Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2018, 22:46   #197
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację

Kapłan poza kluczem, sznurkiem z nanizanymi koralikami służącym do modlitwy i paroma drobnymi monetami nie miał nic. Ciało zostało ukryte, ślady zamazane. Można było wkroczyć w smrodliwą czeluść znajdującą się za ukrytymi drzwiami.

Krótki korytarz, a potem znowu schody w dół. Ostatni stopień wisiał nad pustką, po prostu prowadząc wprost do otworu, w którym widać było, jakieś dwa metry niżej chodnik i wolno płynące ścieki. Na szczęście ktoś zapobiegliwy dostawił do otworu w suficie drabinę, którą można było bez przeszkód zejść do poziomu kanału. Biegnący obok koryta wypełnionego cuchnącą mieszaniną wody i syfu chodnik miał około metra szerokości. Nawet postawny Cymmeryjczyk nie musiał za bardzo się zginać, aby nim iść. Zgodnie z tym co wyjawił Barthias musieli iść w prawo i dotrzeć do skrzyżowania, a tam znaleźć kolejne ukryte drzwi.

Gdzieś daleko przed sobą słyszeli kroki osoby, która zeszła do podziemi kilka chwil przed nimi. Można się było spodziewać, że za chwilę kolejny kapłan pojawi się na drabinie. Czas naglił. Ruszyli gęsiego do dużego, kwadratowego pomieszczenia, w którym zbiegały się trzy tunele. Na ścianach i podtrzymujących strop komory kolumnach widać było brudne ślady wskazujące poziom, do którego mogły dosięgnąć nieczystości. Wypadało podziękować bogom, że od jakiegoś czasu nie padało...

Nad kanałami przerzucone były drewniane, spróchniałe mostki, które pozwalały obejść pomieszczenie dookoła. Na pierwszy rzut oka przejścia prowadzącego do katakumb pod posiadłością Nadanidusa nie było widać.
 
xeper jest offline