Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2018, 12:14   #19
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Biegła… trzymając go za dłoń, śmierdział jak cap… wyglądał zresztą podobnie. Kozioł, pół zwierz półczłowiek porośnięty futrem i obdarzony tak hojnie, że przyćmiewał wszelkich kochanków jakich Perka miała. Upojona alkoholem, śpiewem, tańcem i pocałunkami z siostrami… teraz nie miała oporów, ani przed jego zapachem, ani przed szpetotą… zresztą ten zwierzęcy magnetyzm był pociągający. Czuła wilgoć na udach i żar w lędźwiach i piersi. Nie była pewna gdzie ją prowadzi, ale nie obchodziło ją to. Chciała jego, chciałaby ją posiadł… tylko czemu zmierzali tak daleko?
- Gdzie… gdzie idziemy? - Nie była pewna czy zrozumie jej podsycony alkoholem, rozpalony żądzą, bełkot.
Odpowiedź nie padła, wkrótce zresztą nie była potrzebna. Dotarli, na polanę porośniętą paprociami, które pod jego spojrzeniem zgęstniały tworząc roślinne łoże. Kozioł przyciągnął ją w pasie i pochwycił w ramiona całując zachłannie jej usta. Jego włosie łaskotało twarde szczyty jej piersi, a o mokre uda ocierała się twardy atrybut i główny powód dla którego Kozła pożądały wszystkie wiedźmy podczas sabatu. A tylko nieliczne dostępowały tego zaszczytu. Dla Perki… to był pierwszy raz. To było dziwne. Nigdy nie spodziewała się, że taki zapach może być podniecający, a jednak przywarła do ducha, unosząc nogę, tak by oprzeć ją na jego biodrze. Całowała bez opamiętania, atakując swym językiem jego usta. Chciała go i tego, co znalazło się teraz między jej nogami.
Pochwycona mocno, została uniesiona w górę, a potem opadła w dół wydając z siebie krzyka zaskoczenia, bólu i rozkoszy zarazem. Nabita na pal niczym jakieś trofeum, poczuła jak nagle wypełnia ją obecność bestii w jej ciele. Poczuła jego pocałunki i ukąszenia na piersi. To… było.. dzikie, zwierzęce, prymitywne… i poza ludzkim pojmowaniem namiętności. To było szalone. Zosia oparła się mocno na jego ramionach z trudem łapiąc oddech. To… to nie powinno się w niej mieścić. A było w niej i sprawiało jej tyle przyjemności. Zaplątała nogi wokół jego pasa i sama zaczęła się na niego nabijać. Ból… sprawiała sobie ból, ale to było nieistotne. Liczyło się tylko by wziąć jak najwięcej, wykorzystać go na tyle na ile było to możliwe. Mocniej i szybciej… poruszała się w dół i w górę, wspierana zaciskającymi się na biodrach łapami kochanka. Jego jęzor lizał dekolt jej piersi, a sama Perka poddawała swoje ciało testowi na wytrzymałość. To było wszak takie duże, że niemal ją rozrywało… tym bardziej, że Kozioł nabierał tempa ruchów zwiększając szybkość ich figli. Czuła jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa, coraz trudniej było jej się poruszać. Krzyczała z bólu, choć jej ciało drżało z rozkoszy, z każdą chwilą domagając się więcej.
- Połóż mnie. - Wyjęczała, gdy wysunął się z niej na chwilę, by zaraz krzyknąć gdy znów zaatakował jej ciało.
Jej rogaty kochanek po prostu poleciał w dół na plecy, ale łoże z paproci zamortyzowało ich upadek. Prawie go nie poczuła, natomiast czuła bezlitosne dłonie kochanka nie pozwalające przerwać ich ruchów, same nadające rytm miłosny którego w inną noc pewnie nie mogłaby wytrzymać, ale ta… była magiczna. Zacisnęła dłonie na jego rogach, nie będąc w stanie zrobić wiele więcej. Ciało które poczuło odrobinę ulgi, nie musząc się podtrzymywać na biodrach kochanka, zrewanżowało się bolesnym szczytem, który na chwilę rozmazał wzrok Perki. Chciała krzyknąć, ale zdała sobie sprawę, że krzyczy cały czas.
Jej dziwaczny kochanek też doszedł i poczuła tą ciepłą lawę rozlewajacą się w niej i po jej udach. Wylądowała na plecach. Kozioł rozchylił nogi czarownicy i znów wtargnął brutalnie w jej delikatny kwiatuszek. Jęk ból i rozkoszy wyrwał się z ust dziewczyny, jej ciało naprężyło i wyginało w łuk pod wpływem doznań. Przez chwilę zaskoczona nie wiedziała co się dzieje. Toż… toż doszedł. Chciała się skulić, zasłonić, ale nie miała sił wyrwać się z rąk kochanka. Mimo potwornego bólu jej ciało znów się rozpalało, a ona nie mając już sił krzyczeć zaczęła skomleć, zaciskając palce na trzymających ją dłoniach kozła. Ten był zaś bezlitosny w pobijaniu kochanki, jej ciało poruszało się na śliskich liściach paproci bezustannie. Piersi bujały się gwałtownie, jakby Perka ujeżdżała mechanicznego konia. A było wszak na odwrót, to Kozioł ujeżdżał ją. W jej oczach zebrały się łzy, które zaraz popłynęły po piegowatych policzkach, a mimo to kilka chwil później doszła znowu. Ciało chciało się skulić, ale nie było jak. Zdesperowana sięgnęła dłońmi, w miejsce gdzie kozioł się w nią zagłębiał, jakby chcąc się upewnić, że to naprawdę się dzieje.
Działo się z pewnością, a gdy po kilku ruchach jej dziwny kochanek znów doszedł, poczuła lepkie cosik nie tylko na udach, ale i pod palcami. Kozioł obrócił ją na brzuch i chwycił za pośladki unosząc je lekko. Pewnie zignorowałby jej protesty, gdyby była w stanie wydać z siebie coś innego, niż krzyki rozkoszy i jęki. Znów wbił się w nią swą męskością przeszywając jej ciało nieziemskim bólem i rozkoszą. A Perka… zobaczyła przed sobą jędrne piersi siedzącej na jej kolanach blondynki.

- Ufff.. dłużej się oszukiwać mamun nie dało.- stwierdziła Aśka.
Perka czuła, że drży na całym ciele. Ile razy to zrobili… ile razy ta bestia wlewała w nią swe nasienie? Poczuła jak robi się jej potwornie gorąco, jak bielizna przecieka mocząc spodnie. Pochwyciła twarz Aśki i wpiła się w jej wargi swoimi ustami.
Zaskoczona blondynka tylko chwilę się opierała. Potem oddawała pocałunek z dziką namiętnością, kierując dłonie Zofii na swój krągły biust. Perka pochwyciła jej krągłości, mocno. Tak, jak kozioł chwytał ją… choć wiedziała, że nie jest w stanie. Zaczęła poruszać biodrami , nie przerywając pocałunków. Była niestety ubrana, a choć zwinne palce Świergi podwinęły jej bluzkę i ściskały biust, to jednak ze spodni i majtek uwolnić jej nie mogły. Blondynka zachłannie całowała Zosię również poruszając biodrami i zupełnie nie dbając o to, że mają wszak widza. A obok śpiącą Rutę.
Perka oderwała swoje usta by spojrzeć rozpalonym wzrokiem na Aśkę.
- Potrzebuję by mnie ktoś wziął… mocno. - Obejrzała się na Jagodę. - Proszę… rozumiesz… mocno.
- Ciężko tu będzie znaleźć mężczyznę. Ale Ruta zdaje się ma drewnianą… zabawkę do jakichś rytuałów płodności. - przypomniała sobie blondynka.- A przynajmniej plotła coś o tym.
Zsunęła się z kolan i wysunęła z samochodu.- Rozbierz się wpierw. Ona ci w tym pomoże…- skinęła głową na Jagodę.
Perka wpatrywała się w Wilgę łakomym wzrokiem, czekając na jej reakcję. Drżącymi palcami zaczęła rozpinać pasek i rozporek, jednak wszystko czło potwornie powoli.
Co gorsza widziała nagi zadek Aśki kusząco i nieświadomie wypięty w jej stronę, gdy ta szukała rytualnej zabawki czwartej z czarownic. Na szczęście z pomocą przyszła Jagoda. Wilga jedną dłonią rozpinała spodnie i zsuwała je z majtkami. Palce drugiej zaś gwałtownie wepchnęła do kwiatuszka i poruszać zaczęła nimi szybko, by choć trochę dać ulgi swej przyjaciółce. Zosia pochwyciła drobne piersi czarnowłosej czarownicy i zaczęła je pieścić, już delikatniej gdy pierwszy szok minął.
- Kochałam się z nim… - Wymruczała, wpatrując się wprost w oczy Jagody. - kochałam się z kozłem.
- Ttto brzmi przerażająco.- szepnęła zawstydzona Jagoda.- Co to jest ten kozioł?
- Nie mogę znaleźć.. gdzie ta cholera go wsadziła… -marudziła tymczasem Świerga, a właściwie jej prowokacyjnie wypięty zadek.
- To ją obudź. - Zosia prawie jęknęła. - I chodź tu z tym swoim zgrabnym tyłkiem.
Perka zacisnęła mocniej dłonie na piersiach Jagody, przyciągając ją do siebie. - Duch lasu, pół zwierz.. pół człowiek i ma… wielkiego… naprawdę wielkiego. - Zadrżała na samo wspomnienie bólu i przyjemności, które sprawił jej kochanek.
- Nasze paluszki muszą ci wystarczyć. Najwyżej później złapiemy jakiegoś faceta i go zmolestujemy.- stwierdziła Joanna wychodząc z opla.- Zresztą tu też musimy się pospieszyć. Pakuj się na maskę wozu i rozchyl szeroko nogi… zajmiemy się tobą, prawda ślicznotko?
- Ttaak…- jęknęła cicho pobudzona pieszczotami Jagoda.
Zosi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wizja tego, że ktoś pomoże jej rozładować to napięcie była zbyt pociągająca. Usadowiła się na masce swojego samochodu ubrana jedynie w rozpiętą koszulę i rozchyliła szeroko uda, prezentując swój mokry kwiat.
- Liż tu… a ja zajmę się wrotami… - Świerga wskazała Wildze cel i po chwili język okularnicy muskał kącik rozkoszy, a palce wodziły udach. Sama blondynka klęknęła tuż obok malarki, tyle że wepchnęła w kobiecość Zosi tyle palców ile się dało, tak głęboko jak się dało i ruszać zaczęła dłonią tak szybko i mocno jak się dało. Zupełnie bez dbania o to jak wiele bólu sprawi takim brutalnym traktowaniem wrażliwego zakątka ciała Perki. Do tego dokładała kąsanie delikatnej skóry ud rudowłosej.
Zosia krzyknęła zaskoczona. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że tego potrzebuje jej ciało, czegoś co choć odrobinę przypominać jej będzie to jak obszedł się z nią kozioł. Jej biodra zaczęły się delikatnie poruszać wychodząc na wprost atakującym ją palcom blondynki.
O ile język Wilgi delikatnie muskał ciało rudowłosej, o tyle blondynka sadystycznie traktowała ciało kochanki wystawiając na próbę jej wytrzymałość. Doznania nie były jednak nawet połowie tak silne jak z Kozłem. Musiało jej to wystarczyć… przygryzła wargę zirytowana. Sięgnęła dłonią do włosów Jagody i starając się nie być zbyt agresywna, docisnęła ją mocniej do swojego kwiatu. Jej ciało spinało się i drżało, wyrywając z jej ust kolejne jęki, a Perka miała wrażenie, że zaraz pochłonie całą dłoń Aśki. Wilga zaś z oddaniem przyssała się do punkcika rozkoszy kochanki, starając się smyrającym języczkiem dołożyć dodatkowej przyjemności. Blondynka też nie przerywała ruchów dłoni całej już mokrej od żądzy Perki i paznokciami drugiej drapała w pożądaniu udo kochanki. Mocne doznania bólu i rozkosz mieszały się ze sobą… ciało Perki wyginało się w łuk.
- Co się dzieje?- rozległ się głos Ruty z wozu.
Czwartej czarownicy odpowiedział okrzyk Perki gdy ta doszła na masce wozu, już bez oporów zaciskając palce na włosach Jagody.
- Mamy zabawę… chcesz się dołączyć?- mruknęła Świerga. A Ruta dodała.- Chętnie!
- To trzeba było mniej spać.- blondynka wstała i prowokacyjnie zaczęła oblizywać palce lewej dłoni z dowodów namiętności Zofii. Uśmiechnęła się do Perki mówiąc.- A ty mi jesteś winna… myślę, że tak z godzinę łóżkowej namiętności.
Zosia opadła na maskę nadal mając szeroko rozchylone uda. Oddychała z trudem, ale dotyk karoserii pod plecami pomagał skupić myśli.
- Nie.. nie mam łóżka. - Mruknęła Perka, przecierając twarz. - Nie wierzę, że to się stało.
- To dwie godziny.- zawyrokowała blondynka i spytała.- Co się stało?
- Kozioł… że się pojawił… że mnie wybrał. - Zosia wpatrywała się w niebo widoczne pomiędzy koronami drzew, dając swemu ciału ochłonąć.
- Uuuu… Kozioł… szczęściara. Moja ciotka miała kozła. Raz.- stwierdziła z zazdrością Ruta, a potem zwróciła się do blondynki. - A ty to kto?
- Ofiara twoich skrętów… Świerga… nie pamiętasz mnie?- sarknęła blondynka, a Rutę oświeciło, gdy patrzyła na jej biust. - Aaaa tak. Te cycuszki poznam wszędzie, moja śliczna gwiazdeczko.
- Teraz mi tu nie gwiazdkuj… trzeźwa jestem.- mruknęła Joanna. A Wilga spytała.- Czy nic jej nie będzie?
- Nic a nic. Tylko wspomnienia zostaną. - oceniła Świerga.
- To było szaleństwo dziewczyny. - Perka usiadła na masce, ale powstrzymała się od wstawania, nie będąc pewną swoich nóg. Przez chwilę wpatrywała się w Jagodę poważnie coś rozważając. - Ja… chętnie się odwdzięczę i w ogóle… ale teraz pomieszkuję u Wilgi… - obejrzała się na Aśkę i stojącą obok ciała Rutę. - Nie wiem gdzie was wieźć.
- Ja nie mam domu… i rower mi się zepsuł. - Marylka zrobiła smutną minkę błagalnie wpatrując się w Wilgę i próbując wziąć ją na litość.
A Świerga stwierdziła wzruszając ramionami. - Mi się do domu nie spieszy. Zresztą najpierw dojedziemy z wami do waszego, a potem… wrócę autobusem do siebie? Zobaczymy.
Zaś Jagoda wydukała cicho.- Mmmo... żecie… zostać jakiś… czas… u mnie. Dom jest duży. Pokojów starczy dla wszystkich.
- Jesteś pewna? - Perka spoważniała i przyciągnęła do siebie Jagodę, obejmując ją. Przytulając malarkę spojrzała na pozostałe czarownice. - Na terenie Wilgi pojawił się spory kłopot, i jeśli zabierzemy was z sobą… będziecie musiały pomóc.
- Nniie wiem…- mruknęła niepewnie Jagoda, zaś Świerga chciała coś rzec. Niestety lub na szczęście ubiegła ją Ruta wyskakując z opla i rzucając się na przytulone do siebie wiedźmy.
- Tak się cieszę. Naprawdę nie chciało mi się jechać do ciotki Anny i błagać o przyjęcie do jej kręgu. W każdym razie… teraz nie jeszcze.- przycisnęła swoje gołe ciało do obu dziewczyn.
A Świerga skwitowała to sarknięciem.
- Najpierw coś zjedzmy, dobra?
Perka przytaknęła i zsunęła się w końcu z maski samochodu. Wbiła się w spodnie, darując sobie szukanie jakichś suchych majtek i wydobyła z auta torbę z jedzeniem.
- Ubierzcie się… chyba, że chcecie sobie dorobić. - Wskazała na pobliską jezdnię i zaczęła przygotowywać kanapki z nabytych poprzedniego dnia składników.
- Masz szczęście… że nikt nas nie podejrzał przed chwilą.- odparł tyłek Świergi, gdy ta nurkowała w Oplu w poszukiwaniu ubrania. Ruta zarzuciła na siebie kolejną luźną sukienkę i włożyła kolejne trepy na stopy.
- Kim jest ta blondyna?- Konspiracyjnie spytała ubierającą się Jagodę, która wciągnęła na pupę majtki zaczęła zakładać szorty.
- Świerga… twoja kochanka z sabatu?- na wpół zapytała na wpół stwierdziła Wilga.
- Aaaacha… mam świetny gust. Ale taka jakaś żyleta z niej.- oceniła Maryla.
- Jedzenie gotowe. - Perka wzięła jedną z przygotowanych kanapek i odsunęła się robiąc miejsce dziewczynom, by te mogły się poczęstować. Zaczynała się odrobinę obawiać powrotu… choć kto wie może czarownice zajmą się sobą, a ona ochłonie… nabierze dystansu jak zawsze. Tylko czemu była przekonana, że pomysł Patryka na to by zamknąć się w sypialni mógł być niewystarczający?
- Myślałam o śniadaniu w jakiejś restauracji, albo chociaż big Macu.- mruknęła Świerga wychodząc z pojazdu, z koszulą zawiązaną na supełek pod biustem.
- Nie narzekaj. Perka jest mistrzynią kuchni.- fuknęła Wilga. A Ruta pierwsza się rzuciła na kanapki jak wygłodniały wilk.
- Przepyszne. Cudowne.- zaczęła zachwalać zachęcając tym Świergę do spróbowania.
- No… warte uwagi.- rzekła w końcu Joanna przyznając rację pozostałym wiedźmom.
Zosia tylko uśmiechnęła się. Wyglądało na to, że nadal nie ma co liczyć na to, że ktoś zrobi jej śniadanie. Choć kto wie… może takie dziwne towarzystwo w domu, pomoże się Wildze otworzyć?
- Cieszę się, że smakuje. - Perka sięgnęła po kolejną kanapkę, jedną z nielicznych, które pozostały. - Możemy się zatrzymać na jakąś kawę. Przyda mi się co bym nie padła po drodze.
- Dobry pomysł. - oceniła Świerga, a Ruta dodała.- I kupimy coś wtedy na wieczór, to zrobię jakąś potrawkę na ziołach.
- Myślałam o pogadaniu przy kawie o kłopotach na terenie Wilgi. - pokręciła głową blondynka.
- Aaa o tym.. też możemy pogadać. Ale nie da się zmagać z kłopotami o pustym żołądku.- oceniła Maryla.
- Mam dużą kuchnię i mamy trochę w niej zapasów. Poradzimy sobie jakoś, prawda Perko?- zapytała okularnica.
- Zrobiłam zakupy przed wyjazdem. - Zosia uśmiechnęła się i odetchnęła w duchu. Jednak nie zostanie garnizonową kucharką. - Trzeba brać tylko poprawkę na to, że część kiełbasy przypada Duchowi.
Upewniła się, że kanapki zniknęły i dodała. - To co ruszamy po kawę? Myślę, że rozsądniej będzie pogadać w dworku.
