Silent Hawk mruczał cicho. Znała odgłos silnika swojej maszyny, a i tak było go w stanie ledwo usłyszeć, przy motorze jaki skryty był pod maską kurczaczka - tak własnie zaczęła myśleć o aucie, którym poszurała się reszta towarzystwa.
Nie lubiła powolnie jechać, w ogóle cała ta sytuacja była jej nie na rękę. Nie po to zatrudniła się w kolejnej kolei by jeździć i ratować bachory, które uważają, że mogą żyć sobie same. To tylko marnowanie zasobów, marnowanie siły i marnowanie czasu. Dzieciaki i tak w końcu zostaną napadnięte, przez tych, co chcieli dziewczynę. Tym razem nie skończy się na jednej dziewczynce, kolejnym razem będzie gorzej, a Emma miała wrażenie, że nie wszyscy potrafią to zrozumieć. Tylko czy tak naprawdę powinna się tym martwić?
Swąd palonego domostwa ciągną się jeszcze jakiś czas za nimi, a to przypominało Emmie, że palenie wszystkiego za sobą nigdy nie jest dobrym pomysłem.
Dortsarłwszy na miejsce zsiadła z maszyny i sciągnęła kask z głowy. Nie była do całej sytuacji nastawiona takpozytywnie jak blondyna. Dlatego oparła się półdupkiem o swój motocykl i stanęła z kaskiem pod pacha spoglądając na dzieciaki.
- Jak dla mnie to zużyjecie na nią niepotrzebnie zapasy - wskazała głową na ranną kobietę - ale to wasza wola - wzruszyła ramionami i wsadziła wykałaczkę do ust zagryzając, dawno tępą, końcówkę.