28-06-2018, 01:44
|
#79 |
| ym razem Astine milczała. Przynajmniej z początku. Chociaż na myśl o tym, że Elely jednak ma się dobrze, uśmiechnęła się blado. Usłyszawszy teorię Ivora, zbladła nieco, jednak szybko zebrała się w sobie i odparła – Nie ma krwi, śladów stóp, wystrzelono jedną strzałę, o ile ją wystrzelono... Skąd te mroczne przypuszczenia? – Nawet nie wiedziała czy chce, aby zaklinacz jej odpowiedział na to pytanie. – Nie, żebym nie była za podążaniem za śladami, na tym nie da się źle wyjść. I tym razem nie pchała się więcej na przód, nie mając jakoś ochoty na to, aby ponownie ktoś zaszedł ich do tyłu. No i mimo że czuła się już nieco lepiej, ciągle wolała unikać bycia na świeczniku, a prowadzenie drużyny było dla niej wręcz definicją bycia na świeczniku.
|
| |