Nie da się ukryć (a przynajmniej Wilhelm nie ukrywał tego przed sobą), że wędrówka przez ponury las była znacznie przyjemniejsza, niż obserwowanie, jak wiedźma zabija niewinnego człowieka, a potem odprawia swoje plugawe przygotowania do plugawych (zapewne) rytuałów.
- Niech to szlag... - powiedział cicho. - Ktoś lub coś się tu pcha - dodał. - Chyba lepiej się nie pokazywać, dopóki się nie upewnimy.
I schował się głębiej w krzakach.