Co z oczu, to z myśli.
Ledwo trup znalazł się w kącie, przykryty matą, Berwyn natychmiast wyrzucił z pamięci całe to zdarzenie. Ważniejsze było to, co było przed nimi.
Zapalił lampę i ruszył w głąb kanałów.
Wskazówki były jasne, proste... i na tym się skończyło, bowiem w końcu dotarli do miejsca, z którego wychodziło - zdaniem Berwyna - zbyt wiele dróg, na pozór identycznych.
- Zobaczę, czy nasi poprzednicy zostawili jakieś ślady - powiedział. - Jeśli nie znajdę nic ciekawego, to będziemy musieli poczekać na następnego gościa pana Nadanidusa.
Ruszył pierwszym mostkiem, dokładnie patrząc pod nogi.
Miał zamiar obejść całe pomieszczenie.