Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2018, 07:37   #141
Feniu
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację

Otto wyglądał na oszołomionego. Wydarzenia ostatniej nocy mocno nim wstrząsnęły. Cały czas jednak popędzał towarzyszy - Musimy się spieszyć, czym prędzej muszę opowiedzieć o całej tej sprawie mojemu przeorowi - mamrotał to do siebie to do zebranych wokół niego osób. - Raz na miesiąc odwiedza nas kapłan Morra, mnisi zostają kremowani, natomiast zwłoki naszych przewodników zostają zabalsamowane i składane są w kryptach. Wątpię jednak by kapłan chciał zabalsamować waszego towarzysza, na waszym miejscu spaliłbym zwłoki by ponownie tak jak oni nie powstały z martwych. - to mówiąc spojrzał z obrzydzeniem w kierunku lasu, z którego wyłoniły się szkielety. - Martwcie się bardziej o swoją towarzyszkę - ze smutkiem spojrzał na Foggie - ta rana nie wygląda dobrze, w klasztorze mamy brata, który być może pomoże jej w cierpieniu. Spieszmy się.

Foggia z minuty na minutę wyglądała coraz gorzej. Pomimo interwencji elfiego maga rana cały czas ropiała a dookoła niej pojawiła się czerwona pręga. Na domiar złego kobieta zaczęła skarżyć się na chwilowy brak czucia w rannej ręce.

Rozglądanie się za dalszymi śladami nie przyniosło żadnych efektów, Laurenor skupiając się wykrył obecność magii, złej magii w okolicach występowania śladów. Niestety nie był w stanie stwierdzić, cóż to za stwór mógł być.

Zebrawszy swoje rzeczy zjedli szybkie śniadanie i tuż po świcie ruszyli w dalszą drogę. Tym razem pogoda im sprzyjała, poranne słońce oświetlało piękne, acz niebezpieczne góry. Gdy weszli do lasu z którego wynurzyli się nieumarli zdołali zobaczyć rozerwany kurhan, jakich wiele było na szlakach w tej części gór. Obok kurhanu leżały trzy powalone drzewa rozbite na drzazgi wielkości ludzkiej ręki. Jednak w tej chwili nic złego w okolicy kurhanu się nie działo. Wejście, a raczej wyrwa w ułożonych wielkich głazach ziała pustką, a doświadczenia sprzed kilku godzin podpowiadały towarzyszom by zostawić go w spokoju i ruszyć dalej. Za tym również optował braciszek - Wasza towarzyszka potrzebuje pomocy, a z klaszotoru wyślemy wiadomość do Parravonu by to miejsce zbadali ludzie, którzy wiedzą jak sobie radzić z takimi sprawami.

Reszta drogi przebiegła spokojnie, trzy godziny po czasie gdy słońce stało w zenicie ich oczom w oddali wyłonił się zarys klasztoru.

Gdy wjechali do doliny ich oczom ukazały się pasące się owce, setki owiec na szerokich i stromych łąkach zlokalizowanych po jednej i po drugiej stronie drogi. Gdzieniegdzie na południowych stokach widać było plantacje winorośli wśród których krzątała się garstka ludzi. W chwilę po wjechaniu do doliny wśród poszukiwaczy przygód pojawiła się grupka dzieci skaczących z radości na widok przybyłych nieznajomych. Dorośli zebrani przy drodze nie podzielali entuzjazmu dzieci i gdyby nie obecność mnicha, pewnie szybko złajaliby dziatwę. Dzieciaki nie zrażone minami opiekunów częstowały podróżnych jabłkami.

Sam klasztor był wielką budowlą, bardziej przypominającą zamek niż klasztor. Główna brama była otwarta, a wewnątrz klasztoru krzątało się kilkoro mnichów. - Witaj, rad jestem, że jesteś Otto - rzekł chudy mnich który wyszedł im naprzeciw. - Spodziewaliśmy się ciebie wczoraj, ale spieszę już zawiadomić przeora o twoim powrocie. Was moi drodzy, jako że przybyliście z naszym bratem zapraszam na wieczorny poczęstunek, za chwilę przybędzie tu nasz brat który wskaże wam miejsce gdzie będziecie mogli odpocząć i umyć się przed wieczerzą, która odbędzie się o ósmym dzwonie.

-Opuszczę was teraz moi mili, wezmę ze sobą Foggię by zajął się nią brat Herman - rzekł Otto - a potem przyprowadzę do pokoju zkolaizowanego naprzeciw twojego - odezwał się do Hugo, po czym chwycił pod pachę Foggie i zniknęli w wejściu do jednej z baszt klasztoru.

Nie minęła chwila gdy pojawiło się kilkoro mnichów, zaprowadzając ich do swoich skromnie urządzonych pokoi wyposażonych w miednicę z wodą oraz posłanie wypełnione świeżym sianem nakrytym kocem. Na małym stoliku stał kubek oraz dzbanek ze świeżą zimną źródlaną wodą.

 
Feniu jest offline