Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2018, 21:01   #13
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wizyta w Ranczu

Dotarcie do rancza Patryka zajęło kilka minut. Gdy się znało drogę, to było bardzo łatwe.
Przy wejściu do niego czuwał starszy mężczyzna, w którym to Zosia rozpoznała jednego z ludzi przy martwych kucach. Czarownica podjechała i uchyliła okno.
- Przyjechałam zobaczyć ranne koniki i jakiegoś ogierka. - Perka uśmiechnęła się do mężczyzny. - Gdzie mogę zaparkować?
- Proszę za mną panienko. Szef kazał na panienkę czekać.- rzekł mężczyzna z uśmiechem i ruszył przodem zachęcając gestem dłoni, by za nim pojechała. Perka powoli ruszyła za meżczyzną. Była ciekawa jak długo musiał tu na nią czekać.

Pracownik wskazał jej miejsce do parkowania na uboczu i przedstawił się.
- Stanisław Wawrzyłko. Stanek dla przyjaciół.-
Gdy już zaparkowała.
- Zofia Jabłonowska - Perka zamknęła samochód i uścisnęła mężczyźnie dłoń. - Wystarczy Zosia. - Przeszła na tył auta i wydobyła z auta torbę lekarską. - To gdzie znajdę moich pacjentów.
- Wszyscy są w stajni. Opatrzyliśmy kuce, a koń jest izolowa… o cholera… kocica idzie.- mężczyzna zerknął w kierunku eleganckiej kobiety w białym kitlu która zbliżała się od strony budynku hotelowego.
- Kto to? - Spytała z zaciekawieniem przyglądając się kobiecie.Zgrabnej, o długich nogach podkreślanych przez czarne pończochy i białe szpilki i włosach opadających palcami.
- Kłopotliwa… baba. Czasami za bardzo bezpośrednia wobec tego, kogo sobie upatrzy.- wyjaśnił Stanek, gdy Kocica była coraz bliżej, prężąc biust i uśmiechając się drapieżnie.
- Hm… czy powinnam się czuć upatrzona? - Zosia przesunęła wzrokiem po sylwetce kobiety. Chciała już pójść do koni, ale musiała zaczekać na swego przewodnika.
- Jesteś właściwej płci.- mruknął cicho Stanek, bo Kocica podeszła wyciągając dłoń ku Zosi i uśmiechając się zalotnie .
- Ty musisz być Zofia… kuzynka Jagody? Jestem Katarzyna Bergowic.- przedstawiła się taksując wzrokiem postać Perki. - Zjawiskowo wyglądasz w tym sweterku.
- Tak Zofia Jabłonowska. - Czarownica uśmiechnęła się. - Pani również bardzo dobrze w tym kostiumie.
- Dziękuję. Acz lepiej wyglądam bez niego.- odparła dwuznacznie lekarka. I spojrzała na Stanka mówiąc. - Co tu się dzieje?
- Przyjechała do koni lekarka…- wyjaśnił wskazując na Zofię.
- Mogę ją zaprowadzić.- zaoferowała się Katarzyna.
- Szef miał to zrobić.- odparł pracownik.
Zosia zaśmiała się.
- Zapewne sama bym trafiła. Jednak wszystkie stajnie wyglądają podobnie, a swoich pacjentów też raczej rozróżnię. - Uśmiechnęła się do Kasi i do Stanka. - Nie chciałabym zajmować Patrykowi czasu.
- No mogę wskazać… drogę.- rzekł Wawrzyłko, ale lekarka nie dawała za wygraną.- Ja zaś mogę towarzyszyć kawałek. Na razie i tak nie mam nic do roboty. Dyżurować mogę też na świeżym powietrzu.
Ujęła dłoń Perki, a Stanek westchnął głośno spoglądając znacząco na Zosię: “A nie mówiłem”.
- To bardzo miłe, ale przyznam, że przydadzą mi się obie ręce. Torba jest dosyć ciężka. - Perka uniosła swój bagaż przypominając o nim Kasi.
