciała Olgi. Kobieta mogła zaś zobaczyć na wiszącym nad nią ekranie pierwsze dane na swój temat.
Organizm cybernetyczny (Homo Cyberneticus).
Budulec endoszkieletu: protoplastotytan, kompatybilność 87%
Brak implantów sensorycznych
Brak implantów rdzeniowych
Pozasłoneczne przekaźniki bodźców, kompatybilność 18%
Nośniki danych: brak
Źródła zasilania awaryjnego: brak
Kompatybilność augmentacji biologicznej: 91%
Brak augmentacji cybernetycznej
...

Akcza zaczął swoją egzaminację od głowy Polki. Kobieta czuła jak paliczki jego palców centymetr po centymetrze przesuwają się po jej czaszce. Później była szyja, mężczyzna przekręcił głową Olgi kilkakrotnie. Następnie technik oparł dłonie na obojczykach Polki. Wyglądało na to, że Wrok16 dotknie niedługo Olgę dosłownie wszędzie. Właściwie jego dotyk nie był nieprzyjemny, mimo iż pozbawiony był jakiegokolwiek nacechowania uczuciami. Oldzie z lat 90-tych XX wieku przypominał wykwalifikowanych masażystów, którzy nieraz miętosili jej ciało, by rozluźnić spięte ciągłym stresem mięśnie.
Tak, to było całkiem podobne. Przy czym teraz Olga nie potrafiła zamknąć oczu i poddać się relaksującemu dotykowi. Czuła ciągły niepokój, a każdy centymetr mięśni gotów był natychmiast zareagować, gdyby układ nerwowy przesłał doń sygnał bólu czy niebezpieczeństwa.
- Skoro zapytałam, to znaczy, że dla mnie ma znaczenie - powiedziała cicho Polka, przyglądając się jak dłonie mężczyzny metodycznie badają jej ciało, schodząc powoli coraz niżej.
- Hmp… skoro tak bardzo ci na tym zależy, możesz używać pierwszego słowa dezygnacji czyli “Akcza” to imię przydzielono mi w dzieciństwie, nigdy nie było potrzeby go zmieniać - mężczyzna mówił ugniatając właśnie z każdej strony gamety kobiety.

Po klatce piersiowej przyszła kolej na brzuch. Technik przyciskał brzuch Olgi w wielu miejscach zupełnie jakby robił to lekarz… taki stary niemiły.

Później było krocze, które Wrok16 zaszedł z drugiej strony tak by wszystko mieć frontalnie na widoku. Zdawało się, jakby Akcza starał się wypatrzeć na przestrzał co najmniej migdałki Polki… zupełnie jakby tego typu badanie nie było już wystarczająco nieprzyjemne.

Żeby oddać mężczyźnie sprawiedliwość, Technik równie precyzyjnie zbadał ręce i nogi Olgi, poświęcając dobre dziesięć minut na każdą z kończyn.

Wtedy też Akcza odszedł od stołu i zniknął za jednym z regałów. Po chwili czuły zmysł powonienia Olgi zwęszył jedyny w swoim rodzaju, niezaprzeczalny zapach…
Kawy.

- No to tak… - Akcza podszedł do siedzącej na blacie, wciąż nagiej Olgi i siorbnął nieco czarnego płynu z gigantycznego, przypominającego kufel naczynia, nim odezwał się znowu - Analogowe oczy wymienimy na cyfrowe, zastąpimy obumarłą szarą masę kilkoma bankami pamięci i zainstalujemy tam jakieś użyteczne programy. Polecono mi by wyposażyć cię w stacjonarnego tłumacza na wypadek braku sieci. To bardzo przydatne urządzenie, pozwoli ci nie tylko zrozumieć każdą znaną mowę ale i wyświetli instrukcje jak samemu się nią posługiwać.

Akcza zaczerpnął większego łyka i zrobił taką minę jakby właśnie miał powiedzieć Oldze, że ta ma raka:
- Nie masz CCI. - orzekł i szybko zasłonił usta w geście otarcia ciemnej wilgoci z ust. - Nie będzie problemu z umiejscowieniem, bo i tak muszę zwolnić nieco przestrzeni na drugie serce… tak, tego też nie masz. Centralny Czip Informacyjny będzie potrzebował czasu by dostosować się do twojego ciała. - Tego było dość dla Olgi. Choć obiecała sobie być dzielna i starać się jak najlepiej zaadaptować do nowej rzeczywistości, wymiana oczu... serca...to już była przesada.
- Dzięki za zaproponowaną kawę - powiedziała z sarkazmem, po czym zeskoczyła z blatu. Zaczęła zbierać z ziemi swoje ubranie - Nie jestem zainteresowana ingerencją w moje ciało. Nie ufam ci i nie potrzebuję twoich wspomagaczy. Jeśli nie potrafisz zrobić niczego bez rozcinania mnie, cóż... wybacz, że zajęłam twój czas.
Mężczyzna przewrócił oczami.
- Od razu rozcinanie, nie ma potrzeby otwierania podskóry, brakujące narządy można przepchnąć istniejącymi otworami.
Olga zatrzymała się i przyjrzała mężczyźnie.
- A jak sprawdzę, że wkładasz mi... - zająknęła się - tylko to, o czym mówisz. Że nie ma tam jakichś bomb do samowybuchu albo programów do... do kontrolowania mnie?
Czy istniało w ogóle coś takiego, nie wiedziała. Strzelała w ciemno, swoją wiedzę czerpiąc z filmów s-f, które miała okazję obejrzeć w latach 80-tych i 90-tych XX wieku.
- Bomby to kiepski pomysł, bo szkielet i podskóra za dużo absorbują - Akcza wyjaśnił co wskazywało na to, że pomysł Olgi był przynajmniej teoretycznie realny - przecież wszystko będzie na podglądzie - mężczyzna wskazał jeden z wiszących nad głową Polki ekranów.
Tym samym mężczyzna zbił jej wątpliwości. Ale czy to ją uspokoiło? Olga wciąż chciała uciec. Serce, oko... to wciąż brzmiało przerażająco. A jednak jakaś część jej świadomości nie przestawała kalkulować na zimno: po pierwsze, zrobiono jej już znacznie straszniejsze rzeczy, po drugie jeśli chcieliby ją ubezwłasnowolnić - już by to pewnie zrobili, po trzecie - i najważniejsze - jeśli chciała być graczem a nie pionkiem, musiała zdobyć maksymalną siłę... argumentów.
- Czy to będzie bolało? - zapytała niby mała dziewczynka przed szczepieniem.
- Nie będzie… - westchnął Akcza w chwili gdy Polka poczuła wyraźne ukłucie w pośladek. Nagle wszystko zaczeło być okropnie nieprzyjemne: Blat stołu uwierał, światło raziło, nawet powietrze ledwo nadawało się do oddychania. Było za gorąco, albo za zimno - Olga nie mogła się zdecydować jednak czuła, że jest źle.
- Zaaplikowałem ci Pontex - powiedział mężczyzna głosem tak nieprzyjemnym że aż uszy piekły. W ogóle Akcza był paskudny, choć Olga chyba dopiero teraz to zauważyła. - Substancja ta czasowo zmienia sposób w jaki działa percepcja: Wszystkie neutralne bodźce sprawiają pewien dyskomfort, przyjemne ból. Jednak to co powinno boleć jest odbierane jako największa przyjemność. - Wrok16 pogładził policzek Olgi. Kobieta poczuła jak jej skóra drętwieje a oko łzawi, gdy mężczyzna wyciągnął w jej kierunku dłoń po raz kolejny, Polka już odruchowo odsunęła głowę. Jednak tym razem Akcza spoliczkował kobietę i to było…
niesamowicie kojące!
- Tak to właśnie działa - powiedział technik i przywołał gestem swoje mechaniczne instrumenty. Olga poczuła jak dwa ogromne, plastikowe węże, “trąby” w zasadzie, brutalnie wwiercają się w jej ciało. Jeden przyrząd zatkał jej usta, drugi krocze. W swoim wypełnionym rozkoszą umyśle Olga wiedziała tylko jedno, chciała pochłonąć te dwa inwazyjne narzędzia całkowicie!
Dawno - a może nigdy nawet - nie czuła takiej fali pożądania, zalewającej ciało. Nagle znalazła się w środku najbardziej mokrego snu, w najwspanialszym, najbardziej perwersyjnym domu uciech. A Akcza był jego mistrzem. Mimo unieruchomienia biodra kobiety same wypychały się w kierunku przyrządów o zimnych, metalowych kształtach. Nie bacząc na sączącą się z kącików ust ślinę oraz inne płyny, które teraz opuszczały jej ciało, Olga łypała błagalnie na technika, by ten mocniej eksplorował jej ciało... głębiej... szybciej. Każdy wstrząs, każde tarmoszenie przelewało się przez umysł Polki falą ekstazy. Wiła się więc i pojękiwała, zupełnie zatracając wcześniejsze opory czy jakąkolwiek dumę. Liczyło się tylko to, co tak brutalnie naruszało strukturę jej ciała wewnątrz i na zewnątrz. I liczył się Akcza, który stał za tymi wszystkimi fascynującymi doznaniami. Gdyby jeszcze zaczął krzyczeć i wyzywać ją po niemiecku... Olga czuła, że mogłaby się zakochać.
Akcza nie robił nic co kojarzyłoby się z przemocą, jednak sama świadomość, że mężczyzna stoi za pracą penetrujących Olgę maszyn wystarczała jej oszukanemu chemią umysłowi na wielbienie technika najbardziej mokrymi z uczuć.
Polka na wpół przytomnym wzrokiem rejestrowała jak wewnątrz przezroczystej rury wychodzącej z jej gardła, oddzielnymi przegrodami co jakiś czas odsysana jest krew wraz z kawałkami tkanek. Jednocześnie do jej wnętrza opuszczane były implanty o szarej barwie. Największe oczywiście było drugie serce. Kobieta miała w oczach łzy ekstazy gdy poczuła pierwsze uderzenie nowego organu w swoich piersiach.
“Inicjacja pulsu synchronicznego zakończona sukcesem” - przeleciał gdzieś komunikat.
Dwie rury wchodzące do uszu przytrzymywały głowę Olgi nieruchomo. Te przewody były znacznie mniejsze, mniej więcej tej samej szerokości co kable wślizgnięte w nos Polki. Wciąż, wszystkie te narzędzia zdawały się zbyt duże by móc się zmieścić.

Olga czuła jak coś wypycha jej oczy na zewnątrz i wnet przy spazmach rozkoszy straciła wzrok.

Otworzyła oczy.

Wśród zgliszczy zrujnowanej Warszawy stały dwa policyjne polonezy caro. Trzech funkcjonariuszy spoglądało na zmasakrowane pociskami ciało blond partyzantki.
- Ja pierdole Mietek, ta baba oczów nie miała czy co?

Olga otworzyła oczy jeszcze raz. Wciąż leżała na blacie w “gabinecie” Akczy. Sam technik stał odwrócony plecami przy jednym z ekranów. Polka pozostawała naga lecz tuż obok niej spoczywało ubranie. Po przyrządach chirurgicznych nie było śladu, podobnie jak po wzniosłych uczuciach względem Akczy.
- Już po wszystkim 319, możesz się ubrać - odezwał się technik nie zerkając nawet w kierunku kobiety.
Usiadła, zmuszając swoje ciało, które znów wydawało jej się jakby bardziej opcje, do ruchu. Jęknęła cicho z powodu tej obcości.
- Opowiesz mi... - zapytała szeptem, nie patrząc na technika - Opowiesz mi o tym, co się zmieniło? I co... co w sumie potrafię zrobić tym ciałem? - Akcza jednak odwrócił się by spojrzeć na kobietę. Po raz pierwszy też, wydawał się patrzeć może nie z sympatią, ale i nie z typową sobie obojętnością. Tym razem technik był tak po prostu, ludzki.
- W tym zakładzie nie robię niczego co mogłoby przebić modyfikacje jakie musiałaś przejść by być teraz cybnetką. Osobiście nigdy jeszcze nie spotkałem się z przypadkiem juggernauty który w zasadzie nie posiada implantów… poza endoszkieletem ma się rozumieć. Drugie serce na przykład zabezpiecza cię przed wykrwawieniem się w przypadku głębokich ran czy amputacji.CCI zaś odpowiada za komunikację z własnym organizmem oraz otoczeniem. Możesz zwiększać lub obniżać sobie ciśnienie, temperaturę ciała, wydzielanie adrenaliny i tak dalej. Reszta implantów i sensorów ma bardziej kosmetyczny charakter, jednak wszystkie te zmiany optymalizują cię do korzystania nie tylko z powszechnej technologii ale i specjalistycznym sprzętem wojskowym. Banki danych i implanty zmysłów są niezwykle przydatne gdy znajdujesz się w otoczeniu pozbawionym sieci, gdzieś gdzie nie ma hologramów w ścianach i nanobotów w powietrzu.
“Cybnetka” - kolejne słowo, które powinna dodać do swojego słowniczka... i o dziwo, poczuła, że wraz z tą myślą, słowo naprawde trafia do takiego zbioru.- Olga nie miała na sobie nawet okularów, te wciąż spoczywały w jej ręce, jednak natychmiast wiedziała co to słowo oznacza. Była to kolokwialna nazwa jej podgatunku, Homo Cyberneticus. Męskim odpowiednikiem był “Cybnet”. Wszyscy ludzie którzy przeżyli szkieletyzacje stawali się Homo Cyberneticus, choć nie każdy kto przeżywał, przeżywał sprawny. Ci którzy przynajmniej zachowywali w jakimś stopniu świadomość, przechodzili szereg operacji pozwalających im funkcjonować. Wielu przypadkach ponad 60% ich ciał było zastąpionych implantami i maszynami. O kimś takim mówiło się “Cyborg”. Cyborgiem też nazywano tych juggernautów, którzy z racji urazów dostali implanty kończyn czy organów w późniejszym okresie służby. W końcu cyborgiem był też każdy inny Homo Cyberneticus który nigdy nie przechodził szkieletyzacji.
- Żyłam w … - skrypt cenzury sprawił, że z ust Polki nie wydobyło się kolejne słowo - tej waszej sieci w ogóle nie było. Potrafię się bez tego obyć i jakoś brak zasięgu... bardziej mnie nęci niż przeraża - mówiła, zakładając na ciało inteligentną materię, która od razu przyjęła kształt stroju, w jakim Olga przyszła do technika. Teraz stanęła przed nim jak poprzednio... choć już nie była taka jak wtedy. Akcza z kolei znów był chłodnym technikiem. Mężczyzna nawet nie mrugnął gdy w trakcie wypowiedzi kobiety pewne słowa zostały wycięte. To była przecież stacja wojskowa i każdy rozumiał swoje miejsce. Jeśli czegoś miał nie wiedzieć, to najwyraźniej tak miało być z korzyścią dla wszystkich.
- Dziękuję jednak, że... dałeś mi narzędzia, by do tych nowych czasów się dopasować - powiedziała i dodała z lekkim usmiechem - Ale jeśli przemyciłeś mi coś, czego bym sobie nie życzyła, wiedz, że znajdę cię choćby na końcu świata. W dowolnym czasie.
- Oczywiście, 319. W takim razie wypada mi powiedzieć “żegnaj”. “Do zobaczenia” brzmiałoby dwuznacznie.
Na te słowa kobieta ściągnęła brwi.
- Chyba tak. Zresztą nie wydajesz się być kimś, kto utrzymuje kontakty towarzyskie. Inaczej zaproponowałbyś mi tę kawę. - Ostatnie słowa wypowiedziała z uśmiechem.
Mężczyzna najwyraźniej uznał iż ta dyskusja dobiegła już końca. Śluza prowadząca do jego warsztatu otworzyła się, zaś sam technik odwrócił się i podszedł do jednego z wielu ekranów. Na Olgę nie zwracał już uwagi. Zrozumiała aluzje. Skierowała się ku przejściu. Tam dawnym nawykiem grzeczności skinęła Akczy głową.
- Miłego dnia. - powiedziała, wychodząc.
Nie mając za bardzo celu, postanowiła skierować się ku kantynie, gdzie mieszkała. Tym razem jednak podróż zamierzała odbyć pieszo, obserwując mieszkańców bazy.
W czasie tej wyprawy Olgę naszły pewne spostrzeżenia:
Ludzie wykonywali różnego rodzaju zajęcia. Rozmawiali o konstrukcjach, naprawach doświadczeniach, walce, pijaństwie oraz o cyckach i penisach. Niby to wszystko wydawało się zwyczajne. Z drugiej jednak strony technologia jaką dysponowała obecnie ludzkość była niepojęta.Dla kogoś z dowolnej znanej Olgom epoki ta potęga byłaby nieodróżnialna od magii. Istoty takie jak Horu czy Kai byłyby bogami… ona sama zaś… czy brakowało jej czegoś by nazwać ją choćby półbogiem? Czy antyczni herosi potrafili coś czego ona nie umiała?
Pytaniem więc było: Po co ci ludzie cokolwiek robią? Czemu maszyny nie robią tego za nich?
Olga spojrzała na młodą kobietę imieniem Orawan 9871, techniczka właśnie instalowała nowy induktor w panelu ściennym.
Czemu dziewczyna wkładała w to tyle serca i zapału? Przecież nie było tu nawet pieniędzy. Co motywowało ludzi do robienia czegokolwiek?

***

330

Post narratora
- Muszę zobaczyć co tam już masz i jakie, a czego nie. Dopiero wtedy będzie wiadomo co ci trzeba zrobić. - powiedział technik zbliżając się do kobiety. Akcza stanął za głową rozkrzyżowanej Polki i ostrożnie dotknął jej ramion. - Będziesz miała dostęp do wszystkich danych w czasie rzeczywistym.
Elżbieta mogła zaś zobaczyć na wiszącym nad nią ekranie pierwsze dane na swój temat:
Organizm cybernetyczny (Homo Cyberneticus).
Budulec endoszkieletu: protoplastotytan, kompatybilność 88%
Brak implantów sensorycznych
Brak implantów rdzeniowych
Pozasłoneczne przekaźniki bodźców, kompatybilność 16%
Nośniki danych: brak
Źródła zasilania awaryjnego: brak
Kompatybilność augmentacji biologicznej: 92%
Brak augmentacji cybernetycznej
...

Akcza zaczął swoją egzaminację od głowy Polki. Kobieta czuła jak paliczki jego palców centymetr po centymetrze przesuwają się po jej czaszce. Później była szyja, mężczyzna przekręcił głową Elżbiety kilkakrotnie. Następnie technik oparł dłonie na obojczykach Polki. Wyglądało na to, że Wrok16 dotknie niedługo kobietę dosłownie wszędzie.
Ela czuła jak na jej twarz wypływa rumieniec, niby dotyk nie wydawał się mieć żadnego seksualnego podtekstu, ale to egzaminowanie nie było jednym z tych, do których przywykła w gabinetach lekarskich.
- Ekhym… ten dotyk jest konieczny? - Spytała ostrożnie, starając się skupić na wyświetlanych na monitorze informacjach.
- Potwierdzam - zgodził się Akcza. - Tworzywo endoszkieletu ma właściwości promieniotwórcze, to zapobiega między innymi jakimkolwiek infekcjom bakteryjnym, jednak zakłóca pracę skanera. Nie ma to zazwyczaj dużego znaczenia poza przeglądem, jednak jeśli chce się mieć naprawde żetelne informacje, konieczne jest wykorzystanie bardziej precyzyjnych przyrządów. - mężczyzna mówił ugniatając właśnie z każdej strony gamety kobiety.
Ela przygryzła wargę czując jak mimo metodyczności wykonywanego badania, zaczyna czuć delikatne podniecenie.
Po klatce piersiowej przyszła kolej na brzuch. Technik przyciskał brzuch Elżbiety w wielu miejscach zupełnie jakby robił to lekarz… taki stary niemiły.

