Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2018, 18:00   #696
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Dzień Królewski (Konistag), 1 Nachgeheima 2522
Meissen


Pierwsze promienie wschodzącego słońca zaczęły przebijać się przez dym i pył unoszący się nad miastem. Miasto zostało obronione. Ale jakim kosztem? Ile istnień kosztowała ta walka? Ilu przyjaciół przyszło pożegnać?

***

Detlef przygnieciony żalem zajął się wyszukiwaniem ciał w gruzowisku powstałym na miejscu fragmentu muru. I znalazł je. W czasie walk zginęło dziesięciu krasnoludów. Z czego bezpośrednio w wyniku zawalenia się muru - czterech. Ciał wrogów naliczono wielokrotnie więcej. Dokładna liczba była trudna do oceny, jako że część pewnie zginęła w poprzednim szturmie, ale w wieży musiało zginąć co najmniej pięćdziesięciu ludzi.
Przyłączył się do niego Galeb, który porzucił posterunek by pomóc rannym, a gdy ci zostali już objęci opieką pomógł odgarniać kamienie i w ostatniej chwili złapał padającego ze zmęczenia i ran dowódcę.
Ten obudził się już w lazarecie, gdzie odnalazł go posłaniec od Loftusa z informacjami o triumfalnym powrocie von Grunnenberga z siłami Brocka i dziesiątkach jeńców wziętych do niewoli.

Obrońcy powoli zaczynali się orientować, że szturm dobiegł końca, a na kolejny Granicznym brakuje już sił i chęci. Jednak na próżno czekali na rozkazy od Thorvaldssona. I wobec ich braku w ich szeregi wkradło się rozprężenie i zaczęli się rozłazić, zupełnie zapominając, że "u bram" stoi jeszcze Brock.

Walter zaprowadził swoich ludzi do lazaretu.
Karl samotrzeć wlazł do Ratusza i antyszambrował tam aż do świtu. Jak się bowiem okazało, w nocy nie był tam żadnych urzędników, do których mógłby krzyczeć, że wróg atakuje.
Leonora zostawiła "swoich" dwudziestu czterech jeńców pod "opieką" łuczników i udała się do pozbawionego lekarza lazaretu w garnizonie.
A Loftus zostawiwszy kilku wartowników przy łodziach poszedł z jeńcami i resztą ludzi do portu by połączyć siły z Leonorą, ale nie zastał jej tam.

Bert jako jeden z niewielu został na swoim posterunku. Rozkazał spalić wieżę oblężniczą przeciwnika, co jego ludzie natychmiast wykonali, zorganizował zwiad i dowiedział się, że walki ustały, ale za rzeką są siły Brocka przyprowadzone podobno przez von Grunnenberga, a także, że większości miasta nikt nie pilnuje, a obrońcy porzucili stanowiska. Ranni trafili tam gdzie zawsze, czyli do garnizonu. Brak wykwalifikowanego cyrulika utrudniał działanie lazaretu, ale go nie uniemożliwiał.

Gustaw znalazł pogiętą lunetę przy Komendancie. Nawet "na oko" można było zauważyć, że w obecnym stanie może służyć jedynie za fikuśny przycisk do papieru. Sam Komendant był w niewiele lepszym. Zgodnie z rozkazem zaniesiono go "do komnat" - pokoju obok biura komendanta, z dala od polowego lazaretu zorganizowanego przez Waldemara.
Za to do lazaretu zwaliła się połowa Ostatnich. Swoich ludzi przywiódł Walter, Galeb przyniósł Detlefa, a Leonora przybyła zapytać, co ma z jeńcami zrobić. Na drugim brzegu rzeki wciąż byli najemnicy Brocka, który przysłał łodzią posłańca z żądaniem dotrzymania umowy i informacją, że gdyby chciał, to mógłby zająć to miasto.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 27-06-2018 o 21:29.
hen_cerbin jest offline