- Ruszamy…- mrugnęła blondynka zerkając na Zosię. -.. im prędzej w dworku, tym prędzej dostanę co moje?
Po czym zaśmiała się beztrosko.
- Ja myślę, że ona ma na ciebie ochotę.- stwierdziła poufale Ruta zerkając na wsiadającą dziewczynę. I stwierdzając przy okazji oczywistość.
-Ale… to trochę twoja wina Zosiu… twój.. widok… i zachowanie było bardzo podniecające.- mruknęła wstydliwie Jagoda spuszczając głowę.
- Ruszamy czy nie? - zapytała Świerga wychylając się z opla.
- U Wilgi jest łóżko, więc wychodzi opcja godzina. - Perka uśmiechnęła się niewinnie spoglądając we wstecznym lusterku na usadawiające się dziewczyny. - Niech któraś zamknie za Duchem bagażnik. - Powiedziała, po czym wychyliła się przez okno i zawołała wilczura.
- W takim razie… muszę cię złapać gdzieś poza łóżkiem… prawda?- zamruczała zmysłowo Joanna lekko rozchylając nogi i przypominając o braku bielizny, pod krótką skórzaną spódniczką. Wilga zerkając w lusterko tak jak Perka, zarumieniła się mocno.
Tymczasem Ruta zamknęła za Duchem bagażnik i wsiadła.
- Możemy ruszać.- zakomunikowała.
Perka zaśmiała się na stwierdzenie Świergi i odpaliła silnik.
- Dobrze, proszę wycieczki… następny przystanek źródełko z kofeiną.

Gdy dojechały do najbliższej restauracji Joanna i Maryla wysiadły pierwsze i ruszyły w jej kierunku świergocząc. To znaczy Ruta paplała jak najęta, a Świerga odpowiadała półsłówkami na jej wypowiedzi. Wilga wstrzymała dłonią Zosię przed wysiądnięciem.
I zabierając się za splatanie włosów w warkocz spytała.
- Co powiemy Patrykowi?
- Chyba… że przywiozłyśmy przyjaciółki od twojej mamy? - Perka nachyliła się i pocałowała swoją kochankę. - Jesteś pewna, że chcesz by zwaliły ci się na chatę?
- Chyba już na to za późno…- zamruczała Wilga poddając się pocałunkowi i prężąc delikatnie.- A co powiemy im o Patryku?
Perka zawahała się. Nie miała nic przeciwko dzieleniu się nim z Wilgą, ale z resztą?
- Nie… nie wiem. - Jej dłoń przesunęła się po ciele Jagody, drażniąc przez materiał swetra jej pierś. - Chyba nie potrafię rozsądnie myśleć, gdy chodzi o niego.
- Może… powinnyśmy je uprzedzić.- Jagoda dumnie naprężyła piersi, by łatwiej było Perce wyczuć jej krągłości i delikatnie lizała szyję kochanki.
- One… Ruta wydaje się dość miła i ugodowa.
- A Świerga konkretna i może się okazać pomocna. - Perka zsunęła dłoń niżej i zaczęła drażnić przez materiał szortów i majtek, kobiecość Wilgi. - Chciałabym mieć was dla siebie, ciebie i Patryka, ale to twój dom i twój sąsiad, więc… pozostawiam tą decyzję tobie.
- Podobasz się jej… - rzekła malarka wijąc się pod dotykiem kochanki. Sama zaczęła drżącymi dłońmi rozpinać swoje szorty. - … może.. zdołasz ją ujarzmić?
- Może… - Gdy tylko spodenki zostały lekko zsunięte Zosia wsunęła swoja dłoń pod majtki Jagody by zaatakować jej kobiecość. - ma doświadczenie… łatwo mnie rozgryzła. - Perka aż zadrżała na wspomnienie tego jak obeszła się z nią Aśka.
- Tak. Tak…- pisnęła gorączkowo okularnica prężąc się i wypychając biodra do przodu, by ułatwić kochance zabawę swym ciałem.
- Zaniedbałam cię, wtedy przy masce, prawda? - Perka przysunęła swoją twarz do szyi kochanki i pocałowała jej rozpaloną skórę. - Przepraszam. - Wsunęła palce w kobiecy kwiat Jagody.
- Nie… po prostu… to…- pojękiwała cicho malarka wijąc się i oddychając ciężko. Nie przejmując się, że mogą być podejrzane na parkingu przed restauracją. Na szczęście prowokacyjny strój Świergi skupiał spojrzenia gości tego przybytku, odciągając je od parkingu.
- To? - Perka pocałowała mocno szyję Jagody, pozostawiając na niej malinkę.
- To… my ci… wtedy… poma… gałyłyśmy… i Aśka… bardziej… niż ja…- wydukała Wilga wijąc się jak piskorz w objęciach kochanki.
- Och.. - Zosia zaczęła intensywniej pracować swoim paluszkiem we wnętrzu malarki. - Czyli… nie miałaś na mnie ochoty?
- Wiesz dobrze, że tak… wielką. - ciało malarki się naprężyło, ona sama sięgnęła dłońmi do piersi kochanki, by ugniatać je w pożądaniu przez materiał. - Chciałabym tak wiele z tobą robić… i tak mocno.
- Bierz jeśli masz na coś ochotę bo inaczej ktoś ci to zabierze. - Perka pocałowała Wilgę w usta, a do rozpychającego się w niej paluszka dołączył drugi.
- Ale… chcę twoją koszulę. - stwierdziła malarka prowokująco zaciskając swoją rozpaloną kobiecość na zwinnych paluszkach Perki i swoje dłonie na jej biuście. Drżała i wyraźnie niewiele jej brakowało, by dojść na szczyt.
Perka uśmiechnęła się. Zerknęła tylko przez okno czy nie mają zbyt wielu widzów i rozpięła jedna dłonią guziki koszuli.
- By ją zdjąć, musiałabym przestać… - Wbiła się mocniej w kwiatuszek Jagody.
- Mhmm…- trudno powiedzieć było jaką odpowiedź udzieliła Jagoda. Niemniej zabrała się za sprawne rozpinanie koszuli kochanki i ustami zaczęła pieścić odsłonięty dekolt Zofii. Sięgnęła też dłonią głębiej pod materiał, zaciskając palce na piersi Perki. Potem z jej ust wyrwał się głośny jęk, a ciało zadrżało. Wilga dotarła na szczyt.
- Jeszcze trochę, a rozebrałabym cię tutaj. - szepnęła cicho przyciskając czoło do szyi rudowłosej. Ta była świadoma faktu, że minęły już ich dwa pojazdy. A choć pewnie nie mogły dokładnie dojrzeć tego co dzieje się na parkingu, to… z pewnością coś ci kierowcy zauważyli.
- Chcemy się napić tej kawy? - Zapytała Perka oblizując swoje palce. - Mogę ci oddać koszulę, ale poproszę sweterek w zamian.
Jeśli ktokolwiek z tych ludzi był ze wsi… Zosia powstrzymała westchnienie. Jak tak dalej pójdzie będzie musiała zabrać Jagódkę z sobą co by nie miała zbyt wielu kłopotów.
- Nie musimy pić tej kawy. - mruknęła wstydliwie malarka nadal dłonią pieszcząc pierś Zosi pod koszulą. Po czym zaproponowała nieśmiało. - Możemy skorzystać z ubikacji.
I to na pewno nie w sposób zgodny z jej przeznaczeniem.
Perka przyciągnęła Wilgę do siebie, przytulając ją do nagich piersi.
- Jeśli mam was dowieźć cało, potrzebuję tej kawy. - Delikatnie potarmosiła czarne włosy, psując świeżo zapleciony warkocz. - Obiecuję, że dzisiejszej nocy będę tylko twoja, dobrze?
- Nie musisz obiecywać… potrafię być cierpliwa.- wymruczała Jagoda potulnie, a potem dodała zadziornie.- Ale teraz trzymam cię za słowo.
Zosia uśmiechnęła się i ponownie pocałowała kochankę.
- Chodźmy na tą kawę.
- Chodźmy…- mruknęła okularnica z uśmiechem odsuwając się od kochanki i poprawiając swój warkocz. Po czym ostrożnie wyszła z opla. Perka zapięła koszulę i ruszyła za Wilgą zabierając z sobą Ducha.
W restauracji… było dość spokojnie. Dwie rodziny, paru studentów jadących… gdzieś w głąb Mazur, zapewne. I otwarcie gapiących się na dwie młode wiedźmy zajmujące stolik tuż pod oknem. Co dziwić nie mogło. Skórzana spódniczka Świergi była prowokacyjnie krótka, a zawiązana pod biustem koszula sugerowała, że blondynka nie miała stanika. Natomiast Ruta zerkała na studentów flirtującym z nimi niewerbalnie… za pomocą, uśmiechów, znaczących spojrzeń oraz języka i łyżeczki do herbaty. Oprócz nich, było jeszcze dwóch mężczyzn w sile wieku i muskulatury. Zawodowi kierowcy ciężarówek.
Perka podeszła do stolika czarownic.
- Nie przewiduje długiego postoju. - Powiedziała, zwracając się głównie do Ruty.
- Trochę długo zajęło wam… przyjście tutaj.- stwierdziła Joanna i wskazała na dwie dodatkowe filiżanki.- Zamówiłam wam kawy, ale mogły trochę przestygnąć.-
Zaś Ruta, troszkę zaskoczona i bardzo zawiedziona dodała cicho.- Ale ja się tylko troszkę zgrywałam. Nie miałam konkretnych planów.
- Zimna ma tyle samo kofeiny co ciepła.- Perka zajęła miejsce i sięgnęła po filiżankę. - Będziemy miały do was mała sprawę. Otóż Jagoda ma sąsiada, który nas odwiedza.
- Przystojny?- zapytała zaciekawiona Ruta wpatrując się w siadającą Wilgę, która skuliła nie chcąc odpowiadać na to pytanie i wyrazić swojej opinii.
- Oczywiście, że przystony… inaczej by o tym nie wspomniały.- westchnęła Świerga przyglądając się Zofii.- Co więc z tym sąsiadem?
- Tak całkiem przystojny, można powiedzieć że z nim sypiam. - Perka zerkała cały czas na Wilgę, gotowa zamilknąć gdyby ta chciała coś dodać. - Bardziej chodzi o to, że powiedziałyśmy mu, że jesteśmy kuzynkami i teraz wyjechałyśmy by odwiedzić mamę Jagody.
-Acha…- oceniła Joanna popijając kawę.- Jesteście kuzynkami i pojechałyście odwiedzić mamę Jagody. Nie ma sprawy?
- Oooo… to ja mogę być tajemniczą dziewczyną, którą spotkałyście na miejscu i która… okazała się być przyszywaną krewną, córką z poprzedniego małżeństwa ojca Jagody?- uśmiechnęła się Ruta wyciągając z rozwiązanie prosto z jakiejś telenoweli.
- Prościej będzie jeśli udamy studentki przygotowujące pracę zaliczeniową i wynajmujące pokoje w waszym domku. Podobno jest duży?- stwierdziła po namyśle Świerga.
- Brzmi rozsądnie. - Zosia uśmiechnęła się do Aśki. - Myślę, że nie ma co namnażać rodziny Jagodzie, bo w końcu jakaś rzeczywiście przyjedzie. Co sądzisz o tym pomyśle? - Perka zerknęła na siedzącą obok Wilgę.
- Może być.- stwierdziła z uśmiechem Jagoda popijając kawę.
- Więc jesteśmy studentkami… poopalamy się toples wraz z książkami przy jakimś strumieniu i po sprawie. Wszyscy uwierzą w tą przykrywkę.- stwierdziła z ironicznym uśmiechem Joanna.
- Ta… ustalcie sobie tylko co studiujecie. - Perka dopiła kawę, żałując że nie dostała całego dzbanka. - Wezmę sobie jeszcze jedną i będziemy jechać, dobra?
- Botanikę.- stwierdziła entuzjastycznie Ruta, a Świerga przeciągnęła się i stopą musnęła udo Zosi dodając.- Albo farmaceutykę. Coś w tym rodzaju. I nam się nie spieszy… możemy poczekać, aż wypijesz kolejną.-
Perka na chwilę zatrzymała się. W sumie… nie wiedziała gdzie jej samej się spieszy. Uśmiechnęła się przytakując i podeszła do kontuaru, by zamówić kolejną kawę.
- Tak złotko? - spytała kobieta z wyraźną trwała na włosach i z wyraźnymi zmarszczkami w kącikach oczu i ust. Zajmowała się tu przyjmowaniem i wydawaniem posiłków.
- Chciałabym zamówić jeszcze jedną kawę. Czarną i dużą. - Zosia uśmiechnęła się do kobiety.
- Zaraz będzie gotowa złotko.- uśmiechnęła się kobieta i dodała.- Za dwie minuty.
- Zaczekam. - Perka obróciła się, opierając o kontuar i rozejrzała po sali, na dłużej zawieszając wzrok na trójce czarownic. Była bardzo ciekawa jak Wilga poradzi sobie z takimi tłumami w domu. Póki co, malarka siedziała jak trusia, lekko speszona z sytuacją i znosiła w spokoju radosne trajkotanie beztroskiej Ruty, która dzieliła uwagę pomiędzy dwójkę koleżanek i zerkających na nią studentów. Świerga zaś dopijała kawę z wyraźnym flegmatyzmem w ruchach, choć jej stopa muskała raz łydkę Maryli, raz Jagody… co nie przeszkadzało żadnej z nich, gdyż niebieskooka blondynka miała w sobie sporo seksapilu i pewności siebie. Podopieczna Zosi wydała się nieco przytłoczona rozwojem sytuacji, ale bynajmniej nie załamana czy przerażona. Choć odmienne w charakterach, Świerga i Ruta były dla niej miłe. A nieco narwanej potomkini rodu Woroszyłów ciężko było nie polubić. Perka odebrała swoją kawę, płacąc od razu i wróciła do stolika, opróżniając kubek prawie do połowy.
- Czuję, że żyję. - Opadła ciężko obok Wilgi. - Będę musiała się w końcu przespać.
- Mam prawo jazdy. Mogę cię zastąpić. Miałam też samochód, ale utonął w bagnie.- zażartowała Świerga, a Wilga dodała.- Ja też mam prawo, ale… nie jeździłam już rok niczym.
Perka zaśmiała się.
- Wolałabym nie utonąć w bagnie. - mrugnęła do Świergi. - Powinnam dać radę dojechać do domu, a toż potem dacie mi się chwilę przespać, prawda?
- Niczego nie obiecuję…. choć….- spojrzała łakomie na Wilgę, sprawiając że malarka się zaczerwieniła na twarzy. A Ruta dodała wesoło i dobrodusznie.- Nie martw się. Dopilnuję by się nie pozabijały.
- Zresztą… pewnie i tak będziemy musiały wysprzątać pokoje dla nich.- szepnęła się cichutko Jagoda.
- Słyszałyście, trzeba ogarnąć pokoje. - Perka upiła spory łyk kawy i odchyliła się na krzesełku. - U mnie nie ma miejsca na łóżku.
- Tooo akurat trzeba przetestować.- zamruczała zmysłowo blondynka i rzekła wesoło.- Poradzimy sobie, nie martw się o to nieustraszona przywódczyni.-
- Oooo… to zostałyśmy zrekrutowane do twojego kręgu?- zapytała żartobliwie Ruta spoglądając na bluzkę Zosi.- Będziemy uprawiać te różne rytuały przy blasku księżyca? Te… rytuały płodności na polach?
- O co chodzi? - spytała zaciekawiona Wilga nic nie rozumiejąc z przekomarzań pozostałych czarownic.
- Nie wystarczą ci ostatnie rytuały? - Perka wyszczerzyła się, ale po chwili nachyliła się tak by Ruta mogła zobaczyć jej biust w dekolcie niedopiętej koszuli. - I jakby co jestem zbyt dużym szczylem by mieć swój krąg. Staruszki by mnie zlinczowały.
- Oo… czyżbym została więc porwana do twojego prywatnego haremu…- “speszyła” Marylka przytykając dłoń do swojego dość drobnego biustu.- Ja nie załapałam się na zabawy na masce twojego Opla.
- Nie trzeba było tyle spać.- westchnęła ironicznie Aśka, a Wilga dodała pocieszająco.- Na pewno… będą jeszcze inne okazje.
- Hm… haremu? - Zosia poczuła przyjemny dreszcz na samo słowo. - Jasne, rozpalimy ognisko i złożymy ofiarę ku czci Matki Ziemi, a potem każę wam sprzątać dom w samej bieliźnie. Ta która najlepiej sobie poradzi i najdłużej przyciągnie moją uwagę, ma mnie dla siebie. - Uśmiechnęła się niewinnie, dopijając chwilę potem kawę.
- Wyzwanie podejmę.- rzekła butnie Ruta i uśmiechając się ironicznie spytała.- Tylko co to jest …ta... bielizna?
- Obawiam się, że ja raczej odpuszczę. Mam naturę drapieżnika. Wolę zdobywać… podbijać… łapać i… wiązać.- wymruczała zmysłowo Joanna wędrując spojrzeniem po trójce dziewcząt.-.. i rozkoszować się. Brak mi cierpliwości do takich konkursów.
- Cóż wobec tego chyba walkowerem wygrywa Jagoda. - Perka wzruszyła ramionami. - Reszta będzie musiała poczekać na swoją kolej.
- Pfff… nieuczciwe to.- westchnęła smutno Ruta, choć jej mina świadczyła o przeciwnym nastroju.
- Lub oszustwem zdobyć swoją nagrodę… ewentualnie przemocą.- uśmiechnęła się drapieżnie Joanna co niewątpliwie kontrastowało z jej delikatnymi rysami twarzy.
- Chyba powinnam się jednak upewnić, gdzie jest klucz do mojego pokoju. - Perka odezwała się żartobliwie po czym podniosła się od stolika. - Zbierajmy się.

Wyruszyły parę minut później. W doskonałym nastroju. Perka wraz Duchem i Rutą z tyłu, a Wilgą i Świergą z przodu. Aśka siedziała za kółkiem i mimo “utopienia swojego wozu w bagnach”, prowadziła Opla całkiem pewną ręką. Jagoda robiła zaś za jej pilota. Zosia ułożyła się na tylnym siedzeniu, przytulając do siebie Wilczura i wykorzystując uda Ruty jako poduszkę. Czuła się odrobinę niekomfortowo nie prowadząc swojego auta, ale tak było na pewno bezpieczniej. Czuła muśnięcia palców na swoich włosach i uszach. I mruczenie Maryli rozkoszującej się sytuacją. Zapadła w sen, a ten był przyjemny… Kozioł przyszedł do niej, wyposażony tak hojnie jak zapamiętała, ale z twarzą Patryka. Perka wtuliła się w niego całując go tak jak w lesie...biurze. Gorąco. Ocierając się przy pocałunku całym swym nagim ciałem o mężczyznę. Ten Kozioł był delikatniejszy w figlach, ale niewiele mniej władczy. Żar w jej lędźwiach płonął równie mocno, gdy kochanek napierał biodrami przeszywając jej ciało swą włócznią. Zosia pomagała mu, nabijając się na niego swoją kobiecością. Z każdą chwilą coraz szybciej, coraz mocniej.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline