Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2018, 10:11   #133
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
W chałupie

Kapłanka była porządnie zaskoczona stanem pacjenta, trwało chwilę za czym wogóle przemogła się, aby zrobić chociażby krok w jego stronę. Teraz będąc dostatecznie blisko postanowiła działać. Chciała porównać wiatry magii dobiegające z od niego z tymi jaki pamiętała z domu ojca Artura. Nie musiała zbytnio się wysilać, bo doskonale pamiętała jak to było w przypadku Eryka. Było to coś czego nigdy wcześniej nie widziała, a takie rzeczy zostają w pamięci. Okazało się, że wiatry są co prawda podobne, ale niestety jest w nich jakaś różnica, której kobieta nie była w stanie ocenić. Było w nich coś znacznie mocniejszego, jak gdyby jakaś klątwa, która została aktywowana z czasem. Wiatry wyglądało, jak gdyby były połączone, biegły one bezpośrednio do Felberg. Wyglądało to, jak gdyby na to co się tutaj dzieje miało coś wpływ właśnie stamtąd.

Olo przyglądał się kapłance i dodał:

- Jeden z naszych już nie żyje, został głęboko zakopany za chałupą. Wszystko było tak samo, może nawet gorzej. Zostawiliśmy go samego z zielarzem, a ten nagle się nie niego rzucił. Całe szczęście, że wróciliśmy w dobrym momencie. Zielarz zamknął się tam w składziku - wskazał na drzwi, które mocno zniszczone, jak gdyby ktoś je drapał, a w szczelinach były jeszcze ślady krwi - , aż Ron nasz chory zaczął bezmyślnie drapać, gryźć drzwi chcąc się do niego dostać. Zmierzając do chałupy usłyszeliśmy krzyki i czym prędzej tutaj wybiegliśmy. Nie reagował na nasze słowa, jak gdyby to nie był on. Rzucił się na nas, przeszyliśmy go kilka razy mieczem za czym padł na podłogę. Wiele się zrobić nie dało, owinęliśmy go w płachtę i kilka dni temu zakopaliśmy go z chałupą.

Zielarz słysząc historię zbladł, jak gdyby przeżywając ponownie to co się wydarzyło.

Na zewnątrz chałupy

Konrad stał i czyścił, jak gdyby miecz, nie interesował się zbytnio co to bohaterowie poczynali, oby tylko nie zbliżali się do chałupy. Jednak, gdy Oswald zwrócił się bezpośrednio do niego, ten uniósł wzrok na niego i odparł:

- Jak powiedział Olo, nie warto. My nie mamy wyjścia i nie chodzi tutaj o pieniądze, bo one już nic nie dadzą. Chodzi, że znaczy myślę, że zostaliśmy przeklęci dawno temu, a teraz to tylko możemy próbować znaleźć sposób by to odwrócić. Jeden z naszych już nie żyje, leży głęboko pod ziemią i gdybym tylko mógł nigdy nie chciałbym widzieć tego co żem zobaczył w tę noc.

Nagle Oswald usłyszał jakiś ruch za chałupą, było to około to miejsce skąd dochodził zapach krwi, który to wyczuł, gdy tylko się tutaj pojawili. Teraz czuł, że ten zapach, a raczej smród było zapachem stęchłym, rozkładającym się i coraz mocniejszym. Jednak słuchał dokładnie co mówił Konrad

- W tę noc, widziałem, jak Ron stracił swą duszę, jak gdyby go tam wcale nie było, to samo dzieje się teraz z innym towarzyszem…

Nagle oczom Oswalda i Otwina pojawiła się nowa postać. Zza chałupy wyszła sylwetka człowieka, z rozerwaną koszulą zwisającą przy pasie. W okolicy brzucha mający kila ran kłutych. Jego twarz była tak zdeformowana, że ciężko było powiedzieć o nim coś więcej. Brakowało mu prawego oka, na którego miejscy wiły się robaki. W wielu miejscach na jego ciele brakowało skóry, a nogi stawiał tak, jak gdyby były one połamane. Kuśtykał tak w ich kierunku. Widać było, że ciało zaczynało swój rozkład, a gdzie nie gdzie wgryzały się robaki. Był cały w ziemi. Szedł prosto na Konrada, który był obrócony do niego plecami rozmawiając z Oswaldem.

Randulf który stał po innym kątem dostrzegł go dopiero po chwily, gdy wyszedł mocniej zza domu. Bohaterowie byli w pewnego rodzaju szoku widząc takie szkaradło.
 
Inferian jest offline