Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2018, 16:25   #65
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Rathan i Sulim

Przeżyli, a nawet pokonali swych wrogów, ale jakim kosztem? Sulim siedział prawie bez przytomności w krzakach, ciężko poraniony hobgoblińskimi mieczami. A Zaza, młoda, pełna gniewu dziewczyna, dopiero wchodząca w dorosłość? Która sama uważała się za wyrzutka w phaendarskiej społeczności, ale była gotowa podjąć największe ryzyko, by pomóc innym jej członkom? Leżała teraz martwa na drodze do miasteczka, ze strzałą wbitą w plecy i rozerwanym bokiem, otoczona kałużą własnej krwi. Nie miało już znaczenia, czy jej wybieg był rozsądną decyzją, czy szaleństwem - oddała swoje życie, by inni mogli uciec. Czy było warto?

Rathan czuł, jak uciekają z niego wszelkie siły. Sam nie wiedział, czy to ze zmęczenia, bezsilnej złości, czy rozpaczy. Kiedy klęczał koło ciała półorczycy, podszedł do niego Oreld - ręce starszego mężczyzny były aż po łokcie upaprane posoką, ale najwidoczniej nie jego własną. Każdy krok stawiał z wysiłkiem, najwyraźniej jego niedawno magicznie zaleczona rana wciąż sprawiała mu ból. Miał ze sobą jakieś bandaże, gotów do opatrzenia dziewczyny, jednak gdy zobaczył, że na to było już za sporo za późno, położył tylko dłoń na ramieniu łucznika.
- Sulim i Yolanda będą żyć, opatrzyłem ich rany, Ennius i Talathiel ich poniosą. Ty też potrzebujesz opatrunków - powiedział głucho, starając się nie patrzeć na ciało. Na jego twarzy Rathan mógł wyczytać ból i poczucie winy, że nie zdążył pomóc Zazie.

Wszyscy

Nie minęło kilka chwil, a dróżką wzdłuż rzeki nadeszły trzy postacie. Rathan już sięgał za broń, gdy rozpoznał w nich Kharricka, Jace’a i Yastrę, zmęczonych, brudnych i okopconych, ale poza tym zdrowych. Łotrzyk miał na swoim kubraku ogromną plamę krwi, lecz nie wyglądał na rannego, Beleren zostawił gdzieś swój charakterystyczny niebieski płaszcz, a w oczach elfki rozpacz mieszała się z radością na widok grupy uratowanych. U ich boku dreptał należący do Sulima niedźwiedź, który kiedy tylko wyczuł zapach swojego pana, ruszył pędem w jego stronę. Niedługo po nich z mroku wyłoniła się licząca sobie kilkanaście osób grupa dzierżących niepewnie różne bronie uciekinierów, równie, jeśli nawet nie bardziej, zszargana i zmaltretowana co prowadząca ich trójka.

To, co zastali, wyglądało makabrycznie. Krzaki, które dotąd zdobiły drogę przy moście, zostały praktycznie wycięte w pień, a wokół nich walały się pocięte ostrzami zakrwawione hobgoblińskie ciała. Walka musiała odbyć się niedawno, bo niektórymi wciąż czasem wstrząsały przedśmiertne drgawki – niedoszli najeźdźcy musieli bardzo cierpieć. Ponurą satysfakcję z tego faktu przerywał widok Zazy, która leżała bez życia na drodze prowadzącej do miasteczka. Półorczyca zginęła w obronie kilku osób, które dopiero co podnosiły się z ziemi – starszą kobietę, próbującą uspokoić szlochającą histerycznie młodą dziewczynę i dwóch mężczyzn, niosących zabandażowaną, nieprzytomną półelfkę. Przy samych krzakach, półprzytomny krasnolud opierał się o warującego przy nim Psotnika. Rhyna bez wahania rzuciła się w ich stronę, by pomóc w jakikolwiek sposób, choćby i tylko dobrym słowem. Nigdzie nie było jednak widać ani Aubrin, ani Jet, ani nikogo z gości tawerny.

Phaendarski most był tuż obok, niestrzeżony już przez nikogo. Pozostało tylko przekroczyć go, a następnie zniszczyć, opóźniając pościg najeźdźców na tyle, by uciekinierzy mogli ukryć się w gęstwinach Fangwood.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 02-07-2018 o 16:27.
Sindarin jest offline