28-06-2018, 21:45
|
#122 |
| Jego kontakty z drużyną jak by ostatnio się pogorszyły i nie miał tu na myśli tylko Lilou. Łowca przeważnie chadzał z tyłu nie odzywając się zbyt wiele. Niezadowolenie Dietricha mało obchodziło Hansa. Wiedział, że dzień odpoczynku w miarę spokojnym miejscu im się przyda. Karl nie był zadowolony, co było oczywiste jednak jego stan zdrowia i tak pozwalał na podróż jedynie na ofiarowanym przez thana ośle. W zasadzie pasowali do siebie jak swój do swego, ale tego Hans już głośno nie mówił.
Pogoda ma to do siebie, że lubi się zmieniać, a już szczególnie w górach. Łowcę nie zaskoczył fakt, iż zostali obrzuceni przez bogów gradem. Nie z takimi przeciwnościami losu musiał sobie radzić. Jednak gdy natrafili na zdemolowaną przez silny nurt przeprawę, w głowie pojawiła się myśl o możliwości zasadzki. Podczas gdy Słowik przygotowywał się do przeprawy na drugi kraniec rzeki on sprawdził, czy kusza jest w pełni naładowana dodatkowo wyciągając garłacz zza pasa. - Sądząc po pogodzie ostatnimi czasy most mógł runąć sam z siebie. Podpory wyglądają na spróchniałe, zatem nie wiele trzeba było by zawalił się pod naporem wody i niesionych nią konarów drzew. - mówiąc to starał się by nie popadli wszyscy w paranoję ciągłego dybania na ich życie. - Swoją drogą dziwne, że krasnoludy nie dbały o tę przeprawę, no chyba że jest jeszcze jakaś o której my nie wiemy. - spojrzał pytająco na krasnoludów, raczej nie oczekując od nich odpowiedzi. Ich nowy kompan zdawał się znać na rzeczy i być może wypatrzył jakiś tajemny znak swego ludu mówiący o innej drodze przez rzekę. |
| |