Później było krocze, które Wrok16 zaszedł z drugiej strony tak by wszystko mieć frontalnie na widoku. Zdawało się, jakby Akcza starał się wypatrzeć na przestrzał co najmniej migdałki Polki… zupełnie jakby tego typu badanie nie było już wystarczająco nieprzyjemne.
Ela skupiła wzrok na suficie, starając się nie myśleć o tym co dzieje się niżej. Czemu to musiało tak wyglądać! Zarumieniona, starała się utrzymać w miarę normalny oddech.
Żeby oddać mężczyźnie sprawiedliwość, Technik równie precyzyjnie zbadał ręce i nogi Elżbiety, poświęcając dobre dziesięć minut na każdą z kończyn.

Wtedy też Akcza odszedł od stołu i zniknął za jednym z regałów. Po chwili czuły zmysł powonienia Elżbiety zwęszył jedyny w swoim rodzaju, niezaprzeczalny zapach…
Kawy.

- No to tak… - Akcza podszedł do siedzącej na blacie, wciąż nagiej Elżbiety i siorbnął nieco czarnego płynu z gigantycznego, przypominającego kufel naczynia, nim odezwał się znowu - Analogowe oczy wymienimy na cyfrowe, zastąpimy obumarłą szarą masę kilkoma bankami pamięci i zainstalujemy tam jakieś użyteczne programy. Polecono mi by wyposażyć cię w stacjonarnego tłumacza na wypadek braku sieci. To bardzo przydatne urządzenie, pozwoli ci nie tylko zrozumieć każdą znaną mowę ale i wyświetli instrukcje jak samemu się nią posługiwać.

Akcza zaczerpnął większego łyka i zrobił taką minę jakby właśnie miał powiedzieć Elżbiecie, że ta ma raka:
- Nie masz CCI. - orzekł i szybko zasłonił usta w geście otarcia ciemnej wilgoci z ust. - Nie będzie problemu z umiejscowieniem, bo i tak muszę zwolnić nieco przestrzeni na drugie serce… tak, tego też nie masz.
- Cz...czym jest CCI? - Ela czuła jak jej ciało spina się chcąc uciec z tego dziwnego miejsca. - Jak to drugie serce?! Ja… ja.. To chyba długo trwa prawda? Mam zadanie… brak czasu… - Czuła jak ponownie opanowuje ją panika.
- Centralny Chip Informacyjny, ujmując najprościej implant który nie tylko reguluje pracę pozostałych oraz organów i pozwala ci je kontrolować. CCI daje interfejs do korzystania z zaawansowanych egzoszkieletów bojowych, współpracuje z kokpitami pojazdów, myśliwców. Jesteś Cybnetką, w odróżnieniu od człowieka twoje ciało, sposób w jaki funkcjonują komórki, pozwala na szybkie serwisowanie i naprawy. Nawet - technik zrobił pauzę na łyk kawy - bez drugiego serca. Jesteś niestandardowym modelem jednak wciąż to nie powinno zająć mi więcej niż kilkadziesiąt, kilkaset minut.
Elę kusiło by zeskoczyć ze stołu i zwiać jak najdalej. Wzięła głęboki oddech.
- To konieczne prawda? I… bardzo boli? - Spojrzała na mężczyznę, nie do końca potrafiąc ukryć przerażenie. Przebłyski wspomnień z “montażu” egzoszkieletu, nie pozwalały jej myśleć o ewentualnych zabiegach spokojnie.
- Nie boli… - westchnął Akcza w chwili gdy Polka poczuła wyraźne ukłucie w pośladek. Nagle wszystko zaczeło być okropnie nieprzyjemne: Blat stołu uwierał, światło raziło, nawet powietrze ledwo nadawało się do oddychania. Było za gorąco, albo za zimno - Elżbieta nie mogła się zdecydować jednak czuła, że jest źle.
- Zaaplikowałem ci Pontex - powiedział mężczyzna głosem tak nieprzyjemnym że aż uszy piekły. W ogóle Akcza był paskudny, choć Elżbieta chyba dopiero teraz to zauważyła. - Substancja ta czasowo zmienia sposób w jaki działa percepcja: Wszystkie neutralne bodźce sprawiają pewien dyskomfort, przyjemne ból. Jednak to co powinno boleć jest odbierane jako największa przyjemność. - Wrok16 pogładził policzek Elżbiety. Kobieta poczuła jak jej skóra drętwieje a oko łzawi, gdy mężczyzna wyciągnął w jej kierunku dłoń po raz kolejny, Polka już odruchowo odsunęła głowę. Jednak tym razem Akcza spoliczkował kobietę i to było…
niesamowicie kojące!
- Tak to właśnie działa - powiedział technik i przywołał gestem swoje mechaniczne instrumenty. Elżbieta poczuła jak dwa ogromne, plastikowe węże, “trąby” w zasadzie, brutalnie wwiercają się w jej ciało. Jeden przyrząd zatkał jej usta, drugi krocze. W swoim wypełnionym rozkoszą umyśle Elżbieta wiedziała tylko jedno, chciała pochłonąć te dwa inwazyjne narzędzia całkowicie!
To było straszne! Wszystko działo się zbyt szybko, nawet… nawet się nie zgodziła, a on… on już to z nią zrobił. Czuła jak jej ciało zaczyna wić się z rozkoszy na chłodnym stole. Czemu? Jak coś takiego mogło sprawiać jej przyjemność? Ujęła dłońmi jedną z trąb do swoich ust, ssąc ją jakby była czyjąś męskością.
Profesorowa w jej głowie szalała. Po raz pierwszy doświadczyła czegoś tak intensywnego. Z Rafałem to nigdy nie było tak. Nie tak mocno. A do tego to była jakaś maszyna!
Akcza nie robił nic co kojarzyłoby się z przemocą, jednak sama świadomość, że mężczyzna stoi za pracą penetrujących Elżbietę maszyn wystarczała jej oszukanemu chemią umysłowi na wielbienie technika najbardziej mokrymi z uczuć.
Polka na wpół przytomnym wzrokiem rejestrowała jak wewnątrz przezroczystej rury wychodzącej z jej gardła, oddzielnymi przegrodami co jakiś czas odsysana jest krew wraz z kawałkami tkanek. Jednocześnie do jej wnętrza opuszczane były implanty o szarej barwie. Największe oczywiście było drugie serce. Kobieta miała w oczach łzy ekstazy gdy poczuła pierwsze uderzenie nowego organu w swoich piersiach.
“Inicjacja pulsu synchronicznego zakończona sukcesem” - przeleciał gdzieś komunikat.
Dwie rury wchodzące do uszu przytrzymywały głowę Elżbiety nieruchomo. Te przewody były znacznie mniejsze, mniej więcej tej samej szerokości co kable wślizgnięte w nos Polki. Wciąż, wszystkie te narzędzia zdawały się zbyt duże by móc się zmieścić.

