Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-06-2018, 18:06   #121
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Koniec końców stracili jeden dzień.
Stracili, bowiem od pojmanej niedoszłej zabójczyni nie dowiedzieli się niczego ciekawego, a Karl i tak nie doszedł na tyle do siebie, by móc podróżować w takim tempie i w taki sposób, jak to sobie wymarzył.
A potem okazało się, że nie tylko deszcz i grad, 'umilający' im przez parę godzin podróż, przeszkadzały w wędrówce. Być może gdyby wyruszyli dzień wcześniej, nie stanęliby nad brzegiem rzeki, by ujrzeć smętne resztki mostu, a zdążyliby przejść, zanim woda zniszczyła wszystko.

- Ciekawe, czy sam się zawalił, czy też ktoś mu w tym pomógł - powiedział Dietrich, rozglądając się dokoła. - To dość dobry sposób, by utrudnić nam życie i opóźnić naszą podróż.

Przeszedł się wzdłuż brzegu i podniósł leżący nad wodą dość długi kij.
Po chwili mógł powiedzieć, że rzeka - choć wartka i mętna - nie powinna być zbyt głęboka. Przy odrobinie szczęścia dałoby się przez nią przejść. Z pewnością nie suchą nogą, ale zawsze.
Podzielił się tą myślą z pozostałymi.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-06-2018, 21:45   #122
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Jego kontakty z drużyną jak by ostatnio się pogorszyły i nie miał tu na myśli tylko Lilou. Łowca przeważnie chadzał z tyłu nie odzywając się zbyt wiele. Niezadowolenie Dietricha mało obchodziło Hansa. Wiedział, że dzień odpoczynku w miarę spokojnym miejscu im się przyda. Karl nie był zadowolony, co było oczywiste jednak jego stan zdrowia i tak pozwalał na podróż jedynie na ofiarowanym przez thana ośle. W zasadzie pasowali do siebie jak swój do swego, ale tego Hans już głośno nie mówił.

Pogoda ma to do siebie, że lubi się zmieniać, a już szczególnie w górach. Łowcę nie zaskoczył fakt, iż zostali obrzuceni przez bogów gradem. Nie z takimi przeciwnościami losu musiał sobie radzić. Jednak gdy natrafili na zdemolowaną przez silny nurt przeprawę, w głowie pojawiła się myśl o możliwości zasadzki. Podczas gdy Słowik przygotowywał się do przeprawy na drugi kraniec rzeki on sprawdził, czy kusza jest w pełni naładowana dodatkowo wyciągając garłacz zza pasa.

- Sądząc po pogodzie ostatnimi czasy most mógł runąć sam z siebie. Podpory wyglądają na spróchniałe, zatem nie wiele trzeba było by zawalił się pod naporem wody i niesionych nią konarów drzew. - mówiąc to starał się by nie popadli wszyscy w paranoję ciągłego dybania na ich życie. - Swoją drogą dziwne, że krasnoludy nie dbały o tę przeprawę, no chyba że jest jeszcze jakaś o której my nie wiemy. - spojrzał pytająco na krasnoludów, raczej nie oczekując od nich odpowiedzi. Ich nowy kompan zdawał się znać na rzeczy i być może wypatrzył jakiś tajemny znak swego ludu mówiący o innej drodze przez rzekę.

 
Feniu jest offline  
Stary 28-06-2018, 22:53   #123
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Lilou czuła się zmęczona i myślenie przychodziło jej z trudem i niechęcią. Miała ochotę na chwilę odpoczynku i by pozwolić sobie na oczyszczenie myśli. Z tego też powodu większość drogi nic nie mówiła. Wciąż szła blisko Hansa, jednak nawet ten szczegół nie miał wpływu na to, by rozwiązał jej się język. Miała wrażenie, że ze względu na minioną sytuację, jaką między nimi wynikła, jej złośliwości mogą zostać źle odebrane. Nie chciała by tak się stało.

