Kanonier westchnął, potem zaklął pod nosem i zdusił ochotę żeby w coś przykopać.
- Dobrze, że tobie nic się nie stało - powiedział spokojnie, skupiając się na pozytywach. Przepłynął przez ładownię, kończąc trasę przy rudzielcu i położył mu dłoń na ramieniu - Nie szwendaj się nigdzie sama, będziemy potrzebowali pomocy. - sam nie wiedział kiedy przeszedł na ton pouczenia, z drugiej strony nie miał ochoty oglądać maski z kosmicznego paskudztwa na piegowatej twarzy. Tego jeszcze by im brakowało.
- Dasz radę przygotować poszkodowane do transportu? Tutaj nie mogą zostać, idą razem z nami na… tamten statek. Wrak, nie wrak. Tam przynajmniej nie będzie tych kreatur. Też się zastanawiacie po chuja chłopcom z Floty takie pieszczoszki? - popatrzył po zebranych twarzach.
- Bardziej istotną kwestią wydaje się odpowiedź na pytanie skąd je wytrzasnęli - Larsen uśmiechnęła się blado, spoglądając na rozbebeszony kontener - Wyhodowali je, znaleźli? Pewnie chcieli z nich zrobić broń, może wytresować. Albo zbadać dokładnie i skopiować najistotniejsze mechanizmy obronne. - wzdrygnęła się, gryząc w język nim w eter poleciał zbędny wywód, nie mieli na niego czasu. Zamiast tego przytaknęła krótko - Tak, nie zostawiamy nikogo. Może na tamtym statku będą mieli lepsze laboratorium, albo… przetrwał tam silnik i wydostaniemy się wreszcie z tej rozpadającej się skorupy - zakończyła mało optymistycznie, za to szczerze.
- Do tego trzeba odkorkować nam taksówkę - Drake machnął brodą na dziurawe latadełko - Rohan, Abe… dacie radę zaklajstrować dziury? Spawarka została przy generatorach, ale możemy - zamyślił się, mrużąc oczy i patrząc na metalową szpilę wielkości sporego auta - Możemy to gówno wysadzić. Skruszyć od podstawy i ponad statkiem. Dobrze dobierzemy materiały, nie uszkodzimy maszyny… bardziej. W zbrojowni coś jeszcze zostało… albo się kopnę do mojej kajuty po zabawki - ruchem ramienia przygarnął do siebie Larsen dając znać kto będzie szedł z nim. Ubezpieczać plecy i tym podobne.