Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-06-2018, 17:23   #691
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert był w lekkim szoku. Nie do końca wierzył że blef się uda, a jednak wydarzył się cud i wrogi oddział odstąpił, zostawiając wieżę oblężniczą. Niziołek natychmiast rozkazał ją spalić, by wróg nie mógł jej ponownie użyć. Następnym jego działaniem było rozeznanie się w sytuacji, czyli wysłanie chłopców by zorientowali się co stało się w mieście, czy nie toczą się gdzieś jeszcze jakieś walki. Co prawda na razie wrogowie odstąpili, ale różnie jeszcze mogło być w różnych dzielnicach miasta. Poza tym jego ludzie musieli zorientować się gdzie teraz znajduje się punkt medyczny, wszak trzeba było jak najszybciej pomóc rannym.
 
Komtur jest offline  
Stary 25-06-2018, 12:21   #692
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Ostatnie słowa Loftusa zatrzymały na moment Sierżanta.
- Komendant ma ją? Czy komu innemu ją powierzono?- Zapytał po czym kiwnął głową.
- Moi ludzie nie będą stratni. Pożyczyłeś to odzyskasz. Choćbym miał Ci nową sprawić.- Oznajmił i ruszył do garnizonu.

***

Wpadł z najmitami do garnizonu. Ludzie z początku się wystraszyli, ale gdy poznali Gustawa i gdy ten przemówił uspokajająco zapanował względny spokój. Dym wydobywał się z piwnic garnizonu i gdy Baron dopadł do wrót zobaczył Komendanta i noszowych.
Niezbyt wiele się dowiedział, ale był zadowolony, że opanowano pożar i nie ma zbyt wielu szkód.
Gustaw nachylił się nad Komendantem sprawdzając stan jego zdrowia.
- Do komnat i cyrulika mu ściągnąć!- Wskazał kierunek po czym zamierzał wziąć lunetę jeśli była przy nieprzytomnym, ale jeśli nie rozkazał dostarczyć mu ją czym prędzej.
- I gadajcie co to za huk był i jak sprawa na murach się ma?- Rzucił organizując już najemników do drogi by wesprzeć Berta lub miejsce najbardziej zagrożone.
 
Hakon jest offline  
Stary 25-06-2018, 22:26   #693
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Jeszcze chwilę trwało zanim Galeb uświadomił sobie że oto oblężenie się kończy. Najwyraźniej w wieżach znajdowała się naprawdę spora część sił Granicznych. Utrata tylu ludzi w wyniku walk, przy zadaniu wrogowi strat jest normalna. Utrata takiej ilości ludzi na raz jest tragiczna. W dodatku utracili swojego czarownika co zdecydowanie przechyliło szalę na korzyść Imperialnych.

Kowal Run spokojnie poprawił kołczan, dozbierał sobie bełtów i zachował kuszę. Wolał tą broń dużo bardziej od marnego łuku, który zdołał zgarnąć z taborów. Potem pozostało szukać zejścia na dół. Musiał dołączyć do pozostałych krasnoludów i jak najszybciej zabrać rannych do medyka.

Gdzieś w tyle głowy jednak miał świadomość, że gdzieś tam szykują się w głębi miasta kolejne kłopoty. Na przykład rozprawa z cyrulikiem, która może wywołać zamieszki.

Tak czy tak lepiej będzie być blisko krasnoludzkiej huty o ile...

Nie... nie o ile, a kiedy zacznie się raban.

Ludzie nie tak łatwo zapomną o zaciskaniu pasa jakie zafundowało im wojsko.
 
Stalowy jest offline  
Stary 26-06-2018, 21:55   #694
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Gorące powietrze sparzyło mu gardło i płuca. Brak tlenu i odniesione wcześniej rany od ognia i eksplozji prochu sprawiły, że zatoczył się i upadł na kolana nie mając siły wydostać się z zasięgu zaklęcia wrogiego czarownika. Wyglądało na to, że jednak zginie podłą śmiercią, powalony plugawymi mocami przeklętego umgi, zamiast z toporem w dłoni jak przystało na krasnoludzkiego wojownika.

