Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2018, 21:05   #704
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb miał przemożne wrażenie, że Detlef od czasów Azul przytył to i owo. Zdołał jednak go przytargać do lazaretu i ułożyć pośród rannych. Ostrożnie zdjął mu hełm i napierśnik. Pozostałe elementy wolał pozostawić sanitariuszom. Tyle szczęścia, że żadna z ran nie wyglądała na śmiertelną. To tylko ich mnogość zdołała zamęczyć kaprala do tego stopnia, że ten padł jak kawka.

W ogóle panował bałagan i rozgardiasz. Ludzie biegali, coś się paliło pod garnizonem jeszcze chwilę temu. Dym, brud i smród. Ranni ściągali ze wszystkich stron miasta. Ktoś coś gadał o jeńcach, ktoś coś o martwych i ich chowaniu. Kowal Run przejął się głównie krasnoludami. Ci którzy przetrwali mieli poparzenia i czekało ich istne piekło związane z zaleczaniem ran, zrywaniem bandaży i gojeniem na nowo. W końcu ocucono Detlefa, ale i tak był chyba "nie do działania". Galeb dał sobie przemyć poparzenia i je zasmarować. Wypił też trochę wody, aby nawilżyć podrażnione gardło.
Potem ruszył na "zwiedzanie garnizonu".

Pojawiły się problemy organizacyjne. Przybył Gustaw von Grunnenberg i przyprowadził wsparcie od tego sprzedawczyka Brocka. Co teraz zrobi sierżant? Jak to wszystko ogarnie? Tak czy tak sierżant sam go do siebie przywołał i wydał polecenie. Sensowne. Jeszcze kilku krasnoludów powinno być na chodzie, więc będzie z kim pójść na mury.

- Przekażę prośbę. - rzekł krasnolud kiwając głową.

Pojawienie się kolejnego z Ostatnich nie zwróciło jego uwagi. Galeb minął się z nim bez spojrzenia. Jednak uwagę przykuło pojawienie się Burmistrza i rewelacje o kradzieży. I nagła reakcja kaprala Tophera. Krasnolud uważnie zlustrował masywnego żołdaka, potem popatrzył na Burmistrza, a potem na Grunnenberga. Nie wiedział jakie relacje łączą Ostatnich, ani jakie mają układy z władyką miasta. Ale nie lubił takich wałów. I nienawidził złodziejstwa.

- Uderz w stół, a nożyce się odezwą. - głos krasnoluda rozległ się gdzieś za plecami burmistrza i Diuka - Nie żeby coś, dziecko, ale gdy rżnie się głupa to na dzień dobry trzeba trzymać język za zębami. Poza tym... - tu wkradła się Galebowi złośliwa nuta - ...halkę ci widać. Dziwna jakaś... taka jakby z pergaminu.
 
Stalowy jest offline