- Ach… no tak.- puściła dłoń lekarki, trochę zawiedziona. Uśmiechnęła się jednak ciepło.- No cóż… po wszystkim zapraszam na kawę w moim gabinecie.
- Jeśli tylko czas pozwoli z przyjemnością skorzystam. - Perka odwzajemniła uśmiech.

Obie kobiety ruszyły w kierunku stajni. Na wysokich szpilkach, tyłeczek Katarzyny hipnotyzująco się kołysał, gdy opowiadała ona o sobie, jak skończyła studia i jak trafiła tutaj. Pomiędzy historyjkami o sobie, wplatała komplementy dotyczące urody Zofii. Jej spojrzenie wodziło po ciele czarownicy jakby próbowała przeniknąć jej ubranie. Perka udawała, że nie dostrzega tych spojrzeń raz na jakiś czas dopytując o jakiś szczegół z życia Kasi. Musiała przyznać, że Patryk miał w swym otoczeniu co najmniej jedną ciekawą osóbkę.
- Wczoraj ściągnął jakichś partaczy do koni, ale ja zawsze uważam że kobieca dłoń… jest o wiele skuteczniejsza, jeśli chodzi o ciało. - wymruczała Kasia, gdy obie dotarły do wrót stajni.
- Teraz mam obawy czy sprostam oczekiwaniom. - Zosia uśmiechnęła się do swojej przewodniczki i weszła między boksy.
- To zależy o czyich oczekiwaniach mówimy.- rzekła znów dwuznacznie lekarka przyglądając się Perce i jej działaniom. Czarownica zaś zauważyła kilka kuców, były lekko ospałe i nie reagowały na pojawienie się Zofii w ich boksie. Dziewczyna oceniła, że są jeszcze pod wpływem środków uspokajających podanych im wczoraj. Otumanione zwierzęta łatwiej było zbadać. Perka nie przepadała za tym rozwiązaniem, ale wiedziała że jest konieczne, szczególnie gdy ktoś nie jest w stanie wykonać uspokajającego naparu. Zosia ustawiła torbę w progu i wyjęła z niej swój kitel. Był wyprany acz nosił ślady regularnego używania. Torba nie licząc kilku podstawowych sprzętów lekarskich typu stetoskop czy termometr nie przypominała swoją zawartością żadnej innej. Było w niej wiele malutkich słoiczków z gotowymi maściami, parę buteleczek z naparami. Podejrzane świece były ukryte, podobnie jak specjalnie wykonywane przez nią “ciasteczka" w których były całkiem silne uroki.

Perka zgarnęła stetoskop i zabrała się za oględziny zwierząt.
Miała świadomość, że była obserwowana przez inną lekarkę. Ta na szczęście nie zdecydowała się wejść do boksu. A i bardziej niż działaniami Zofii, była zainteresowana nią samą.
- Poza leczeniem zwierząt, jakie masz zainteresowania? - zapytała, gdy Perka oceniała stan kucy jako dobry. Owszem nadal nie doszły do siebie po wczorajszym ataku, ale nie doznały poważniejszych obrażeń. A opatrzone rany nie ropiały.
Zosia wydobyła z torby maść, podobną do tej którą stosowała na otarcia i bandaże, uznając, że może chociaż zmienić opatrunki.
- Gotuję. - Odpowiedziała krótko, rozmasowując mięsień, który zwierze, musiało zapewne naciągnąć uciekając. - Podróżuję.
- Podróże… to lubię. Gotować już mniej, wolę konsumpcję. - wymruczała obserwując Zofię bardziej, niż jej działania.
- Pewnie twój chłopak uwielbia twoją kuchnię? - próbowała wypadać czarownicę pod tym względem.
- Gdy jest się cały czas w trasie trudno mieć chłopaka. - Perka zakończyła opatrywanie jednego zwierzęcia i przeszła do kolejnego. - Ale nikt ostatnio nie narzekał na moje gotowanie. - Uśmiechnęła się do lekarki i wróciła do pracy.
