Udało się.
Udało się przeżyć, udało się uciec z DOMU. Wśród deszczu, burzy i piorunów, przy kolejnych krzykach umierających ludzi, przy potworze depczącym im po piętach... pokonali mur. Wylądowanie po jego drugiej stronie, mimo bolącej nogi, wcale nie było takie straszne.
Po chwili zjawił się i Phil.
Przeżyli oboje, przynajmniej jeszcze na kilka chwil. Ale żeby ten stan się nie zmienił, należało w dalszym ciągu o to zadbać, i to osobiście.
- Do lasu - Blondyneczka szepnęła do Phila, uśmiechając się do niego nawet w tak ciężkiej chwili. Cieszyła się bowiem, że z nią był, że jeszcze żył.
.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |