- Chyba łatwo zauważyć, że szamańskie praktyki to nie moja domena - odparł Ivor. - To chyba ma większy związek z religią, prawda? Ale mogę sprawdzić, czy i tu użyto jakiejś magii. Poza tym nie ty mi płacisz, nie mówiąc o tym, że sama robisz mniej, niż ja.
Mógłby jeszcze parę innych rzeczy dorzucić, na przykład na temat robienia głupich uwag, lecz to by spowodowało eskalację wymiany poglądów. A kłócić się nie chciał, ale też nie mógł pozwolić, by mu dziewczyny wlazły na głowę i zaczęły się szarogęsić.
Niestety, zaklęcia nie pomogły Ivorowi w rozgryzieniu tajemnic koboldziego rytuału. Może coś powiedziałby kształt, wzór, jaki tworzyły zostawione przez szamana ślady, ale tym zajęła się już Shee'ra i lepiej było nie wchodzić sobie w paradę.
Ponownie przyjrzał się wysokiemu kamieniowi.
Wyryty wzór kojarzył mu się z runą. Pewny tego nie był, ale pamiętał jedną rzecz - runy często aktywowane były przez dotknięcie...
Może i podjął błędną decyzję, ale nie zamierzał z nikim tego konsultować. Jako że skończył magiczne badania śladów i stał tuż przy menhirze, wystarczyło wyciągnąć rękę i przyłożyć do runy. |