- Jeśli gotujesz tak jak wyglądasz, to z pewnością nie ma powodów do narzekań. - zażartowała zmysłowym tonem głosu lekarka taksując wzrokiem ciało Perki. Była zdecydowanie seksualnym drapieżnikiem i nie kryła się z tym. Ani ze swoimi preferencjami…
- Taka piękna kobieta jak ty nie powinna jednak spędzać nocy samotnie. - dodała po chwili.
Perka uśmiechnęła się szerzej wiedząc że zasłania ją koń. Była bardzo ciekawa jak Wilga zareagowałaby na takie podrywanie.
- Rzeczywiście chłodne łóżko to nic przyjemnego.
- Niestety moje jest tu takie. Jakoś nie trafił się nikt warty go ogrzania, choćby na chwilę… ale szukam i nawet już mam potencjalną opcję na oku. - stwierdziła ze zmysłowym uśmieszkiem Kasia, po czym spytała dla formalności. - A jak ci idzie z naszymi konikami?
- To musi być prawdziwy szczęściarz skoro zwróciłaś na niego uwagę. - Perka wytarła dłonie w kitel. - Te sobie poradzą. - Czarownica wydobyła z torby kilka ciasteczek. Działały uspokajająco i rozluźniająco. Konikom będzie przyjemniej gdy nie będą tak spięte. Podeszła do pierwszego wałaszka i podała mu przysmak zrobiony głównie z suszonych jabłek i owsa. - Muszę jeszcze zająć się jakimś ogierkiem. - W jej głowie pojawił się obraz Patryka z poranka, a ciało już samo na niego zareagowało.
- A tak. Jego anglez. Patryk trzyma kilka koni rasy angielskiej, półkrwi i czystej krwi. Dla przyjemności i na chów z certyfikatami. Są za nerwowe na użycie w celach terapeutyczn…- zaczęła mówić Kasia, ale tę rozmowę przerwało pojawienie się Patryka. Spojrzał na obie kobiety i rzekł do Perki. - I jak badania? Przykro mi że nie zjawiłem się od razu, ale ośrodek wymaga mojej opieki.

Zosia wręczyła ostatnie ciasteczko i podeszła do wejścia do boksu.
- Te goją się ładnie. Zmieniłam opatrunki i dałam im coś na poprawę nastroju. - Perka przesunęła wzrokiem po ciele mężczyzny schylając się by zamknąć torbę. Wąskie bryczesy i podkreślające łydki sztyblety leżały na nim aż nazbyt dobrze i poczuła jak widok przyjemnie drażni ją w dołku. - Właśnie wybierałam się do twojego ogiera.
- Nie powinnaś zostawiać gabinetu lekarskiego na tak długo. Ktoś tam już może czekać na ciebie. - zasugerował Patryk lekarce. Co ta przyjęła z kwaśnym uśmiechem, ale nie miała kontrargumentu.
- Już idę. - mruknęła i dodała z uśmiechem do Perki. - Kto powiedział, że to… szczęściarz. -
I ruszyła do wyjścia ze stajni. Patryk zaś spojrzał na czarownicę dodając. - Przepraszam, bywa trochę nachalna.
- To nie problem. - Zosia podniosła torbę. - To piękna kobieta i nawet zaoferowała mi ogrzanie łóżka. - Rzuciła rozbawionym głosem, ale tak cicho by Kasia nie słyszała.
- Domyślam się w jaki sposób. - zażartował Patryk i objął Zosię w pasie i ruszył z nią w głąb w stajni, jego dłoń wsunęła się pod jej lekarski kitel i zacisnęła na pośladku. Najwyraźniej czekał tylko okazji, by stracić kontrolę.
Perka aż cicho zamruczała.
