03-07-2018, 23:32 | #191 |
Reputacja: 1 | Na co był im złodziej, który nie umiał otworzyć zamku, gdy było to potrzebne? Na szczęście zasadzka na kapłanów poszła im gładko, nie mieli w końcu do czynienia z wojownikami ani dziećmi cienia lecz z amatorami konspiracji, mieli więc i szaty i klucz. |
04-07-2018, 22:40 | #192 |
Reputacja: 1 | Kapłan idący po schodach zamarł na moment, gdy spostrzegł poniżej wpatrującego się w niego czarnoksiężnika. Oczy Makhara były głębokie niczym otchłań piekła i nieszczęsny kapłan wpadł w nie, nie mogąc się wyrwać, uwolnić, wydobyć na powierzchnię. Wpatrywał się w nie, lecąc coraz głębiej i głębiej. A w tym czasie Areon chwycił go za kostkę i brutalnie pociągnął. Mężczyzna zamachał rękami tracąc równowagę i wywracając się. Poleciał do tyłu, uderzając głową o jeden z ostatnich schodów. Coś paskudnie chrupnęło, tak głośno, że usłyszał to nawet Arslan znajdujący się w korytarzu wiodącym ku cuchnącym ciemnościom. Kapłan momentalnie zwiotczał, a wokół jego rozbitej czaszki na schodach wykwitła szkarłatna plama. |
04-07-2018, 22:49 | #193 |
Reputacja: 1 | Makhar z irytacją przygłądał się martwemu kapłanowi, po czym schylił się by obszukać zwłoki. |
04-07-2018, 23:23 | #194 |
Reputacja: 1 | - To przez te twoje czary - odwarknął Areon - Jakbyś się nie wtrącił spadł by odpowiednio. |
05-07-2018, 11:25 | #195 |
Administrator Reputacja: 1 | Chruuup.... i trup. "Jeden przeklęty kapłan mniej", pomyślał Berwyn, chociaż nie był zbytnio zachwycony z takiego przebiegu zdarzeń. Oczywiście lepsze były milczące zwłoki, niż drący się pod niebiosa kapłan, więc nie zamierzał narzekać. Poza tym - nikt niewinny na to spotkanie z pewnością nie szedł. - Ma coś w kieszeniach? - spytał, równocześnie odcinając kawał szmaty z szaty kapłana. - Rzućcie go gdzieś w kąt, gdzie nie będzie się rzucać się w oczy. Miał zamiar wytrzeć ślady krwi, a potem sypnąć na to miejsce garść piachu czy innych śmieci. Był pewien, że w mroku nikt nic nie zauważy, a zapach krwi zniknie w natłoku innych nieprzyjemnych zapachów. |
05-07-2018, 17:17 | #196 |
Reputacja: 1 | Po przeszukaniu trup Areon zaciągnął go w najciemniejszy kąt za schody. Tam przyrzucił trupa jakąś zgniłą matą. - Ruszajmy zanim ktoś jeszcze przylezie. Bo tam tylko miejsce na jeszcze jednego trupa jest. - powiedział po cichu. |
05-07-2018, 22:46 | #197 |
Reputacja: 1 | Kapłan poza kluczem, sznurkiem z nanizanymi koralikami służącym do modlitwy i paroma drobnymi monetami nie miał nic. Ciało zostało ukryte, ślady zamazane. Można było wkroczyć w smrodliwą czeluść znajdującą się za ukrytymi drzwiami. Krótki korytarz, a potem znowu schody w dół. Ostatni stopień wisiał nad pustką, po prostu prowadząc wprost do otworu, w którym widać było, jakieś dwa metry niżej chodnik i wolno płynące ścieki. Na szczęście ktoś zapobiegliwy dostawił do otworu w suficie drabinę, którą można było bez przeszkód zejść do poziomu kanału. Biegnący obok koryta wypełnionego cuchnącą mieszaniną wody i syfu chodnik miał około metra szerokości. Nawet postawny Cymmeryjczyk nie musiał za bardzo się zginać, aby nim iść. Zgodnie z tym co wyjawił Barthias musieli iść w prawo i dotrzeć do skrzyżowania, a tam znaleźć kolejne ukryte drzwi. Gdzieś daleko przed sobą słyszeli kroki osoby, która zeszła do podziemi kilka chwil przed nimi. Można się było spodziewać, że za chwilę kolejny kapłan pojawi się na drabinie. Czas naglił. Ruszyli gęsiego do dużego, kwadratowego pomieszczenia, w którym zbiegały się trzy tunele. Na ścianach i podtrzymujących strop komory kolumnach widać było brudne ślady wskazujące poziom, do którego mogły dosięgnąć nieczystości. Wypadało podziękować bogom, że od jakiegoś czasu nie padało... Nad kanałami przerzucone były drewniane, spróchniałe mostki, które pozwalały obejść pomieszczenie dookoła. Na pierwszy rzut oka przejścia prowadzącego do katakumb pod posiadłością Nadanidusa nie było widać. |
06-07-2018, 15:06 | #198 |
Administrator Reputacja: 1 | Co z oczu, to z myśli. Ledwo trup znalazł się w kącie, przykryty matą, Berwyn natychmiast wyrzucił z pamięci całe to zdarzenie. Ważniejsze było to, co było przed nimi. Zapalił lampę i ruszył w głąb kanałów. Wskazówki były jasne, proste... i na tym się skończyło, bowiem w końcu dotarli do miejsca, z którego wychodziło - zdaniem Berwyna - zbyt wiele dróg, na pozór identycznych. - Zobaczę, czy nasi poprzednicy zostawili jakieś ślady - powiedział. - Jeśli nie znajdę nic ciekawego, to będziemy musieli poczekać na następnego gościa pana Nadanidusa. Ruszył pierwszym mostkiem, dokładnie patrząc pod nogi. Miał zamiar obejść całe pomieszczenie. |
09-07-2018, 01:29 | #199 |
Reputacja: 1 | Dalsza kłótnia z upartym barbarzyńcą nie miała sensu, tym bardziej, że czarownik nie mógł sobie wyobrazić lepszego sprzymierzeńca w boju, za którego plecami mógł stać. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 09-07-2018 o 01:31. |
09-07-2018, 10:07 | #200 |
Reputacja: 1 | Widząc, że czarownik odpuszcza sprzeczkę uznał, że brało mu argumentów. Widać nawet sam czarownik wiedział, że przez magię są same kłopoty. Może nie był jeszcze tak do końca stracony... W sali z mostkami nie widział dla siebie chwilowo zajęcia. - Popilnuję by nikt nas nie zaszedł od tyłu. W razie co zasięgnę języka. |