Elżbieta czuła jak coś wypycha jej oczy na zewnątrz i wnet przy spazmach rozkoszy straciła wzrok.

Otworzyła oczy.

- Pokaż! Pokaż! Ja też chce! - stojący na dachu rozbitego auta mały Tomek starał się wyrwać Ance z ręki teczkę… z tajnymi dokumentami które Elżbieta przewoziła z Warszawy!

Polka otworzyła oczy jeszcze raz. Wciąż leżała na blacie w “gabinecie” Akczy. Sam technik stał odwrócony plecami przy jednym z ekranów. Elżbieta pozostawała naga lecz tuż obok niej spoczywało ubranie. Po przyrządach chirurgicznych nie było śladu, podobnie jak po wzniosłych uczuciach względem Akczy.
- Już po wszystkim 330, możesz się ubrać - odezwał się technik nie zerkając nawet w kierunku kobiety.
Polka przez chwilę leżała skołowana na stole. Zrobił to… ten dupek wziął i namieszał w jej organach. Co gorsza sprawił, że to cholerstwo było przyjemne!
- Nie… nie zdążyłam się nawet zgodzić! - Ela podniosła się i zirytowana spojrzała na Akcze. - To moje ciało! Co ty z nim zrobiłeś?! - Zacisnęła dłonie na blacie stołu, powstrzymując się by nie rzucić się na technika.
Nagle Elżbiecie przyszła do głowy… “myśl” sugerująca możliwość zwiększenia poziomu cukru we krwi w celu uspokojenia się. Inna “myśl” podpowiadała jak bardzo należy zwiększyć nacisk uchwytu by uszkodzić blat.
- Nie zrobiłem niczego co nie było zatwierdzone w twoich aktach. - odpowiedział spokojnie Akcza - Drugie serce zabezpiecza cię przed wykrwawieniem się w przypadku głębokich ran czy amputacji.CCI zaś odpowiada za komunikację z własnym organizmem oraz otoczeniem. Możesz zwiększać lub obniżać sobie ciśnienie, temperaturę ciała, wydzielanie adrenaliny i tak dalej. Reszta implantów i sensorów ma bardziej kosmetyczny charakter, jednak wszystkie te zmiany optymalizują cię do korzystania nie tylko z powszechnej technologii ale i specjalistycznym sprzętem wojskowym. Banki danych i implanty zmysłów są niezwykle przydatne gdy znajdujesz się w otoczeniu pozbawionym sieci, gdzieś gdzie nie ma hologramów w ścianach i nanobotów w powietrzu.
Ela poluzowała chwyt. Teraz miała w głowie trzeci już głos… jeśli w najbliższych dniach nie zwariuje od tego to znaczy… że była szalona już wcześniej.
- Wolałabym jakbyś najpierw mi to wytłumaczył. - Powiedziała lekko podłamana. Co mogła zrobić? Jej właściwe organy wylądowały pewnie w koszu, w sobie miała jakiś syf na który nie miała żadnego wpływu. A Akcza był po prostu jak wszyscy którzy ją otaczali, potwornie oddany temu co robi.
Ostrożnie zeszła ze stołu i zabrała się za zakładanie ubrania, starając się nie patrzeć w kierunku technika.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 27-07-2018, 11:46   #39
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319

Przed oczami (czy może w oczach) Olgi wyświetlił się komunikat od Agnara. Twarz mężczyzny była sztywna.
- Twój transport zmaterializował się kilka sekund temu w głównym doku. Zgodnie z moimi informacjami masz się tam stawić jak najszybciej.
Krótka informacja podana została w nienaganny sposób, a jednak Olga czuła, że mężczyzna prawdopodobnie wciąż gniewa się z powodu nieporozumienia w jej pokoju lub/i za strzelaninę w klubie, podczas gdy deklarowała, że nie będzie rozrabiać.
Westchnęła. W swoim przeświadczeniu przyrzeczenia nie złamała, gdyż zaznaczała, że nie będzie wszczynać burd pod warunkiem, że to ją nie zaczepią. Tutaj ewidentnie została sprowokowana, ale... pewnie pana inżyniera to nie obchodziło.
- Przyjęłam. - skomentowała równie krótko i bezemocjonalnie jak on, po czym wyznaczyła trasę do doku.
Im bliżej głównego doku stacji tym rzadsi nie-biali mieszkańcy stawali się, rzadcy jeszcze bardziej by niemal całkiem zniknąć gdzieś za połową drogi. Dalej, biali lecz nie uzbrojeni ludzie stawali się wyjątkowi. Z każdym krokiem Olga znajdowała się bliżej wojska. Ostatecznie na ostatnim odcinku swojej drogi Polka była już jedyną osobą nie tylko nieposiadającą pełnego bojowego pancerza, ale i jedyną nieposiadającą choćby skromnej naszywki o fioletowej barwie.