- Mogę mieć problemy ze skupieniem się na pracy. - Uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Mogę ci nie dać popracować od razu…- pierwszy pusty boks wypełniony sianem sprawił, że mężczyzna skręcił z Perką właśnie do niego. Nic dziwnego, bryczesy nie pozostawiały wątpliwości, co do stanu jego ogiera.

- Zawsze możesz powiedzieć… nie. - po tych słowach przyparł jednak Zofię swym ciałem do ściany i pocałował zachłannie.
Perka puściła torbę i objęła mężczyznę.
- Musisz wyglądać w tym tak dobrze? - Spytała z odrobiną rozbawienia ledwo wyczuwalną w jej rozpalonym głosie. - Jak ja niby mam odmawiać?
- Mógłbym powiedzieć to samo o tobie. - szeptał jej kochanek ustami wodząc po szyi. Jego dłonie już sięgnęły pod kitel drapieżnie ugniatając biust. - Potraktuj mnie… jako zaliczkę.
- A już myślałam, że Kasia ma być zaliczką. - Szepnęła i sięgnęła do kamizelki mężczyzny by ją rozpiąć.
- Kasia? Kryjesz w sobie wiele niespodzianek. - był zaskoczony, ale nie zszokowany. Podciągnął jej sweter do góry odsłaniajac brzuch i piersi uwięzione w staniku.
- Ale to ty byłabyś zaliczką dla niej. Jeśli zorientuje się, że ma przyzwolenie, rzuci się na ciebie jak kocica. - skomentował to wsuwając dłonie pod biustonosz, by miętosić brutalnie biust kochanki. I nie przejmował się faktem, że sweterek opadł w dół ukrywając niecne działania jego dłoni.
- Niestety nie ma szans gdy jesteś obok. - Perka sięgnęła do jego spodni i zsunęła razem z bokserkami w dół. - Masz dużo zgrabniejszy tyłeczek.
- Nie tak zgrabny… jak twój. - odparł Patryk i pocałowawszy zachłannie jest usta. - Jako mój gość, możesz wybrać potrawę z menu.
- Nie widziałam karty, więc tylko się upewnię… - Perka chwyciła w dłoń męskość kochanka. - Jesteś na którejś pozycji?
- Na wszystkich. - jęknął cicho ściskając biust Zosi, gdy poczuł jej zwinne palce, na swej gotowej do użycia męskości.
Perka zaczęła pomału poruszać dłonią na orężu Patryka.
- Ostatnio zaniedbałeś mój kwiatuszek, myślę że należą mu się przeprosiny. - Uśmiechnęła się niewinnie.
- Najpierw… musimy rozpakować go, a może usiądę na sianie… a ty dosiądziesz swojego rumaka? - zaproponował mężczyzna dysząc ciężko z pożądania.
- Chciałbyś by to ktoś dla odmiany ciebie poujeżdżał ogierku? - Zosia ścisnęła mocniej męskość Patryka. Szybko dodała rozpalonym głosem. - Chętnie wybiorę się na przejażdżkę.
Z żalem Patryk wypuścił pieszczone krągłości biustu kochanki i czekał, aż ta uwolni go od dotyku swojej dłoni. A gdy to uczyniła, rozsiadł się na stercie siana z palem rozkoszy gotowym do wykorzystania.
- Słoma kłuje mnie w tyłek. Poświęcam się dla ciebie. - zażartował spoglądając łakomym wzrokiem na Perkę.

Czarownica zdjęła spodnie razem z bielizną i rzuciła je na torbę.
- Mój biedny, potem go czymś nasmarujemy. - Stanęła nad mężczyzną jednak przysunęła się tak by jej kobiecość znalazła się tuż przy jego twarzy. - Ale najpierw przeproś ładnie.-
Patryk pochwycił za pośladki kochanki i zachłannie przycisnął twarz do jej podbrzusza. Nie bawił się w subtelności od razu wodząc językiem po jej intymnym zakątku, jak i śmiało sięgając w głąb. Delektował się smakiem i drżeniem jej ciała.
- Chy… chyba jakoś ci wybaczy… - Perka oparła się mocno na ramionach mężczyzny czując przyjemną słabość w nogach. - … może…
Nie przestając pieścić jej intymnego zakątka Patryk wodził palcami po pośladkach dziewczyny, ale i pomiędzy nimi przypominając o dzisiejszych przeżyciach. Całkowicie zapomniał się w tej zabawie muskając czubkiem języka jej wrażliwy punkcik tylko po to, by po chwili zanurkować nim między płatki kwiatuszka. Przykładał się do tych przeprosin.
Perka starała się stłumić jęki nie do końca pewna czy mężczyzna chce by ktoś się o nich dowiedział. W końcu zasłoniła usta dłonią cały czas delikatnie napierając biodrami na kochanka.
A mężczyzna jej tego nie ułatwiał, wielbiąc jej intymny zakątek ustami, ściskając pośladki dłońmi. Delektował się sprawianą jej przyjemnością i miał wyraźny doprowadzić ją na głośny szczyt rozkoszy.
- Patryk… ja zaraz… - jęknęła czując jak każda kolejna pieszczota jego języczka przyprawia ją o dreszcze. Mężczyzna nie odpowiedział, zbyt zajęty smakowaniem jej pożądania. Zamiast tego potarł kciukiem norkę jej wyuzdanej rozkoszy, co ukłuć jej rozkosz “ igiełką ostrogi”.
Perka zdławiła okrzyk swoimi dłońmi dochodząc wprost do ust mężczyzny. Jej biodra poruszały się nieregularnie starając się do końca rozładować męczące ją napięcie.
- Może zejdziesz niżej? - zaproponował Patryk odrywając usta od kobiecości kochanki, ale za to wodząc językiem po jej udach.
- Niżej…. Czyli gdzie? - Perka zaczęła się z nim droczyć kręcąc zmysłowo biodrami.
- Dosiądziesz rumaka wreszcie? Obiecuję ci, że następnym razem nie będę pytał o zdanie, tylko popchnę na biurko, zedrę ubranie i posiądę bez pytania o zdanie. W ramach ukarania cię. -zagroził żartobliwym tonem Patryk.
Zosia obniżyła biodra ale tylko tak by lekko się otrzeć o jego oręż i przysunąć usta do jego ucha.
- Co to za kara skoro mam na nią ochotę? - Spytała delikatnie zanurzając go w sobie.
- Uważaj o co prosisz… bo się spełni.- szepnął mężczyzna rozpalonym głosem, chwytając Perkę za włosy, by nie mogła mu uciec i całując jej szyję. Szarpnął lekko za nie zmuszając ją do opuszczenia się bardziej w dół.
- Czuję… się… - Perka zaczęła opadać pomalutku celebrując każdy zdobyty milimetr. - bezpieczna. Nie widziałam biurka. - Jęknęła na koniec czując pod pośladkami uda mężczyzny.
- Jest duże, dęboowe i będziesz ślicznie… na nim wyglądać z wypiętym do mnie… tyłeczkiem. - Patryk rozkoszował się miękkim ciałem kochanki, otulającym jego męskość. Znów podwinął jej sweter i tym razem zsunął stanik z jej piersi, by obdarzyć biust Zosi brutalnymi i zachłannymi pieszczotami dłoni, ust i języka.
Perka chwilę cieszyła się jego dotykiem po prostu siedząc na nim i błądząc palcami w jego włosach.
- Chętnie zrobię na nim… bałagan. -Pomału zaczęła się poruszać unosząc się i opadając na kochanka.
- I możesz tam być głośna …- szeptał mężczyzna dusząc ciche jęki kąsaniem prężącego się przed nim biustu kochanki. -... ile chcesz. Będę bezlitosny… dla twojego… kwiatuszka.
Jego męskość rozpychała się rozkosznie w rozpalonym wnętrzu Zosi, dodatkowo pobudzonej lubieżnymi obietnicami swego kochanka. Perka przyspieszała z każdym ruchem, czując jak rozpalone ciało ponownie zaczyna domagać się uwagi. Jej pupa gwałtownie opadała na uda mężczyzny wypełniając boks charakterystycznym odgłosem zderzającej się skóry.