Tymczasem okazało się, że tuż przy kamiennych płytach, jakimi wyłożono szczyt murów znajdowało się jeszcze odrobinę świeżego powietrza, a żar nie palił aż tak dotkliwie. Gdy kolejne zaklęcie z hukiem przemknęło nad jego głową podniósł się z wysiłkiem i pobiegł w kierunku baszty. Tam, gdzie wcześniej zauważył dziwne kule dostarczone przez Glorma. Ten stawił się na wezwanie dowódcy i próbował coś tłumaczyć, ale wściekłość z powodu potwornych strat zadanych dowodzonym przez siebie i Galeba krasnoludom, spotęgowana przez ból własnych obrażeń sprawiła, że Detlef nie słuchał.

Z wysiłkiem podniósł ciężkie gliniane naczynie nad głowę i cisnął w podstawę wieży oblężniczej. Pocisk spadł nieopodal, ale poza tym nie stało się nic. Nieco zbity z tropu Thorvaldsson chwycił kolejny, którym rzucił jeszcze mocniej, tym razem trafiając w samą machinę. Ten również okazał się niewypałem. Rozczarowany spojrzał w kierunku inżyniera, który padł na posadzkę i zasłonił rękami uszy.

Potężna eksplozja rzuciła Thorvaldssona o ścianę baszty. Gdyby ten nie stracił wtedy słuchu, to zapewne usłyszałby kruszący się kamień, z którego ułożono mur obronny. Wraz z podstawą wieży spory fragment dolnej części muru południowego został zdmuchnięty siłą wybuchu, co spowodowało zawalenie górnej części umocnień. Gruzowisko w miejscu południowej części murów stało się grobem dla wielu dzielnych obrońców i napastników. I większość z nich zginęła z ręki Detlefa...

Ten oszołomiony rozmiarem wywołanej katastrofy chwiejąc się na nogach stał na niedużym ocalałym fragmencie muru, z którego chwilę wcześniej rzucił ładunki. W zwolnionym tempie rejestrował kłębiący się pył unoszący się z gruzowiska, a za nim stojące bez ruchu oddziały przeciwnika. Wyłom w murze odsłonił miasto przed atakującymi, zabijając właściwie wszystkich obrońców na tym odcinku. Nierozważnym użyciem ładunków zadał śmiertelny cios miastu, które miał przecież obronić...

Tymczasem po chwili oddziały przeciwnika zaczęły się wycofywać, a walki ustały. Wciąż ogłuszony dowódca obrony w osmalonym ogniem, pokiereszowanym i pokrytym jego własną krwią pancerzu rozglądał się wokół nie mogąc zrozumieć dlaczego przeciwnik nie zamierza skorzystać z tej idealnej, zdałoby się, okazji. Po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że Graniczni ponieśli tak duże straty, że stracili również chęć do dalszej walki.

Zatem Detlef Thorvaldsson, dowódca obrony Meissen, zabijając tak wielu obrońców zadał jednocześnie na tyle duże straty wrogowi, że ten odpuścił uparte miasto. Gorycz popełnionego czynu, choć w istocie niezamierzonego, mieszała się z radością z odparcia wroga. Thorvadsson był pewien, że jeszcze długo będzie się zastanawiał, jak potoczyłaby się obrona, gdyby nie zdecydował się użyć ładunków Glorma. Teraz jednak nie był czas ku temu...

Z wysiłkiem stawiając kroki w nagle zbyt ciężkim pancerzu, zgarbiony pod spojrzeniami ocalałych krasnoludów, w milczeniu skierował się ku schodom wiądącym na dół. Następnie krok za krokiem podążył w kierunku gruzowiska. Przysypane kamieniami ciała dzielnych obrońców domagały się szacunku i pochówku. Detlef zatrzymał się przy pierwszym z nich i zaczął odrzucać gruz. Po chwili zrzucił hełm, ukazując poparzone i zakrwawione oblicze, oraz ciężkie rękawice i kontynuował pracę gołymi rękoma. Wydobył spod kamieni pierwsze ciało i przeciągnął je dalej pod ocalały fragment muru. Złożył zmarłem krótki hołd szepcząc przy tym wersy psalmu pogrzebowego na cześć krasnoludzkich wojowników poległych w walce i wrócił na zawalisko po kolejne ciało.