Od głównego doku nie prowadziły żadne śluzy na zewnątrz stacji, nic tu nie “wlatywało”. Miejsce było zarezerwowane wyłącznie dla pojazdów podróżujących przez Niematerię. Nie jakiś skromnych spodków, jak ten którego pilotem był Tatian. Okręty pozwalające podróżować naprawdę daleko były ogromne, potrafiły pomieścić tysiące pasażerów, setki ton bagażu. Były też niesamowicie stare i sposób ich działania był dla współczesnych techników już trochę niejasny. Z informacji, jakie Olga zasysała z pomocą swojego nowego CCI, jej transport powstał niemal tysiąc lat temu właśnie w tej okolicy. Zbudowano go na bazie okrętu należącego do Pierwszej Floty a jej pilotem był wampir wytrenowany przez Hetman osobiście. Sama Flota wraz ze swoim nieśmiertelnym dowódcą znajdowała się obecnie poza Galaktyką Drogi Mlecznej. Hetman kontaktuje się z ludźmi co kilkadziesiąt lub kilkaset lat i to tylko wtedy gdy ma do przekazania informacje lub technologie kluczowe dla całego gatunku. Każdy z tych okrętów posiadał nazwę i uważało się, że Hetman nadała je osobiście. Transport Olgi nazywał się Cień Umy.
Pełne serwisowanie takiego reliktu zajęłoby współczesnym technikom ponad rok, połowę tego czasu wypełniłoby uczenie się dziwnych technologii w jakie okręt był wyposażony. Nigdy nie było na to czasu. Żadna stacja też nie chciała “zatrzymywać” pilota i jego świty aż tak długo na swoim terenie. W odróżnieniu bowiem od małych pojazdów, jak ten Tatiana, Cień Umy posiadał wielu stałych mieszkańców. Takie miejsca były swojego rodzaju akademiami pilotażu. A jak wiadomo, każdy pilot był wampirem.
Zamiast zatrzymywać okręt w jakiejś ze stacji, Domena wysyłała techników wraz z każdym rejsem. Specjaliści pracowali więc nad serwisowaniem pojazdu w czasie jego nieustannych podróży.
Olga posiadając uprawnienia agenta wywiadu zauważyła, że nadzorcą takiej właśnie grupy, która miała wyruszyć wraz z Cieniem Umy został nie kto inny jak… Weronika 4781.

[MEDIA]https://assets.vg247.com/current/2016/01/spacehulk_deathwing-11-600x338.jpg[/MEDIA]

Do Cienia Umy prowadziła dwukierunkowa droga, po której poruszały się sznury ogromnych transporterów przypominających pociągi złożone z wyposażonych w gąsienice wagonów.

Olga szła powoli obok jednego z nich. Znajdowała się już zaledwie kilkanaście metrów od okrętu gdy z jego wnętrza wyłoniła się postać.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/e0/64/b4/e064b47d8dc8c45532c987689c7c5230.jpg[/MEDIA]

Wszystkie pojazdy, które jechały ku Cieniu Umy zatrzymały się natychmiast. Olga usłyszała jak za jej plecami kilkudziesięciu uzbrojonych ludzi, nie milicjantów lecz żołnierzy, zajmuje strategiczne pozycje. Żaden z nich jednak nie wyciągał broni. Przynajmniej teraz.
Nieznajomy zaś uśmiechnął się tylko i postąpił kilka kroków do przodu. Tym sposobem znalazł się zaledwie dziesięć metrów od Olgi.
Kobieta rozejrzała się dyskretnie, między innymi notując w głowie położenie najbliższych potencjalnych osłon oraz dostępu do broni... niekoniecznie swojej.

W tym właśnie momencie Olga zrozumiała czym jest CCI. KO wbudowany w podarowane przez Kai’Re okulary był niezwykle użyteczny, dostarczał Oldze wszelkiego rodzaju informacji. Jednak CCI był integralną częścią jej ciała. Wszystko działo się natychmiast, Kobieta nie zanotowała otrzymania jakichkolwiek informacji o miejscu w którym znajduje się broń, ona po prostu już to wiedziała. Widziała kilkanaście przybliżonych obrazów pistoletów i karabinów przymocowanych do pancerzy żołnierzy. Ponadto wiedziała jak one działają, jak z nich strzelać, jaką mają siłę ognia. Olga doskonale wiedziała ile zajmie jej doskoczenie do najbliższej osoby, wiedziała jak przebiegać będą linie ognia gdyby żołnierze teraz otworzyli ogień, wiedziała gdzie się uchylić.
Kiedy wampir stanął naprzeciwko, patrzyła jednak tylko na niego. Jej postawa była swobodna, choć wyćwiczone oko mogło dostrzec naprężenie mięśni. Olga wyczuła coś co przypominało myśl, jednak instynktownie wyczuwała iż nie jest to jej własna: “Czy zwiększyć wydzielanie adrenaliny?” nie musiała odpowiadać, choćby w myślach, zwyczajnie czuła, że mogłaby to zrobić. Polka czekała. Nie zamierzała dać się łatwo sprowokować.
“Vampyrus Sapiens” - oczy Olgi potwierdziły jej przypuszczenie, z takiej odległości kobieta mogła po prostu stwierdzić czy ktoś jest żywy. Ten tutaj nie był.

Nad nieznajomym nie wyświetlało się żadne imię, wampir uśmiechnął się w zaskakująco uprzejmy sposób. Jednak drobiazgowe oczy Olgi zanotowały dyskretny ruch nozdrzy mężczyzny, zupełnie jakby… węszył.
“Ktoś pojawia się z tyłu” - znów ta nie własna myśl, zaalarmowała Olgę, moment przed tym gdy zza jej pleców dobiegł głęboki alt:
- Bądź pozdrowiony prapraprawnuku Tatiany - powiedziała drobna postać sięgająca Oldze zaledwie do brody.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/08/2f/56/082f5670306fd5ca4598622620b6474b.jpg[/MEDIA]

