28-06-2018, 22:18
|
#409 |
| Fortenhaf – dzień szósty, ranek.
Ponownie szóstka bohaterów połączyła swe siły, towarzyszył im kapłan Ulryka oraz dowódca miejscowej straży. Ten drugi podejrzliwie spoglądał na szczurołapa, jednak nic nie mówił. Svein był oskarżony o spowodowanie zarazy, czy podpalenie młyna, ale skoro kapłan, ani akolita nie reagowali to i on chwilowo nie zamierzał, sprawa mogła poczekać. Hannes Hebel był też pewien obaw, zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami mieli ze świątyni wrócić wszyscy do garnizonu. Nie mógł się jednak wycofać, a raczej nie chciał tego uczynić sam. Ostatecznie ósemka mężczyzn porzuciła dom burmistrza i skierowała swe kroki w stronę głównego placu przy którym znajdował się ratusz. Placu na którym od paru dni schodzili się pielgrzymi i nowi wyznawcy Siewcy. Tak było i tym razem, mimo wczesnej pory przynajmniej jeden z kultystów przebywał na placu przed ratuszem. Towarzyszyła mu pokaźna grupa ludzi. Na pierwszy rzut oka więcej jak trzydziestu mniej niż czterdziestu. Byli to mieszczanie, zarówno mężczyźni jak i kobiety, czy starsze dzieci. Widać najmłodszych mieszkańców Fortenhaft zaraza nie oszczędziła i nie było kogo nawracać. Kapitan straży ledwo wspomniał, że wieczór wcześniej próbował przemówić im do rozumów, gdy Ulrykanin sięgnął po swą broń i przyśpieszył kroku. Najwyraźniej Herbert Dröge zamierzał zadać zgromadzonym ludziom na placu śmiertelną pokutę. Z pewnością lada chwila któryś z wyznawców Siewcy spostrzeże zmierzającego ku nim mężczyznę, a i przy okazji resztę z Was.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
| |