Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2018, 08:42   #33
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319

Wiedziała jedno - musi uciec z otwartej przestrzeni. Dała więc nura na ziemię i tam czołgając się pomiędzy krzesłami i stolikami próbowała dostać się za kontuar, gdzie mogłaby pomyśleć jak wydostać się z pomieszczenia, do którego każde wejście było obstawione.
Milicjanci nie przestawali w nią strzelać, a że kilka razy spudłowali, Olga mogła na własne oczy zobaczyć, że amunicja była jak najbardziej ostra - krzesła i taborety pękały od pocisków.
- Ty…! Infamiska! - ktoś krzyknął i wtedy się zaczęło: Wszyscy bywalcy lokalu zaczęli atakować Polkę. Meblami, butelkami, oraz oczywiście kopniakami i pięściami. Głowa kobiety latała to w prawo to w lewo od uderzeń czyiś butów. Usta Olgi wypełnione były krwią, całe ciało okropnie bolało.
Ból był potworny. Ale i determinacja Olgi nie mniejsza. Jakaś część jej podzielonego na świadomości umysłu wciąż pozostawała Musiała uciekać. Jak najszybciej. Złapała jakiś blat, do którego wciąż jeszcze przymocowana była jedna noga (pozostałe zostały zniszczone) i używając go jako tarczy, ruszyłą przed siebie w stronę najbliższego wyjścia.
- Nie wiem... - ci, którzy mieli odwagę zagrodzić jej drogę kończyli zazwyczaj marnie odepchnięci ręką lub nogą - o co wam... - wśród pełnych bólu i złości krzyków Polka powoli przemieszczała się do drzwi - kurwa... - odrzuciła blat, który przypominał teraz bardziej makietę sera szwajcarskiego i biegiem rzuciła się w kierunku przejścia - chodzi! - skoczyła na milicjanta, który ostrzeliwał ją zza framugi.
Mężczyzna potrafił walczyć także wręcz i Olga już po chwili zrozumiała, że milicjant walczy lepiej od niej. Jednak 13013 wciąż był normalnym człowiekiem, z normalną prędkością i siłą. Pancerz chronił funkcjonariusza całkiem dobrze jednak nie był bez słabych punktów, musiał przecież a pozwalać na zginanie kończyn… Polka więc mogła mu je powyginać trochę bardziej…

Unikając lub zwyczajnie ignorując większość ciosów czy pocisków Oldze się udało dotrzeć do przejścia, za którym znajdowało się pięciu funkcjonariuszy uzbrojonych w znacznie większe i poważnie wyglądające karabiny.
Wszystkie wycelowane były w czaszkę Polki.
- Gleba! - padła jednoznaczna komenda jednego z funkcjonariuszy.
Nie posłuchała od razu. Adrenalina buzowała w jej żyłach. Rozejrzała się dziko wokoło. Czuła, że może więcej, a jednak nie chciała zabijać. Gdzieś w środku pamiętała, że ci ludzie nie są jej wrogami, że wykonują swoje obowiązki i to ona podpadła wdając się w bijatykę.
- Pojebało was... - warknęła, ale posłusznie opadła na kolana a potem na ziemię, zakładając ręce na tył głowy.
Polecenie najwyraźniej dotyczyło wszystkich gdyż już po tym jak Polka dotknęła twarzą podłogi rozległa się seria jęków i gwałtownie uderzających o podłogę ciał.
Milicjanci nic już nie komentowali i chwilę później dwóch z nich przechadzało się między ludżmi, którzy jednak, podobnie jak Olga, posłuchali za pierwszym i jak widać jedynym możliwym razem.

Polka miała wrażenie, że na jej przegubach zamocowano innego rodzaju kajdanki niż te które przeznaczone były pozostałym. Podobnie spięto też jej nogi. Wszyscy ludzie leżeli unieruchomieni na podłodze z czego większość przeklinała wściekle na wszystkie możliwe sposoby. Musiało to trwać dobre dziesięć minut, ostatecznie pojawił się duży pojazd, do którego milicjanci zaczęli w dość mało subtelny sposób wtaszczać zaaresztowanych.
- Nie tą. - Olga usłyszała nad sobą kobiecy głos Mirandy, gdy jeden z mężczyzn zabierał się za poderwanie z ziemi Polki.

Tym sposobem Olga musiała leżeć na podłodze następne parę minut w oczekiwaniu na inny transporter. W międzyczasie przyjechała też ekipa, która pozbierała ciała rannych oraz martwego.

Gdy wreszcie Olgę wtaszczono do przeznaczonego dla niej pojazdu, okazało się, że jest on całkowicie pusty. Wyglądało na to, że Polce nie miał nikt towarzyszyć.

Rozejrzała się czy Miranda lub ktoś, kogo zdążyła poznać w trakcie swojego krótkiego pobytu jej nie towarzyszy.
Nie towarzyszył, Polka musiała kontemplować białe ściany, nieprzyjemnie przywodzące na myśl szpital dla obłąkanych, samotnie.

Jakimś cudem, w całym tym zamieszaniu, z nosa Olgi nie zsunęły się okulary. Jednak KO nie podsuwało tym razem kobiecie żadnych przydatnych informacji. Nawet zapytanie o godzinę i czas jaki upłynął skutkowało odpowiedzią typu “brak danych” lub “informacja niejawna”

Dlatego kiedy na skrępowanych ramionach kobiety zacisnęły się od tyłu czyjeś dłonie, było to całkowitym zaskoczeniem - ściganemu czy podejrzanemu władza mogła tu odebrać dosłownie kontakt z rzeczywistością: Słuch, obraz, informacje. Ktoś (prawdopodobnie kolejny funkcjonariusz) wyciągnął Olgę na zewnątrz.
Okolica wyglądała jak podziemny betonowy bunkier, przed pojazdem znajdował się tylko jeden, szary okrągły tunel który oświetlało fioletowe światło bijące z podłogi. Dwóch milicjantów prowadziło Olgę pod ramiona tą właśnie drogą.

Kobieta czuła strach, ale nie było to uczucie paraliżujące. Coś stało się z nią przez te lata w uśpieniu. A może to w trakcie szkieletyzacji? Olga czuła się nie tylko panią swojego ciała, ale i umysłu. Potrafiła odsunąć strach, by spojrzeć na sytuację z zimną kalkulacją. Zadanie wyznaczone przez Opiekunkę wcale nie było jej priorytetem. Zgodziła się je wykonać z braku innych alternatyw, mając przy tym pełną świadomość tego, że obiecana nagroda prawdopodobnie była kłamstwem. Olga była narzędziem, jak się okazało - śmiertelnie niebezpiecznym. Czy można dziwić się więc, że ktoś próbował chwycić ją w dłoń?
Najwyraźniej jednak wpływy murzynki nie sięgały tak daleko, by teraz wyratować ją z opresji, która dla samej Polki stanowiła jedynie kolejną alternatywę dalszych wydarzeń. Co by było, gdyby kilka lat przyszło jej spędzić za kratkami? Po prawdzie może by jej się to nawet przydało, by nadrobić “stracony” czas. O ile oczywiście ludzie wciąż stosowali idee zakładów karnych.
- Dokąd mnie prowadzicie? - zapytała funkcjonariuszy wyjątkowo spokojnym głosem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline