Szosą przez Teksas dwa ciągną Macki.
Jeden jest szary, brudny, nijaki,
Kurz go oblepia z innych stu dróg,
Wszystko co przed nim, to tylko wróg.
Kot, człek, czy auto kończą w perzynie,
Jakby sam diabeł był w tej maszynie.
Drugi niebieski, jak morza lazur,
Choć ma pod maską pantery pazur.
Na masce skrzydła feniksa płoną,
A droga z piskiem mknie pod oponą.
Lecz się go lękać nie ma przyczyny,
Bo się na trasie strzeże przewiny.
Na koniec morał jakiś by zdał się,
Więc jeśli siedzisz, kolego, w aucie,
Sam sobie cicho zadaj pytanie:
Z kim byś na szosie wolał spotkanie?
I kiedy w drogę znów ruszysz z gracją,
Wynik niech będzie Twą nawigacją.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć. |