Wątek: Oko Obserwatora
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2007, 22:04   #108
corenick
 
corenick's Avatar
 
Reputacja: 1 corenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetny
Draco wszedl do chatki. Rozejrzal sie po zebranych i rzekl:
- Nie czas nam stac i opukiwac sciany. Zbierajmy sie na drugi brzeg. Prom odplywa na moment- Po ostatnim zdaniu usmiechnal sie delikatnie.- Mam w kopalni podobne mechanizmy. Jestem pewien ze przy pewnym szczesciu nawet brazowy kroliczek Bigo przewiezie nas i nasz dobytek na druga strone.

Zebraliscie swoje rzeczy i przygotowani do dalszej wedrowki poprowadziliscie, parskajace nerwowo wierzchowce na platforme promu. Byla to calkiem spora platforma zbudowana z drewna. Prostokatna, po obu stronach dobudowane byly slupki drewniane do ktorych przymocowana byla lina calowej grubosci, stanowiaca swojego rodzaju barierke. Draco odcumowal platforme po czym stanal przy kolowrocie mechanizmu. Zakrecil i cala platforma lekko i powoli odbila od pomostu.
Poczuliscie bryze od rzeki. Niosla ze soba zapach lata i swiezosci. Cichy plusk wody o burty promu niosl ukojenie. Dotarliscie mniej wiecej do polowy drogi i kazdy kto mial okazje spojrzec, mogl dostrzec dno tej krystalicznie czystej rzeki, mniej wiecej cztery metry nizej. Cicha, czysta i dajaca zycie a jednoczesnie potezna i wielka.
Dotarliscie na drugi brzeg w stosunkowo krotkim czasie. Po przycumowaniu promu do pomostu zebraliscie sie w grupe i ruszyliscie dalej. Od brzegu rzeki trakt prowadzil w strone pobliskiego lasu, wznoszacego sie na skarpie. Nie trzeba bylo wiele i juz cala druzyna pograzyla sie w cieniu sosen i swierkow. Poczuliscie jak po lesie szaleje sobie w najlepsze wietrzyk, niosac ochlode w ten goracy letni dzien i zapach iglastego lasu. Doprawdy mile tereny.
W pewnym momencie dotarliscie do rozstajow. W prawo wiodl glowny szlak, w lewo prowadzila wezsza sciezka. Na wasze szczescie pomiedzy rozstajami jakas rezolutna dusza wbila palik a na nim umiescila dwie tabliczki. Jedna, ta w prawo oznajmiala "Rikiki, stolica imperium" (dziwna megalomania u wiesniakow), druga zas znajmila "Dennis, przewoznik".
Nie zastanawiajac sie dlugo zbiliscie sie po dwie persony w rzedzie i ruszyliscie przez las w strone chaty przewoznika. Po krotkiej wedrowce nagle jedno z drzew, z jekiem i strzelaniem pekanych wlokien przewrocilo sie na ziemie tuz przed wami. Z szybkoscia blyskawicy z kazdej strony, z lasu wyskoczyly ku wam scavengersi. Dzierzac krotkie mieczyki i niewielkie oszczepy jaszczurki, nie zostawiajac wam wiele czasu na myslenie rzucily sie, z dzikimi sykami, do ataku. Wasza kolumne otwieral lisz z Draco i oni tez zmuszeni byli reagowac najszybciej. Niemniej jednak nie tylko oni znalezli sie w klopotach jako, iz zewszad zdawalo by sie wyskakiwaly male zwinne stworki.
- Dopomoz, tnij- Syknal Draco. Jedynie lisz mogl slyszec te slowa, kierowane do poteznego tasaka, ktory Draco dobyl z niesamowita szybkoscia.
Elf o bialych wlosach zeskoczyl nastepnie z konia a jego rumak prawie w tym samym momencie polozyl sie na sciezce. Hmm.. Dobrze szkolony, bojowy rumak zawsze w cenie. Draco przyjal garde skupiajac kazdy swoj zmysl na niesamowicie zwinnych jaszczorkach.
 
corenick jest offline