Zniszczony miecz szkieletu okazał się być niczym szczególnym, więc Ryś zostawił go na kamiennym stole i po omieceniu wzrokiem zrujnowanej sali, ruszył za Liwardem. Po ostatnich doświadczeniach nie chciał zostawiać go samego.
Widząc kolejny, tym razem nienaruszony sarkofag, łowca zagwizdał cicho. - Racja. Kto wie czy kolejny kościany kurw nie siedzi w środku. Niech tarczownicy staną obok spychających żeby ich w razie czego zasłonić. Ja niezbyt przydam przy tym odpychaniu, ale będę gotowy i włócznią wepchnę do środka wszystko co mogłoby chcieć stamtąd wypełznąć. - Zaproponował nadstawiając broń w odpowiedniej pozycji.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |