Dotychczasowe doświadczenia Emmericha z nożami wskazywały, że te, raz rzucone, zwykle prędzej czy później spadają. Tym razem jednak było inaczej. Rzut się udał. Ale nóż nie wyleciał z kuli. Zawisł w środku. Nie zamierzał ryzykować ręki dla noża do rzucania. Te miał jeszcze trzy w zapasie, a ręce tylko dwie. Już nie mówiąc o tym, że noże jakby łatwiej kupić.
Gdy Herman stracił przytomność, Emmerich postarał się zachować swoją. Rozwinął arkan i zakręcił nim nad głową. Może zasada zachowania pędu nie działała w kuli tak jak powinna, ale przedmioty bez większych problemów przenikały do środka. Pętla spadająca z góry może się zacisnąć na ręce, nodze czy tułowiu kapłana i będzie można go wyciągnąć. O ile nie jest za późno. A że czekać już naprawdę nie było na co...
Rzucił.