03-07-2018, 23:32
|
#191 |
| Na co był im złodziej, który nie umiał otworzyć zamku, gdy było to potrzebne? Na szczęście zasadzka na kapłanów poszła im gładko, nie mieli w końcu do czynienia z wojownikami ani dziećmi cienia lecz z amatorami konspiracji, mieli więc i szaty i klucz.
Stygijski renegat zaklał paskudnie pod nosem, gdy barbarzyńca bez porozumienia z kompanami rzucił się do ataku, przecież cały zamysł przebrania się za członków Bractwa polegał na tym, by unikać otwartej walki, prawda?
Ale teraz było już za późno, skierował upiorne spojrzenie na schodzącego kapłana, niczym wąż wpatrujący się w bezbronną mysz, starając się go sparaliżować, by ten nie mógł podnieść alarmu. |
| |