Aramil szybkim ruchem dobył miecza. Nie zsiadał nawet z konia. Ruszył ku scavengersom z podniesionym mieczem, którego ostrze błyskało w słońcu. -Pomóż mi teraz, Corellonie - zawołał do swojego opiekuna, i starał się ciąć najbliższego scavengersa, a potem, jeśli pierwszy atak by się powiódł, chciał uderzyć w głowę jego sąsiadowi, obezwładniając obydwu. |