Nikt nie śmiał przeszkadzać tej milczącej, poranionej i patrzącej niewidzącym spojrzeniem postaci w jej ponurej pracy. Najpierw jedna, później następna, a później coraz więcej i więcej osób przyłączało się do niego w celu wydobycia spod gruzów wszystkich poległych. Thorvaldsson nie zważając na nikogo i na nic dźwigał kamienie, przesuwał głazy, odgarniał skalny materiał z twarzy zmarłych do czasu, aż jego ciało osłabione upływem krwi i zmęczeniem poddało się i tracąc świadomość upadł na gruzowisko.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 26-06-2018, 22:33   #695
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Pośród tych, którzy dołączyli do wydobywania pogrzebanych pod gruzami ludzi dołączył także Galeb. Rzucał co jakiś czas ukradkowe i gniewne spojrzenia na Detlefa, ale widać było po dowódcy, że ostro go straty w wybuchu dotknęły. Pomimo całej swojej surowości w osądach nie był w stanie rzucić towarzyszowi prosto w twarz oskarżenia. Nie teraz. Poza tym dzięki tej ofierze oblegający odstąpili. Kowalowi Run przypomniał się pewien dowódca spod Azul, który dla utrzymania morale swoich oddziałów nakłamał im, aby wzbudzić przygasającą nadzieję.
W końcu zmarłych odgrzebano i ułożono na bruku. Galeb zwrócić miał się już do Detlefa odnośnie tego co mają robić dalej, ale dowódca... a raczej jego głowa postanowiła w tym momencie odpocząć. Thorvaldsson osunął się na kamienie. W ostatniej chwili Galvinsson doskoczył i podstawił dłonie pod jego głowę. Jeszcze brakowało, aby w takim momencie ten dureń rozbił sobie łeb!

- Zabieram go do lazaretu! - zawołał Galeb - Zawołajcie noszowych, aby przenieśli tych co nie mogą się ruszać.
 
Stalowy jest offline  
Stary 27-06-2018, 18:00   #696
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Dzień Królewski (Konistag), 1 Nachgeheima 2522
Meissen


Pierwsze promienie wschodzącego słońca zaczęły przebijać się przez dym i pył unoszący się nad miastem. Miasto zostało obronione. Ale jakim kosztem? Ile istnień kosztowała ta walka? Ilu przyjaciół przyszło pożegnać?

***

Detlef przygnieciony żalem zajął się wyszukiwaniem ciał w gruzowisku powstałym na miejscu fragmentu muru. I znalazł je. W czasie walk zginęło dziesięciu krasnoludów. Z czego bezpośrednio w wyniku zawalenia się muru - czterech. Ciał wrogów naliczono wielokrotnie więcej. Dokładna liczba była trudna do oceny, jako że część pewnie zginęła w poprzednim szturmie, ale w wieży musiało zginąć co najmniej pięćdziesięciu ludzi.
Przyłączył się do niego Galeb, który porzucił posterunek by pomóc rannym, a gdy ci zostali już objęci opieką pomógł odgarniać kamienie i w ostatniej chwili złapał padającego ze zmęczenia i ran dowódcę.
Ten obudził się już w lazarecie, gdzie odnalazł go posłaniec od Loftusa z informacjami o triumfalnym powrocie von Grunnenberga z siłami Brocka i dziesiątkach jeńców wziętych do niewoli.

Obrońcy powoli zaczynali się orientować, że szturm dobiegł końca, a na kolejny Granicznym brakuje już sił i chęci. Jednak na próżno czekali na rozkazy od Thorvaldssona. I wobec ich braku w ich szeregi wkradło się rozprężenie i zaczęli się rozłazić, zupełnie zapominając, że "u bram" stoi jeszcze Brock.

