Kapłan idący po schodach zamarł na moment, gdy spostrzegł poniżej wpatrującego się w niego czarnoksiężnika. Oczy Makhara były głębokie niczym otchłań piekła i nieszczęsny kapłan wpadł w nie, nie mogąc się wyrwać, uwolnić, wydobyć na powierzchnię. Wpatrywał się w nie, lecąc coraz głębiej i głębiej. A w tym czasie Areon chwycił go za kostkę i brutalnie pociągnął. Mężczyzna zamachał rękami tracąc równowagę i wywracając się. Poleciał do tyłu, uderzając głową o jeden z ostatnich schodów. Coś paskudnie chrupnęło, tak głośno, że usłyszał to nawet Arslan znajdujący się w korytarzu wiodącym ku cuchnącym ciemnościom. Kapłan momentalnie zwiotczał, a wokół jego rozbitej czaszki na schodach wykwitła szkarłatna plama.