Oczy przedstawiły go Oldze jako Słodziak 6, Specjalista względem Niematerii, Sag.
Wampir który sam był niemal wzrostu Olgi spojrzał z góry na małego Urytę, który zdążył zrównać krok i stanąć po prawicy Polki.
- Ja też się cieszę, że was widzę - powiedział przekręcając powoli głowę tak by spojrzeć prosto w oczy Polki. - wraz z rodziną zastanawiam się tylko, jak wielu żywych pasażerów z nami wyruszy… mężczyzna przeniósł wzrok na wagony sunące ku Cieniu Umy.
- Tylko jedna pasażerka, szanowny. Oraz oczywiście odpowiednia liczba techników, którzy zajmą się serwisowaniem wspaniałego Cienia Umy.
- Hmm… - wampir wciąż zachowując kontakt wzrokowy z Olgą podszedł powoli kilka kroków bliżej.
- Mam nadzieję, że spędzimy ze sobą miło czas, piękna wojowniczko. - powiedział tym razem do Olgi.
Ta zaś bez słów wydała polecenie swojemu organizmowi, by nie pozwolił na wzrost poziomu adrenaliny, do którego prowadziła jej reakcja na zachowanie bądź co bądź wciąż “mitycznego” dla niej gatunku. Wciąż też nie mieściło jej się w głowie, że te wszystkie bajki, podania, kiepskie filmy o Drakuli miały w sobie ziarno prawdy. Choć czy mogła traktować je jako jakąkolwiek wskazówkę w kontaktach z tymi pijawkami?
Jej “nowa pamięć” też nie była tu jakoś przydatna, ciągle tylko w kółko kotłowało jej się w głowie, że wampiry są konieczne do podróży przez Niematerię.
Nim odpowiedziała, przestąpiła z nogi na nogę, lustrując ludzkie i nieludzkie zarazem oblicze wampira.
- Skąd pomysł, że jestem akurat wojowniczką? - zapytała wreszcie, zupełnie pomijając aspekt powitania.
- Jedynie stereotyp. Nie przypuszczałem, że taki… zdrowy okaz jak ty mógłby zajmować się czymś innym niż zaszczytnym krwi… przelewaniem. Co nie oznacza, że nie potrafiłbym sobie wyobrazić jak robisz inne rzeczy… - mężczyzna w pewnym momencie zaczął się Oldze wydawać bardziej przystojny, wręcz do tego stopnia, że CCI dopytywał się mentalnie czy aby nie wyrównać buzujących w Polce hormonów. Jednak uczucie euforii zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Wampir przeniósł wzrok na Słodziaka 6 i ze znudzeniem zapytał:
- Musiałeś?
- Oczywiście, szanowny. - sag odpowiedział w bardzo neutralny sposób.
Polka zamrugała oczami. Te uczucia... to wytrąciło ją z równowagi. Nie spodziewała się ich, wręcz do niej nie pasowały. Nie względem obcej istoty - obojętnie jak fascynującej i pięknej. Spojrzała to na Słodziaka, to na wampira.
- Ty mi coś zrobiłeś? - zwróciła się do tego drugiego, nie tyle pytając czy faktycznie tak się stało, tylko co właściwie się stało.
Wampir machnął dłonią tak nonszalancko, że niemal nierealnie.
- Cóż mogę rzec na swoją obronę złotko? Wampirzy magnetyzm przyciąga cię do mnie.
- Urocze… - wtrącił się Słodziak 6 - piękna metafora, choć czy na pewno? A skoro już jesteśmy na styku poezji i praw fizyki To przyciągać do siebie metal jak złoto czy srebro to jedno, a napić się rtęci to już co innego. Szanowny oczywiście pamięta zasadach oczywistych, nieprawdaż? - na te słowa saga wampir parsknął.
- Winszuję ci czarowniku, twój brak poczucia humoru dorównuje mojemu ojcu i dziadowi.
- A ja z radością przyjmuję twoją deklarację przeobrażenia całej sytuacji w żart, Szanowny. Tak jak już wspomniałem, nad Cieniem Umy będzie czuwać cała grupa serwisantów, ufamy że uśmierzą waszej załodze nieco… technicznych problemów jakie nagromadziły się na tym zacnym okręcie od ostatniego serwisowania. Oczywiście świadomi jesteśmy tego, że w czasie tak skomplikowanych napraw mogą zdarzyć się wypadki. - na te słowa wampir teatralnie pokręcił głową.
- To jest strasznie duży okręt…
- Drobne wypadki i ostatecznie wszyscy szczęśliwie opuszczą okręt. - dokończył sag.
- Filozoficzne rozważania, czarowniku. Nie każdy może mieć ciągle szczęście…
- Hm… - Słodziak zamyślił się - słyszałem, że lider serwisantów przechodzi wewnętrzne problemy, biedaczka.
- Doprawdy? - wampir z rozbawieniem uniósł brew - będziemy mieć na nią oko.
- Oh - odbił sag - skoro to będzie tylko oko to nie przesądzajmy niczyjego losu. Cieszy mnie wasz… żywy zapał. Jestem jedynym Urytą który pozostaje tak blisko rodzinnej planety i obawiam się, że jak w końcu to miejsce opuszczę, to nieprędko bym wrócił. Szkoda by mi było zanudzać was moją obecnością na naszym okręcie. Jestem starszy od was wszystkich i jak zauważyłeś mam słabe poczucie humoru.
Na uwagę o wieku Olga uśmiechnęła się półgębkiem. Niemniej cała sytuacja budziła w niej raczej niesmak, a przynajmniej w tej starszej części osobowości, która wychowywała w trakcie wojny, wśród bratersko nastawionych do siebie powstańców - w teorii. Już miała dopytać się o los kobiety, o której mówiono, by przekonać się czy chodzi o niepisaną zgodę na zamordowanie niewygodnej Urycie persony, gdy Olga-agentka stwierdziła, że jednak to nie jest jej interes.
Od opuszczenia warsztatu Akczy, Olga co chwilę łapała się na tym, że jej pamięć jest niezawodna. Samo rozmyślanie o losie kobiety natychmiast przybliżyło jej myśl, że chodzi oczywiście o Weronikę 4781. Z jakiś przyczyn, Polka też przypomniała sobie o tym, że liderka została niedawno skazana za morderstwo. Najciekawsze było jednak “przypomnienie sobie”, że wszyscy serwisanci zostali za coś ostatnio skazani.
- Jeśli o mnie chodzi, możemy wyruszać w każdej chwili - zakomunikowała chłodno wampirowi. Po czym jakby od niechcenia dorzuciła - Jestem Olga.
Wampir kiwnął kobiecie głową.
- Miło mi - uśmiechnął się odsłaniając białe, zupełnie normalne ludzkie zęby - ja jestem Tzim. - wampir zaoferował Polce ramię - chodź, pokażę ci twoją kajutę.
Odruchowo oparła się na jego ramieniu. Pożałowała tego jednak, gdy przypomniała sobie, że jej sympatia do wampira wcale nie była naturalna, lecz spowodowana jakimś jego nadnaturalnym urokiem. Nie cofnęła jednak ręki, nie chciała wyjść na tchórza. Skinęła głową Słodziakowi, po czym ruszyła wraz ze swoim przewodnikiem na pokład statku.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 31-07-2018, 13:00   #40
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