Pogoda była niestety dokuczliwa i popsuła elfce humor - nie to, żeby miała jakiś wybitny wcześniej, jednak bijące jej kruche ciało kulki lodu były naprawdę nieprzyjemne. Czuła ból i marzyła by się pod czymś skryc. W Marienburgu taka pogoda byłaby rewelacją, wręcz atrakcją. Będąc w trasie była co najwyżej niespodziewaną komplikacją, tudzież utrudnieniem. Na pewno nikt z podróżnych nie miał ochoty podziwiać tego zjawiska atmosferycznego.

Później niestety nie było lepiej. Zawalony most i rzeka do przeskoczenia. Lilou nie miała jakoś ochoty się moczyć i taszczyc bagaż przez silny nurt. Zaczęła się więc rozglądać za jakąkolwiek inną drogą bądź możliwością. Skutek jej działań był marny, bowiem nie znalazła nic, co wplyneloby na ich aktualną sytuację. Podzieliła się jedynie informacją o śladach jakiejś grupy ludzi, która tu się krecila. To musiało być nie tak dawno, więc być może do rozwalenia mostu ktoś przyłożył swoje łapsko? Elfka jakby odruchowo zaczęła szukać zasadzki, czy ktoś nie czai się na drzewach, albo gdzie indziej coś nie przypomina pułapki. Rzuciła też kilka pomysłów, które zostały zrealizowane przez krasnoludów. Śmiać jej się chciało, że słuchają się elfa, ale wolała nie komentować, bo jeszcze by się obrazili i następnym razem nawet jej nie wysluchaja.

Korzystając z okazji, że Słowik zupełnie sam zgłosił się na ochotnika i zamierzał pójść przodem, Lilou podeszła do Hansa stając u jego boku. Spojrzała z dołu na mężczyznę i uśmiechnęła się dosyć nieśmiało. Sama nie wiedziała czy właśnie próbuje go pocieszyć czy sobie dodać odwagi. Wszyscy zajęci byli rzeką, linami i przygotowaniem do przeprawy, więc inni mieli odrobinę czasu na swobodę, później jednak będzie trzeba wziąć się za pomaganie, co by wszystko poszło sprawniej. Póki co Lilou niespiesznie i delikatnie chwycila Hansa za dłoń, wciąż na niego patrząc.
- Cieszę się, że wciąż jesteś blisko. I że żyjesz - jej uśmiech poszerzył się do bardziej odważnego i szczęśliwego. Wydawała się być bardzo spokojna, jednak w jej wnętrzu kotłował się chaos i zdenerwowanie. Bała się, że jedyne oczekiwania jakie Hans miał wobec niej, ujawniły się tamtej nocy, a ona ich nie spełniła, więc być może przestała być już dla niego ważna.
- I dziękuję za lekarstwo. I że nie zmuszałeś mnie do poddania się Ludowym zabiegom - Lilou zaśmiała się krótko i w międzyczasie, trzymając wciąż jego dłoń, postąpiła mały krok aby stać bliżej niego. Zrobiło jej się jeszcze bardziej gorąco. Na chwilę spojrzała w bok, czy Słowik i reszta byli już gotowi.

.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 28-06-2018 o 22:58.
Nami jest offline  
Stary 28-06-2018, 23:33   #124
 
