28-06-2018, 11:02
|
#62 |
| John uśmiechnął się słysząc znajomy głos.
- Skończyłeś przenosić paczki? - rozłożył ręce zabezpieczając pistolet, po czym oddał go policjantowi. - Przeproście tego w chłodni za knock-out, to nie jego wina - dodał wychodząc na zewnątrz. * * * - O nasza zguba się znalazła - powiedział Jax, gdy John z Tongiem weszli do gabinetu zaadoptowanego na tymczasową siedzibę szefowej. - Co znalazłeś? Możesz mówić przy pani kapitan, wprowadziłem ją w sprawę. - Niewiele niestety. Nie udało mi się dotrzeć do samego zainteresowanego, ale wydawało się, że jeszcze dycha jak wchodziłem do klubu.
John odwzajemnił spojrzenie pani kapitan, ale że nie było na czym zatrzymać wzroku, nie poświęcił jej więcej uwagi.
- Tak, - uśmiechnął się - dokładnie tak. Wracając do tematu, wydaje się, że teren przejęła jakaś księżniczka i jej armia amazonek z automatami - John mimowolnie podrapał się po ranie postrzałowej. po czym wyjął klamkę jaką zabrał amazonkom i położył na stole - Nie udało mi się ustalić kto konkretnie stoi za tym, ponieważ musiałem uciekać przed... - tu zatrzymał się a chwilę - stróżami prawa.
John stał spokojnie czekając na dalszy rozwój rozmowy. Nie wierzył, że Jax wtajemniczył panią kapitan w absolutnie wszystko, więc wolał nie wspominać o swoich podejrzeniach w kwestii księżniczki. |
| |