Podskakujący biust dziewczyny był już wielbiony jedynie chaotycznymi pocałunkami Patryka, jego dłonie objęły ją w pasie, gdy opadała na rozkosznie twardą męskość kochanka, która dokładała drew do trawiącego ją ognia. Mocniej, szybciej, intensywniej… ciało Perki wpadło w erotyczny amok.
Ponownie zasłoniła usta czując jak znów traci kontrolę nad wydobywającymi się spomiędzy warg odgłosami. Jej ruchy stawały się chaotyczne, coraz gwałtowniejsze, przybliżając ją do spełnienia. W końcu jej ciało wygięło się w łuk, gdy poczuła eksplozję kochanka w sobie. A chwilę potem jej własne spełnienie przeszyło przyjemnym dreszczem jej ciało.
- T..tak… stanowczo wolałabym być głośna. - Wymruczała, cały czas lekko odchylając się w tył.
- Zaprowadzę cię teraz do konika, a potem…- westchnął smętnie, głaszcząc jej biust. - ...potem muszę załatwić parę spraw. Możesz jednak zaglądać, gdzie chcesz i korzystać z jadłodajni ośrodka. Obiad o dwunastej jest wydawany. Rozliczymy się po nim i… cóż, sprawdzimy jak głośna być potrafisz.

Perka powoli podniosła się stając na chybotliwych nogach. Poczuła jak spora porcja wypływa z jej wnętrza i aż zadrżała na to uczucie.
- Jeśli jesteś zapracowany mogę ogarnąć tego ogierka i pojechać do domu. Rozliczyć się możemy nawet za kilka dni. - Sięgnęła po swoje majtki wypinając się w stronę Patryka.
Dostała lekkiego klapsa w wypiętą pupę.
- Naprawdę sądzisz, że bym przepuścił taką okazję? - zaśmiał się jej kochanek sam zabierając za poprawę swojej garderoby. Rzekł przy tym z uśmiechem. - Chyba mnie nie znasz skoro myślisz, że przeszedłbym obojętnie koło takiej pokusy. Niemniej jeśli robota przy ogierze cię wymęczy to zrozumiem. I poczekam na inna okazję.
Perka wciągnęła spodnie i poprawiła kitel.
- Jestem ciekawa jak bardzo porywczy byłbyś po takiej przerwie. Ale skoro kilka dni cię nie niepokoi… - Podniosła torbę. - Może powinnam zaproponować tydzień przerwy? - Spojrzała badawczo na kochanka. - Dwa?
- Naprawdę chcesz, żebym się na ciebie rzucił co? Jak dzikie zwierzę?- zapytał retorycznie Patryk śmiejąc się i podchodząc do wyjścia z boksu. - Nie możesz oczekiwać, że będę wstrzemięźliwy i jednocześnie radzić mi bym podążał za swoimi namiętnościami.
Perka ruszyła za nim bez skrupułów obserwując pośladki mężczyzny opięte ciasnymi bryczesami.
- Och po prostu wiem, że z żadną inną nie będziesz się bawił tak dobrze jak ze mną. - Powiedziała bez zawahania jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - A przyznaję że podoba mi się gdy tracisz kontrolę.
- Przyznaję, że przebiłaś wszystkie moje kochanki. - stwierdził z uśmiechem Patryk zerkając za siebie. - I potrafisz zawrócić w głowie.
Poprowadził ją parę boksów dalej mówiąc po drodze. - Zróbmy tak. Jeśli przyjdziesz do mojego biura po obiedzie, to zamknę cię w nim i posiądę, bez pytania o zdanie, bez litości lubieżnie wykorzystam. Możesz czuć się ostrzeżona. A co ty zrobisz… zależy tylko od ciebie.-
 
Aiko jest offline