Akcza wydawał się już zajęty czymś innym i odpowiedział Polce nie odrywając wzroku od danych przewijających się na jednym z monitorów.
- Dodam informacje o twoich werbalnych preferencjach do twojego folderu 330 więc przyszły serwisant na pewno się do nich zastosuje. Z mojej strony to wszystko na dzisiaj, życzę udanego dnia i owocnej służby. - zakończył w tym samym momencie gdy rozległ się dźwięk otwierania się śluzy wejściowej warsztatu.
Ela przez chwilę wpatrywała się w mężczyznę z rozchylonymi wargami. Przyszły serwisant? Dopięła garsonkę i w pośpiechu opuściła pomieszczenie, starając się zapomnieć o tym co się w nim wydarzyło. Musiała jak najszybciej zająć myśli czymś innym. Rozejrzała się w poszukiwaniu jakiegoś zegara. Ile mogło minąć czasu? Czy Agnar skończył już służbę?
O dziwo, wszystkie te informacje były już w głowie Elżbiety: Minęło dokładnie 198 minut, Polka zdała sobie sprawę, że zawsze wie która jest godzina...
Wychodząc z budynku odezwała się cicho.
- Prześlij dane o mojej lokalizacji Agnarowi. - chociaż tak naprawdę wcale nie musiała mówić tego na głos, informacja została przekazana chwilę przed tym jak kobieta wypowiedziała swoje życzenie. Z roztargnienia Polka zapomniała nawet założyć na nos okularów jednak znów ta “myśl” została jej podsunięta. “Agnar zadzwoni na KO w okularach, czy chcesz przetransferować centralnie?” Elżbieta wiedziała też, że będzie to oznaczać odebranie rozmowy “w głowie”.
Zgodziła się w myślach ustawiając prywatność na tyle na ile było to możliwe by rozmawiać. Spokojnym krokiem ruszyła wzdłuż ulicy.
- Cześć Ela! Super, że się odezwałaś! - najwyraźniej po służbie Agnar całkowicie odrzucał jakiekolwiek pozory oficjalności. - Chciałabyś spotkać się w jednej z kantyn? A może jednak ta wycieczka na powierzchnię Ur?
Ela aż się uśmiechnęła słysząc znajomy głos.
- Możemy się przelecieć na Ur. Gdzie cię złapać? - To było dziwne posługiwać się myślami do komunikacji, ale mniej dziwne niż świadomość, że ma się dwa serca.
- W doku planetarnym, już wysyłam ci namiary.

***

Dok różnił się znacząco od tego w którym Elżbieta była wcześniej. Przypominał kryte lotnisko a pojazdy jakoś bardziej kojarzyły się z autentycznym lotem.

Oczy Polki nie miały najmniejszego problemu z wypaczeniem Agnara spośród kilkudziesięciu osób.
- Ela! - mężczyzna zamachał kobiecie gdy kilkanaście kroków później sam ją zauważył. Szybko podbiegł w jej kierunku i… pocałował ją w usta na powitanie.
Polka przez sekundę była zaskoczona, w końcu jednak przełamała się i oddała pocałunek zakładając mężczyźnie ręce na ramiona.
- Cześć… to który jest nasz? - Wskazała w kierunku stojących w doku pojazdów.
- Jeden z tych - mężczyzna wskazał dwuszereg jednakowych maszyn które mogły zapewne pomieścić jakieś cztery do sześciu osób… dokładnie sześć osób, potwierdziły “myśli” Elżbiety z dokładną specyfikacją OKR 231 oraz “przypominając” kobiecie, że przecież doskonale wie, jak go pilotować.
[MEDIA]http://www.therookies.co/media/reviews/photos/original/0c/ba/c0/junliang-zhang-space-fighter-substance-painter-2-99-1520712342.jpg[/MEDIA]
Nowa, ładowana w dziwny sposób do jej głowy wiedza, niepokoiła i sprawiała że profesorowa zaczynała się buntować. By ją uspokoić agentka przywarła ciałem mocniej do mężczyzny. Czy będzie musiała to pilotować?
- Ekhym.. To lecimy? - Podniosła wzrok na Agnara, odrywając go od nietypowych pojazdów.
- Mhm, chodź - mężczyzna chwycił Polkę za dłoń i pociągnął za sobą ku maszynie.

W kokpicie Agnar usiadł za starami, przyglądając się jego poczynaniom Elżbieta wychwyciła kilka błędów jednak nic co naraziłoby ich na niebezpieczeństwo.

Ur była planetą typu ziemskiego, jednak wyglądała inaczej.
Po jednej stronie zawsze był dzień, pod drugiej zawsze noc. Mężczyzna kierował pojazd na tą pierwszą półkulę.
W czasie wchodzenia w atmosferę, Agnar popełnił kilka kolejnych błędów co zaowocowało sporymi turbulencjami. Na szczęście na wysokości kilkuset kilometrów udało mu się ustabilizować maszynę.
- Na Ur obecnie pozostaje tylko jeden Uryta, niemal milionowa populacja planety to w zasadzie nasze siły zbrojne. - opowiadał mężczyzna gdy ich pojazd obniżał się do poziomu z którego Elżbieta mogła już obserwować ukształtowanie terenu. Powierzchnia Ur przypominała skalistą pustynię, od czasu do czasu pojawiały się zagajniki czarnych roślin, oraz małe jeziorka równie ciemnej cieczy. Budynki przypominały ryciny przedstawiające starożytny egipt lub mezopotamię, z tym że konstrukcje były znacznie większe, w zasadzie mogłyby uchodzić za góry. Agnar znów obniżył pułap, przelatując właśnie między dwoma zigguratami. Będąc już bardzo nisko nad powierzchnią, która przypominała w tym miejscu piaski Sahary, Elżbieta zauważyła szereg leżaków i wylegiwających się na nich nagich kobiet i mężczyzn.
Polka z zainteresowaniem przyglądała się nietypowej zabudowie, a widząc plażowiczów odkaszlnęła.
- To jakiś kurort? - Agnar, którego w znacznym stopniu zajmowało sterowanie pojazdem pokręcił głową.
- Większość tych budowli było pustych jeszcze zanim ludzie dotarli na Ur. Czyli są opuszczone od tysięcy lat. Kiedyś Urytów było po prostu więcej. Ci tutaj - wskazał na opalających się - to wampiry. Proxima Centauri jest gwiazdą niesolarną więc wampiry nie muszą obawiać się jej promieni. To rzadka okazja dla tych z nich którzy pochodzą od naszych białych braci by zdobyć nieco opalenizny! - zaśmiał się.
Ela przyglądała się mężczyźnie z równym zaciekawieniem co nietypowym krajobrazom. Zachowywał się tak zupełnie inaczej niż gdy był “na służbie”. Był miły, sympatyczny i jeszcze bardziej podobał się profesorowej. Tylko ta oczywiście nie wykona żadnego kroku, bo “to nie wypada”. Agentka pochyliła się i pogładziła ramię mężczyzny.
- Wylądujemy gdzieś? - Odezwała się cicho, tuż obok twarzy mężczyzny, a profesorowa aż zadrżała w jej głowie i obrzuciła wiązanką informacji na temat przyzwoitości i postępowania wobec nowo poznanych osób.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172