Walter zaprowadził swoich ludzi do lazaretu.
Karl samotrzeć wlazł do Ratusza i antyszambrował tam aż do świtu. Jak się bowiem okazało, w nocy nie był tam żadnych urzędników, do których mógłby krzyczeć, że wróg atakuje.
Leonora zostawiła "swoich" dwudziestu czterech jeńców pod "opieką" łuczników i udała się do pozbawionego lekarza lazaretu w garnizonie.
A Loftus zostawiwszy kilku wartowników przy łodziach poszedł z jeńcami i resztą ludzi do portu by połączyć siły z Leonorą, ale nie zastał jej tam.

Bert jako jeden z niewielu został na swoim posterunku. Rozkazał spalić wieżę oblężniczą przeciwnika, co jego ludzie natychmiast wykonali, zorganizował zwiad i dowiedział się, że walki ustały, ale za rzeką są siły Brocka przyprowadzone podobno przez von Grunnenberga, a także, że większości miasta nikt nie pilnuje, a obrońcy porzucili stanowiska. Ranni trafili tam gdzie zawsze, czyli do garnizonu. Brak wykwalifikowanego cyrulika utrudniał działanie lazaretu, ale go nie uniemożliwiał.

Gustaw znalazł pogiętą lunetę przy Komendancie. Nawet "na oko" można było zauważyć, że w obecnym stanie może służyć jedynie za fikuśny przycisk do papieru. Sam Komendant był w niewiele lepszym. Zgodnie z rozkazem zaniesiono go "do komnat" - pokoju obok biura komendanta, z dala od polowego lazaretu zorganizowanego przez Waldemara.
Za to do lazaretu zwaliła się połowa Ostatnich. Swoich ludzi przywiódł Walter, Galeb przyniósł Detlefa, a Leonora przybyła zapytać, co ma z jeńcami zrobić. Na drugim brzegu rzeki wciąż byli najemnicy Brocka, który przysłał łodzią posłańca z żądaniem dotrzymania umowy i informacją, że gdyby chciał, to mógłby zająć to miasto.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 27-06-2018 o 21:29.
hen_cerbin jest offline  
Stary 27-06-2018, 23:09   #697
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Gdy już pierwsze dwa kroki zrobił spostrzegł Waldemara.
- Medyk! Co tu robicie i co dzieje się w garnizonie? Wróg się wdarł? - Zadał pytania i oczekiwał szybkiej odpowiedzi i zamierzał kontynuować bieg na ratunek.
Gustaw martwił się, że wróg już przedarł się i atakuje garnizon. Zamierzał zbierać obrońców po drodze i prowadzić do walki a służby pomocnicze pogonić do gaszenia pożaru.

- Wroga nie ma, dowódco. A ja właśnie uciekam - odpowiedział Gustawowi Waldemar z bliska konspiracyjnym tonem.
- Krasnolud Detlef wydał na mnie wyrok uwięzienia bowiem lokalne karły chciały ubić na śmierć. Uciekłem z więzienia, ale złapał mnie komendant i pociął mieczem. Potem nagle powstał pożar, chyba Oleg upuścił lampę. Bo on też był uwięziony przez krasnoluda, razem uciekaliśmy, w sensie…
- Czekaj, czekaj!- Potrząsnął głową Gustaw.
- Jak to uciekasz? Dezerterujesz?- Zapytał zdziwiony Baron.
- Komendant już i tak był świadkiem mojej ucieczki. Musiałby zginąć, bym zażył spokoju.
- Opuszczasz potrzebujących? Rannych? WIesz, że za dezercję jest stryczek?-
Dodał i popatrzył w kierunku koszar i widać było, że Gustaw nie wie co robić.
- Loftus. Aresztuj Bröka, ale nie odprowadzaj go do khazadów. Skryj go gdzieś, aż sprawę wyjaśnię.- Rzucił i puścił się pędem w kierunku koszar.
- Zaraz! Skryć to się mogę bez aresztowania! Żebyście widzieli jak mnie ten koślawy karzeł potraktował, zszargał moje dobre imię jedynie by pokazać uprzywilejowaną pozycję krasnoludów w mieście. Dowódco - zmienił ton Waldemar. - Nie mogę tu dłużej oficjalnie przebywać. Mogę ogolić głowę i wąsy, ale nie mam nawet dobrego przebrania by podawać się za jednego z ludzi Brocka.
- Ty mi oczu nie mydlij. Mam swoje obowiązki i muszę iść. Jeśli sam się zaszyjesz to jak ciebie dorwą to nic nie poradzę. Jeśli dowiedzą się, że ja ciebie aresztowałem i jesteś w mojej władzy powinni dać spokój póki mnie się nie zapytają -
rzucił dość poirytowany oporem cyrulika.