PanDwarf's Avatar
 
Reputacja: 1 PanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputację

Kyan zamykał pochód pilnując pleców drużyny, niebo nieustannie szczało na nich upierdliwie niczym ogr opróżniający swój pęcherz. Krople skapywały z obrzeży kaptura, a khazad przewiercał wzrokiem okolice. Chociaż bardziej ufał swemu węchowi niż oczom przy tej szarówce.
Nie był do końca zadowolony ale rozumiał że kompania chciała się pozbyć już ciążącego jej balastu w postaci tego marudnego pazia. Przebyli długą drogę, a mieszki same z siebie cięższe się nie poczynią.
Obietnica powrotu do osady górniczej i udział w zyskach zachęcił khazada by wspomóc ich swym młociwem w dalszej drodze.
Zauważył że szyk podróżny jest niezbyt przemyślany gdyż na czele kroczy khazad z kusza, który nie przyjmie pierwszego kontaktu na siebie dzierżąc broń dystansową ani jej nie utrzyma jeśli coś by znienacka ich zaskoczyło z frontu.
Dołączył tak więc na przedzie do swego rodaka by mógł się schować za jego tarczą i oddać strzał jeśli zajdzie taka potrzeba.
Podzielił się w chropowatym khazalidzie z Durakiem wiedzą iż służył w Zaciężnych oddziałach straży tunelowej i jego umiejętności
wypatrywania śladów i orientacji w terenie mogą się na coś przydać. Tarczownik na przedzie też nie był najgorszym pomysłem.
Poza tym w ten sposób nie czuł smrodu elfa bo wiatr wiał w prosto w pysk. Gdy spadł grad khazad nie narzekał tylko kroczył dalej z lekkim uśmiechem na mordzie. Wydawało się że im było ciężej tym bardziej był zadowolony.
Jednak gdy ujrzał zawalony most uśmiech zmazał mu się z gęby, omiótł wzrokiem sąsiedni brzeg.
Przyjrzał się chwile na resztki po moście czy to była krasnoludzka robota czy też nie.
Wątpliwe by krasnoludy zbudowały coś tak lichego co by nie mogło przetrwać ulewy chyba że ktoś mu pomógł zakończyć przedwcześnie jego użyteczność.
Jeśli coś ustalił podzielił się tym z drużyną.
Spojrzał na rwącą rzeke, była niestety nieprzenikniona także nie widać było dna ani co na nim się znajduję. Wymamrotał na głos niekoniecznie świadomie.

– W suchą psitę, znów trza bendzie moczyć brodę… – następnie puścił wiązanke przekleństw w khazalidzie

Kyan niezbyt pałał miłością do moczenia jej. Namyślił się chwilę

– Osły mogom wpaść w panikę na chybotliwej tratwie do tygo to czasochłonne, mógłbym takowa zbudować ale sensu nie widzem tygo.Bagaże można na linie nad wodom przeciomgnoć. – patrząc jak kij zanurza się pod naporem człeczyny
– Trzo by je rozjuczyć i kolejno przeprowadzić, zaraz obaczym czy… – zdjął plecak i odpiął linę z niego.

Kilkukrotnie spróbował przerzucić rzekę i zaczepić o coś hak jednak bez sukcesów. Zwrócił się więc do Duraka co by przywiązali linę do bełta i by przestrzelił na drugą stronę.
Bełt wbił się stanowczo w drzewo wydawało się że stabilnie, cóż tak czy inaczej wkrótce się dowiemy.
Człeczyna szykował się do przeprawy, podając kolejną linę która miała go ubezpieczać, więc zostało mu w tym dopomóc.

Jeśli się mu uda, umocnimy liny i kolejno przeprawiać się zaczniemy pewnikiem.
Spojrzał lekko na niziołki
– Te dwie Kulki może kto by wziął na plecy i przeniósł…nie ważom pewnikiem wincyj jok wypchany plecok - skwitował


 
__________________
# Kyan Thravarsson - #Saga Kapłanów Żelaza by Vix -> #W objęciach mrozu by Kenshi -> #Nie wszystko złoto, co się świeci by Warlock
# Thravar Griddsson R.I.P. - #Żądza Zemsty by Warlock
PanDwarf jest offline  
Stary 30-06-2018, 17:37   #125
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo zrobił to co do niego należało. Pierwszą noc czuwał przy Karlu, zmieniał mu okłady, poił i nie pozwalał w majakach wstać z łóżka. Różne widziadła nękały mężczyznę, czasem coś krzyknął, ale to co mówił nie miało dla niziołka sensu. Kolejnego dnia stan mężczyzny ustabilizował się, a Kołodziej mógł zerknąć na rany von Roch. Część z nich była sprzed pary dni i powoli się goiły, reszta była względnie świeża. Na całe szczęście żadna nie była jakaś szczególnie trudna, od typowe, nudne rany z potyczek. Ludo opatrzył je jak potrafił, a następnie starał się odespać zerwaną noc. Byłby naprawdę miło, gdyby nie zachowanie mieszkańców Khazid Grentaz. Niby takie honorowe te krasnoludy, ale jak ich gości napadli, to kosztów leczenia na siebie nie wzięli. DO tego kazali być mu cicho i nazwali rozbójnikiem. Ludo czuł się trochę pokrzywdzony, cholibka co za gburowate krasnoludy. W tej kopalni zło się zaległo właśnie za karę, za ich brak gościnności i gburowatość wobec niziołków. Oczywiście nie mówił tego głośno, aż taki nieroztropny to nie był.


Było jeszcze ciemno, gdy go zbudzono. Normalnie niziołek chodziłby obrażony przez najbliższe pół dnia, albo przynajmniej do śniadanie. Ale tym razem był w doskonałym humorze. Śniło mu się, że ukończył specjalizację na sali rajców odebrał dyplom. Do tego częstowali ich ciachem, miodownikiem i innymi. Ludo przez sen oślinił poduszkę, ciacho było naprawdę dobre. Potem wraz ze swoimi towarzyszami udali się na gospody „kukła”. Naleśnikowe menu i piwo… To był dobry sen, nawet tak wczesne wstawanie mu tego nie popsuje.

Cyrulik podróżował w środku grupy, doglądał Karla i ustawiał się tak aby osły osłaniały go od niekorzystnej pogody. Gradobicie nie było przyjemne, opatulił rannego mężczyznę dodatkowym kocem, a i sam kulił się jak tylko potrafił. Niedługo później okazało się, że rzeka zerwała most. Była szeroka, a prąd zdawał się silny. Niziołek miał trochę strapioną minę, przeprawa mogła być trudna, szczególnie ze zwierzętami i rannym człowiekiem. Nie słyszał dokładnie o czym rozmawiała Lilou z Hansem, ale zdawało mu się, że usłyszał swoje imię. Dlatego też uśmiechnął się szeroko i pomachał w stronę elfki. Na propozycję Kyana pokiwał za to głową, rzeczywiście dla tego atletycznego khazada jego waga nie stanowiła zapewne większego problemu. Ludo jednak nie byłby sobą, gdyby nie zaproponował jeszcze jakiegoś innego rozwiązania.
- Może obozowisko zrobimy? Jeszcze nas ciemności w drodze zaskoczą, a tak znaleźć osłonięte miejsce. Zupy nagotuje, takiej rozgrzewającej! Rano może nurt rzeki będzie spokojniejszy, bo to jak nic ta nawałnica ją tak pobudziła.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 30-06-2018 o 18:02.
pi0t jest offline  
Stary 01-07-2018, 18:39   #126
 
Ascard's Avatar
 
Reputacja: 1 Ascard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputację
Po nocnym ataku Słowik utwierdził się w przekonaniu, że Karl nie wyjawił im wszystkiego a jego tropem podążają nie tylko zwykli bandyci. Dlatego był za tym aby ruszać czym prędzej, odstawić paniątko i zabrać nagrodę. Z Chaosytami nie chciał mieć młody chłopak nic wspólnego bo to przecie śmierć i zaraza jeno. To już lepiej tą kopalnie zbadać co to ten nowy "dawi" o niej ciągle gada. Do tego stary krasnolud też nalegał, a to wystarczyło młodemu chłopakowi który wciąż "słuchał starszych". Cieszył się jedynie na myśl, że po raz kolejny okazał się przydatny. Dodatkowo bogowie mu chyba błogosławili bo z kolejnej walki wyszedł niemal bez szwanku. Oby nie utracił ich względów w nadchodzących dniach.

Mimo złej pogody Słowik maszerował raźno zaraz za Durakiem gotowy w razie potrzeby skoczyć na pomoc doświadczonemu łowcy. Dopiero gdy uderzył w nich grad nawet wesołemu młodzikowi zrzedła mina. Zwątpienie nadeszło niebawem kiedy to dotarli do powalonego mostu. Do tego nurt górskiego potoku był wartki i zdradliwy. Mimo to bez chwili zastanowienia zaoferował się ruszyć przodem i utorować im drogę. Cały swój dobytek zostawił pod jednym z większych drzew mając nadzieje, że zbytnio nie przemoknie. Wyjął z plecaka linę zdobytą na bandytach po czym przewiązał się nią. Sprawdził jeszcze liną czy bełt z kuszy Duraka wystarczająco wbił się w drzewo po czym ostrożnie ruszył naprzód.
 
Ascard jest offline  
Stary 01-07-2018, 21:43   #127
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
- I ja się cieszę, źe nadal żyjemy, choć twoja rana wyglądała paskudnie - odpowiedział Lilou stojąc na brzegu i przypatrując się poczynaniom Słowika, jednocześnie obserwując okolicę.
Lilou odczuwała potrzebę kontaktu z nim i w sumie nie dziwił się temu. Stary świat nie sprzyja elfom, a w zasadzie ta część świata w której się właśnie znajdują. Hans chwycił elfkę za rękę - nie mam zamiaru do niczego cię zmuszać, jesteś dorosła i wiesz co robisz, nie pozwolę ci jednak zginąć. - zapewnił przyjaciółkę i mocniej ścisnął jej dłoń, po czym zajął się przygotowywaniem przeprawy.

Gdy Słowik przedzierał się na drugi brzeg zaczął przeglądać bagaże wiążąc je ze sobą w kilku partiach tak by nic nie wpadło do wody podczas transportu. Garłacz i kuszę odłożył blisko siebie tak by w razie konieczności móc je szybko użyć.
- Najwięcej kłopotu będziemy mieli ze zwierzętami, dobrze by było byś przygotowała je jakoś - rzekł do Dai spoglądając jednocześnie na zwierzęta.
 
Feniu jest offline  
Stary 02-07-2018, 17:43   #128
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Zasadzka nad rzeką Sonne

Rzeka Sonne, Wissenland
17 Vorgeheim, 2529 K.I.
Późne popołudnie

Lodowaty dotyk wody w mgnieniu oka spowodował, że Słowik mocno pożałował decyzji zanurzenia się w mętnej toni wartko płynącej rzeki, ale na odwrót było już zdecydowanie za późno. Prąd był zdumiewająco silny, więc zaczepiona o drzewo na drugim brzegu lina okazała się być zbawiennym rozwiązaniem, ale z całą pewnością nie dałaby rady wesprzeć przeprawę pozostałych awanturników, dlatego ktoś musiał sforsować rzekę i zaczepić nową linę na jej drugim brzegu. Dopiero wtedy możliwym byłoby w miarę bezpieczne przetransportowanie towarów oraz zwierząt.
Słowik nieustępliwie zmagał się z żywiołem, przeciągając się za pomocą rozwieszonego ponad wodą sznura. W tym czasie zdążył potknąć się kilka razy, rozciąć sobie nogę o ostry fragment podpory, której rzeka nie zdołała porwać, a nawet zdołał wypuścić z rąk linę i ostatnie kilka metrów zmuszony został pokonać wpław. Kiedy w końcu dotarł na drugi brzeg, był już skrajnie wyczerpany i potrzebował położyć się na chwilę, aby złapać oddech i ogrzać się trochę. Ostatecznie jednak zdołał wziąć się w garść i zawiązać dodatkową linę o pień drzewa, obok którego znajdował się wbity w korę bełt z kuszy Duraka. Połączony z nim sznur również solidnej zamocował i kiedy wszystko było przygotowane, pomachał ręką w kierunku pozostałych.
- Możecie przechodzić, jeno uważajcie pod nogi! - Krzyknął w stronę swoich towarzyszy, po czym stanął przy samym brzegu rzeki, oczekując ich nadejścia.

Przodem ruszyła Lilou, a krok za nią podążał Hans, pomagając jej w niełatwej przeprawie. Niecały metr dalej szarpał się z nurtem rzecznym Dietrich oraz Karl, który wciąż wyglądał na osłabionego, ale mimo to dzielnie parł do przodu. Szlachcic jedną ręką opierał się o linę, a w drugiej ściskał plecak, który trzymał wysoko ponad taflą wody. Przed wejściem do rzeki wypakował z niego prowiant, zostawiając w środku tylko jedną rzecz i za żadne skarby nie chciał pozwolić, aby plecak przeciągnięto ponad rzeką na sznurach, tak jak to uczyniono z pozostałym ekwipunkiem.
Nieco dalej przedzierały się oba krasnoludy oraz Ludo, który przeciągał się na linie ponad rzeką, modląc się w duchu, aby ta nie pękła. Koniec pochodu zamykała Leliana oraz Daireann, która ze względu na swój niewielki wzrost i dość marną kondycję, musiała dosiąść osła, który bardzo niechętnie dał się zmusić do wejścia do wody. Na szczęście Leliana trzymała zwierzę za lejce, a drugie popędzała przed siebie, zdumiona zaradnością z jaką osły potrafiły forsować rzekę.
- Na tych czterech kopytach stoją równie twardo na ziemi, co krasnoludy, a nie są nawet w połowie tak bardzo uparte - zaśmiała się w stronę idących przed nią dawi, na co Dairaenn odpowiedziała głośnym chichotem.
Durak uśmiechnął się pod nosem słysząc uszczypliwą uwagę swojej towarzyszki i zapragnął odpowiedzieć ripostą na tę jawną prowokację, kiedy nagle coś świsnęło mu koło ucha i chlupnęło w wodę kilka metrów za jego plecami. Natychmiast odwrócił głowę przed siebie - w samą porę, aby zrobić unik przed kolejną nadlatującą strzałą. Zimna woda zalała mu twarz i zmoczyła włosy, kiedy zanurzył łepetynę w rzecznej, mętnej toni. Wokół niczym deszcz zaczęły spadać bełty i strzały przy akompaniamencie przerażonych okrzyków i wszechobecnej paniki.
- Zasadzka! - Ktoś spostrzegawczo krzyknął z przodu. Ściana drzew i kosodrzewiny na brzegu, do którego zmierzali, kryła w sobie tuzin, albo i więcej skrytych pod czarnymi płaszczami sylwetek, które bezlitośnie zasypywały ich gradem pocisków. Stojący najbliżej napastników Słowik odwrócił się w ich stronę, właściwie tylko po to, aby zostać nafaszerowany kilkoma strzałami, które zatopiły się w niechronionym przez skórznię torsie zaskoczonego mężczyzny. Na oczach swoich towarzyszy zwalił się na ziemię bez życia, przez chwilę jeszcze drgając konwulsyjnie…
Pozostali awanturnicy rzucili się do przodu, potykając i szarpiąc się z rzecznym prądem. Lilou oraz Hans jako pierwsi wydostali się na brzeg, padając plackiem przed piaszczystym wałem, który chronił ich przed nadlatującymi pociskami. Reszta była tuż za nimi - cała mokra, podtopiona przez paniczną szarżę do przodu, podczas której niemalże stratowali siebie nawzajem. Kyan w biegu złapał wiszącego na linie Ludo, po czym przeciągnął go przez ostatnie kilka metrów przeprawy niczym worek kartofli, wyrzucając na brzeg mokrego, zdezorientowanego i dławiącego się wodą niziołka. W najgorszej sytuacji była jednak Leliana oraz Daireann, które znalazły się na samym środku rzeki w trakcie najbardziej intensywnego ostrzału. Zwierzęta, które obie pilnowały, wpadły w panikę i stratowały dotkliwie Lelianę. Młoda kobieta nie zdołała złapać się liny, podobnie jak Dai, która wpadła do rzeki chwilę po tym, jak jej wierzchowiec powalił Lelianę. Obie zniknęły w głębi mętnej wody, porwane przez prąd rzeczny, który na tym odcinku był wyjątkowo silny...

- Oddajcie Karla, to nic się wam nie stanie! - Krzyknął w stronę ukrytych za wałem awanturników jeden z napastników, dając im chwilę wytchnienia. - Tylko po niego tu przyszliśmy, możecie nam zaufać!
- Nie słuchajcie go - syknął leżący plecami na piachu Karl, dobywając rodowego miecza. - Nie będą chcieli zostawić żadnych świadków. To podli ludzie, nie znają honoru.

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019

Ostatnio edytowane przez Warlock : 02-07-2018 o 18:24.
Warlock jest offline  
Stary 03-07-2018, 13:10   #129
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Słowik szczęśliwie przeprawił się przez rzekę, to był dobry znak. Hans czuł jednak zaniepokojenie całą tą przeprawą. Gdy ten dał znak do wody weszła Lilou, on natomiast szedł tuż za nią starając się uważnie stawiać stopy, choć te potykały się o nierówne podłoże usiane kamieniami rzecznymi, wystającymi pniami drzew, które porwał nurt. Póki trzymali się na nogach i ich głowy były nad powierzchnią wody wygrywali z rwącym żywiołem. Radość jaką miał w sercu z powodu zbliżającego się brzegu nie trwała długo w jednej chwili Słowik został ugodzony kilkorgiem strzał spadających na niego z otaczających brzeg zarośli. Hans wraz z Lilou rzucili się plackiem do przodu, ten momentalnie przykleił się do ich mokrych ciał.
Z chwilą gdy Ludo został wyciągnięty na brzeg, Hans postanowił się odwrócić i spojrzeć co się dzieje z dwójką kobiet zamykających przeprawę. Leliana oraz Daireann pewnie za sprawą wierzchowców wpadły do wody, a prąd porwał ich ciała, na tą chwilę nie mogli nic zrobić.

Chęć przekazania Karla oprychom była kusząca, a oni byli w bardzo niefortunnej sytuacji. Na chwilę obecną chronił ich wał z piasku, jednak i ten nie przetwa wiecznie, a napastnicy mogą zacząć ich okrążać.

- Coś ty im zrobił, że tak bardzo pragną twojej śmierci? - zapytał z oburzeniem Hans. - Najpierw zbójcy, później chaosyci teraz ta banda oprychów, pewno również powiązana z zakazanym kultem.

 
Feniu jest offline  
Stary 03-07-2018, 19:40   #130
 
PanDwarf's Avatar
 
Reputacja: 1 PanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputację

Spojrzał szybko na Ludo dociągając go za szmaty do naturalnej osłony. I przywarł do niej rozglądając się szybko po linii drzew.
- Zadek nisko jok i łepek Ludo jok chcesz byś to ty kroił kolejne kruczę a nie nim som był - zadudnił do niziołka

Poniosły się głosy przeciwników jak i samego Karla.
- Honor nie wiedzielibyśta co oun oznaczana choćby wyskoczyłby zza krzoków i wos kopnął w rzyć. - prychnął z rozdrażnieniem na słowa obu stron bardziej do siebie niż do kogokolwiek

– A z ciebie cu Rycerz chemdozony tokiś honorowy?! Może jesio Herbowy? Trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy! Wosze obietnice som warte tyle co elfie przysięgi! Jokie mamy gwarancję ży byndzi tok jok powiadasz? Chcysz go to wycofaj swych strzelców albo licz siem z tym że częmść z nich zginie nim dostaniecie go w lapy! - ryknął w stronę przeciwników

Spojrzał na drużynę zniżając głos myślał na biegu wiedząc że nie mają za wiele czasu na decyzję.
– Hansie ni czas teraz by roztrząsać takie sprawy. Twe ramie się zda w innych celach bordzij.Możem przeczołgać się dwójkami na boki i spróbować zaatakować ich z flanki, gdy Ludo by stomd ich zagadywoł i z elfica i Kurtem ustrzeliliby ich gdy my byśmy zaatakowali flanki. Ostanie tu to pewna śmierć zblizom siem powoli z każdych stron i nowyt ta osłona przystonie być wystorczojomca. Som pewni ży majom nos w potrzasku, tyroz moży udo sięm nom ich zaskoczyć. – burknął ponuro Kyan

Spojrzał posępnie na odległe pakunki gdzie spoczywała jego kusza i bełty mamrocząc niecenzuralnie.
– Mata lepsze propozycję? Ni ma czasu na zbytnie rozważania… - omiótł swoją kompanię uważnie - Czas najwyższy by po tych lasach poniósł siem dźwięk konajomcych i dźwiemczomcej stali o stal. - rzekł pewnym głosem khazad
Dobywając swojego poltoraręcznego młota, cmoknął krótko - Zadbajmy o to by to oni witali się ze swymi bogami - usmiechnął się okrutnie

 
__________________
# Kyan Thravarsson - #Saga Kapłanów Żelaza by Vix -> #W objęciach mrozu by Kenshi -> #Nie wszystko złoto, co się świeci by Warlock
# Thravar Griddsson R.I.P. - #Żądza Zemsty by Warlock

Ostatnio edytowane przez PanDwarf : 03-07-2018 o 20:03.
PanDwarf jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172