Czas: 1940.III.08; pt; godz. 17:30
Miejsce: południowa Norwegia; Vemork; zakłady Norsk Hydro, gabinet Stiansena
Warunki: popołudnie, jasne, ogrzane wnętrze gabinetu
ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd), mł.ag Gulbrand (Rasmussen)
- No więc teraz możemy przystąpić do interesów. - pan Jacob Stiansen, norweski specjalista firmy Norsk Hydro od kontaktów z klientami wydawał się być odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Starszy, jowialny pan budzący zaufanie pogodą ducha i statecznością jakie kojarzyły się z solidnością na pewno był dobrą wizytówką firmy. Aż chciało się z nim rozmawiać o interesach i nie tylko.
Trójka agentów Spectry, miała już za sobą standardowy wstęp na początku spotkania. Tradycyjne zapytania o podróż i samopoczucie jak wypadało w takich okolicznościach i pomówić i pożartować. Norweg wydawał się zafascynowany tym, że Amerykanin i Kanadyjka przepłynęli ocean jak zdradził nigdy nie był w Ameryce ale musi się tam kiedyś wybrać. Może w następny urlop. Brytyjczykowi wydawało się to być przyjemnym stwierdzeniem dla każdego Amerykanina którego odgrywał. Gabrielle jednak w lot rozpoznawała, że raczej jest to towarzyska zagrywka mająca zjednać sobie przychylność rozmówcy jednak Jacob był tak czarujący i naturalny, że brzmiało i wyglądało jakby naprawdę zamierzał odwiedzić te Hollywood, Nowy Jork i resztę cudów Stanów.
Zanim weszli do do gabinetu Stiansena wcześniej przeszli też typowe procedury panujące w wielkich firmach. Rozmowa w recepcji, przybycie do samych zakładów z Rjukan. Samo Rjukan przywitało całkiem dobrą pogodą. Było co prawda dość chłodno ale ciepłe ubrania chroniły przed tym nieprzyjemnym chłodem. Jednak jak na lutową pogodę w południowej Norwegii to było całkiem znośnie. Za to pokazało się Słońce i pod tym względem zrobiło się nawet przyjemnie. Można by się poczuć jak turysta na wycieczce po malowniczych, zakątkach Skandynawii. Nawet toporne bryły elektrowni wydawały się jakieś sympatyczniejsze.
Na dworcu w Rjukan wysiedli z pociągu trochę przed godziną 15. Do spotkania było jeszcze prawie 2 godziny. Wystarczająco akurat by podjechać do jednego z kilku hoteli w tym miasteczku, zamówić pokoje a następnie udać się do pobliskiej elektrowni na umówione spotkanie. I teraz właśnie te spotkanie trwało pod koniec tego pogodnego dnia i po przejściu przez część towarzyską można było przystąpić do właściwej części spotkania. Wedle legendy John, udający Amerykanina, miał porozmawiać ze Stiansenem o możliwości zakupu ciężkiej wody dla swojej firmy. I co sobie wszyscy w gabinecie świetnie zdawali sprawę placówka w której się obecnie znajdowali była właściwie jedynym miejscem na świecie gdzie wytwarzano ten produkt w ilościach większych niż laboratoryjne choć zapewne nie większe niż kilkaset litrów produktu rocznie. Ile dokładnie to wywiadowi nie udało się ustalić więc dane były tylko szacunkowe.