- Mam tedy wrócić do loszku? Po tym, jak zwiałem? Ubiją mnie na miejscu!
- Czyś ty ogłuchł Waldemar? Loftus gdzieś ciebie zadekuje. On do portu idzie a tam Leo jest. Tam u cyrulika skryć ciebie można lub innym miejscu. Tylko nie waż się zwiewać bez mojej zgody! -
Warknął.
- Zgoda. Sam się ze mną skontaktujesz czy mam na kogoś zaufanego z wiadomością czekać?
Gustaw chwilę się zamyślił i spojrzał na magusa.
- Loftus będzie wiedział gdzie jesteś a jak nie to na dźwięk z nim ustalony wyjdziesz z ukrycia. Sam przyjdę lub Loftusa poślę.- Spojrzał na maga przenikliwie szukając oznak buntu i sprzeciwu. Waldemar jedynie kiwnął głową na znak, że wszystko zrozumiał.
 
Avitto jest offline  
Stary 27-06-2018, 23:09   #698
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Zastając budynek opuszczony i nie strzeżony, Karl natychmiast zrobił to co oficer imperium powinnien. Topher wystawił straże przy drzwiach, balkonach i wysokich oknach. Budynek był zabezpieczony jak melina księcia złodzei.
Diuk ruszył w trzewia biurokracji. Akty własności, spadki, składki. Wszystko co pozwalało osiągnąć trochę grosza po NN, którzy zginęli pod Meissen. Karl miał całą noc i sporo czasu. Jeśli w ratuszy była jakaś kopia planów krasnoludzkiej huty, to trafiła ona do fantów Diuka.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 30-06-2018 o 16:37.
Baird jest offline  
Stary 30-06-2018, 00:04   #699
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw był w szoku. W porcie nie widział komu iść z pomocą a teraz się okazało, że wróg odstąpił od ataku. To, że przybył z odsieczą nie stanowiło już wielkiego znaczenia a wręcz stało się bolesnym problemem.
Miasto było według relacji niezdolne do obrony. Mury obronne już nie stanowiły realnej obrony a załoga była zdziesiątkowana.
Komendant nieprzytomny, Detlef podobnie. Nikt nie rządził obrońcami i Ci zaczynali się rozłazić po mieście.

Gustaw nie wiele czekał. Zwołał ocalałych sierżantów i Ostatnich.
- Dowódca obrony i Komendant nie są w stanie wydawać rozkazy. Wróg jeszcze nie odszedł spod bram i ciągle może zaatakować. Szpiedzy w mieście mogą poinformować ich o naszym rozprężeniu.- Gustaw popatrzył na zebranych i każdemu spojrzał w oczy.
- Zatem ja teraz tu w pełni dowodzę i rozkaz brzmi.- Zawiesił na chwilę i kontynuował.
- Obstawić mury i ich ruiny. Mają się tam znaleźć nawet służby pomocnicze uzbrojone w halabardy. Niech myślą, że jesteśmy gotowi. Głównodowodzącym i odpowiedzialnym za tą część zostaje Bert.- Zwrócił się do jednego z sierżantów czy kaprali, którzy jeszcze żyli.
- Poślijcie kogoś by mu przekazać rozkaz.- Odezwał się do niego i skinął, że może odejść.
- Reszta obstawić możliwe miejsca gdzie może szpieg się przecisnąć i znaleźć mi pozostałych dowódców.- Dodał i spojrzał na Leonore.
- Spytaj, któregoś weterana czy mają odpowiednie miejsce dla takiej liczby jeńców. Jakaś piwnica lub magazyn w porcie. Obstawcie by nie nawiali. Przygotujcie się na szpici, którzy będą chcieli nawiać.- Sięgnął za pazuchę i podał uszkodzoną lunetę.
- Daj to Loftusowi. Powiedź, że jak będę miał możliwość nie zapomnę o nim i lunecie. Niech po zdaniu dowództwa Tobie zjawi się z Sale u mnie.-

- Galeb. Udasz się do Starszego z wieściami i z prośbą o udostępnienie kilku khazadów by zabezpieczyć miasto i odstraszyć wroga. Powiedz, że nie dla mojego widzimisię to jest a dla dobra miasta. Komendant i Detlef niezdolni do rozkazywania a ludzi u nas niedobór. No i zapytaj czy jeńców by nie przetrzymał i daj znać Loftusowi i Leo.- Mówił spokojnie zastanawiając się. Nie wiedział co jeszcze czynić gdy do środka wszedł posłaniec od Brocka.

- Przekaż Panu Brockowi, że umowy dotrzymam i dopilnuję by miasto także dopełniło wszystkiego. Wróg jeszcze w zasięgu i może jeszcze zaatakować. Niech wstrzyma się puki nie odejdzie lub zadziała by miasto mogło uznać, że jest bezpieczne.- Przekazał posłańcowi i gdy wyszedł zwrócił się do Waltera.
- Wiem, że jesteś ranny, ale gdy opatrzą Ciebie wspomóż Berta.- Kiwnął mu głową.

Gustaw po wyjściu na plac rozkazał posłańcowi udać się do burmistrza by przygotował ustaloną kwotę dla Brocka.
Najemników sobie przydzielonych trzymał blisko i nie pozwalał im rozchodzić się i węszyć po mieście.
 
Hakon jest offline  
Stary 30-06-2018, 13:33   #700
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gustaw von Grunnenberg przejął dowodzenie. Ten śmiały ruch nie wywołał jednak niczyjego oporu - w mieście nie było nikogo kto przewyższałby go urodzeniem czy szarżą, a poza tym jego prezencja, szlacheckie maniery i głos nawykły do posłuszeństwa zadziałały idealnie na zmęczonych ludzi, a jego rozkazy wykonywano szybko i bez szemrania.
Bert został zawiadomiony że od tej pory dowodzi obroną całych murów, Leonora przypomniała sobie, że magazynów w porcie jest dostatek, a są to budowle dosyć trwałe, pozbawione niezakratowanych okien i przystosowane do bycia pilnowanymi, a jeden z nich należał do rodziny kuszników będących pod jej dowództwem. Posłaniec od Brocka uśmiechnął się, zasalutował i pognał z powrotem do swoich.

Gustaw wysłał też kogoś po Burmistrza. Posłaniec znalazł go ubranego i gotowego do wyjścia, czy to w celu uroczystego świętowania czy też kapitulacji. Burmistrz natychmiast pospieszył z posłańcem do Ratusza. Nie miał daleko, mieszkał tuż obok.


Karl tymczasem szabrował co się dało - kopie aktów własności i umów handlowych, plany miejskich rozporządzeń i podatków, zarejestrowane testamenty, plany ważniejszych miejskich budynków, zapomnianą sakiewkę z 12 zk, a także sejf, którego nie był jednak w stanie otworzyć po cichu.
A z dołu dobiegło go wołanie:
- Burmistrz przyszedł, wpuścić go, panie oficjerze? A ludzie mówią, że graniczni uciekli - dyscyplina nie była najmocniejszą stroną halabardników, którzy jeszcze kilkanaście dni wcześniej byli zwykłymi chłopami i rybakami.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172