Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2007, 21:15   #37
Mazarian
 
Reputacja: 1 Mazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemu
Nadmetalowy pancerz kroczył powoli po fabryce, w olbrzymiej hali tysiące robotników zajmowało się konstrukcją jakiegoś dziwnego Mekanizmu.
Widzisz książę - rozpoczął gnom - Makina powstaje tak powoli gdyż brakuje mi ludzi i materiałów, gdybym miał dwa razy tyle robotników i stałe dostawy surowców kadłub był by już gotowy.

Wiem - na twarzy Anargyrosa pojawił się dziwny grymas - ale nic na to nie poradzę. Ktoś próbował uśmiercić cesarzową, zaś moja porażka w mieście masek osłabiła trochę moją pozycję.

Arcy mag obrócił się na piecie i ruszył w stronę wyjścia. Po chwili dołączył do niego niski bury kadis w śmiesznej czapce.
Nie pykło - na twarzy kota pojawił się szyderczy uśmiech - nie wypiła wina do końca, gdyby to zrobiła była by teraz w stanie agonii.
Milcz !!! - wykrzyknął Anargyros - sam nie wiem dlaczego wciąż pozwalam ci żyć.
Bo tylko ja mówię ci całą prawdę - odparł kadis - Tylko mnie możesz ufać.
Książę przeszedł jeszcze parę kroków i dopiero wtedy zauważył że jego towarzysz gdzieś zniknął.

***

Latharias

Powoli podniosłeś się z podłogi, czułeś ból w okolicy mostka. Lepka ciecz spływała powoli po policzku, chyba rozciąłeś sobie łuk brwiowy. W kajucie panował półmrok, dopiero po chwili zobaczyłeś medyka okrętowego wstającego zza sofy. Mężczyzna wyprostował się i podszedł do łóżka szlachcica.
Hrabia jest nieprzytomny, ale na szczęście żyje - wymamrotał lekarz i obrócił się w twoją stronę - Na pierwszy rzut oka z panem też nie jest najgorzej poruczniku, ma pan rozcięty łuk. Zaraz się tym zajmę.
Medyk właśnie sięgał po torbę gdy drzwi do kajuty otworzyły się z łoskotem. Do pomieszczenia wpadli Carlini wraz z gnomem.

Mamy problem - wymamrotał mężcyzna - kryształ zasilający się rozładował i... z pokładu zniknęło kilka osób. Nie mogę ich nigdzie znaleźć.


Thanatos

Odzyskiwałeś przytomność, powoli twoje zmysły wracały do siebie. Leżałeś na ziemi, to nie był pokład okrętu tego byłeś pewien. Poczułeś na twarzy nienaturalnie zimny powiew. Podniosłeś głowę... twoim oczom ukazał się przedziwny widok. Leżałeś pośrodku olbrzymiego placu na środku którego stała tytaniczna kolumna z czarnego marmuru. Najbliższy budynek znajdował się
jakieś sto metrów od ciebie. Wszędzie było pusto i przeraźliwie cicho. Po chwili zauważyłeś Essi, była oparta o ścianę, jak by ktoś specjalnie ją tam posadził. Wygląda jak by spała... albo była w jakimś transie.

Essi
Nie bój cię się dziecko - głos był cichy i spokojny - zdołałem was obronić elfko.
Wszędzie panowała ciemność, nie widziałaś swojego rozmówcy ale byłaś pewna że jest gdzieś niedaleko. Twoje naturalne zdolności pozwalały ci wyczuć szczerość jego intencji.
Musicie się obudzić dziecko - tym razem głos był bardzo stanowczy - Nie możecie tu zostać, grozi wam niebezpieczeństwo. Musicie wstać i iść w stronę wielkiej wierzy z zegarem. Lodowy elf wam pomoże.
Powoli otwierałaś oczy, siedziałaś oparta o ścianę jakiegoś budynku. Przed tobą otwierał się olbrzymi, pusty plac na którym leżał Thanatos.
 
__________________
"Wiem czego się boisz czarnoksiężniku - śmierci.
Wtedy wszystkie twoje medale i odznaczenia będą już tylko nic nie wartymi symbolami a ty pyłem niesionym przez wiatr" Trian Ó Ellet

Ostatnio edytowane przez Mazarian : 09-07-2007 o 08:17. Powód: błąd zapisu
Mazarian jest offline