Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2018, 19:03   #209
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
KELLY, PHIL

Kelly i Phil ruszyli w stronę lasu. Na tyle szybko, na ile pozwalały im warunki atmosferyczne i siły. Czując pod stopami utwardzoną, asfaltową drogę, przyśpieszyli oddalając się od muru i Domu.

Gdy byli tuż przy ścianie drzew za sobą usłyszeli huk i trzask. Głośny i przerażający odgłos eksplozji. Odruchowo spojrzeli za siebie i ze zgrozą ujrzeli, że fragment muru, który sforsowali z takim trudem przestał istnieć. Zionęła w nim teraz szeroka, wypalona i wyrwana dziura przez którą wybiegła… Madueke.

Murzynka poruszała się dziwnie – jakoś koślawo, a jednocześnie pewnie. Jej głowa była przechylona pod dziwacznym katem, co jednak nie przeszkadzało Madueke w przemieszczaniu. Bez słowa czy krzyku pobiegła tempem nieco szybszym od truchtu w stronę uciekinierów. A za nią, przez wyrwę, przecisnęła się mackowata bestia.

Na więcej już Kelly z Philem nie czekali. Las wydawał się być ich szansą na ocalenie. Przynajmniej na tę chwilę dłużej. Ruszyli biegiem słysząc nagle dziwny huk na niebie. Przerażający odgłos przebijający się nawet ponad odgłosy burzy. Brzmiał jak silnik samolotu odrzutowego mknącego gdzieś ponad burzowymi chmurami.

MARK

Schowany w krzakach Mark dobrze widział uciekającą parę – Kelly i Phila.

Miał zamiar pokazać im się, opuścić ukrycie, kiedy ujrzał, jak czerwony promień światła, niczym gigantyczny laser, rozwala fragment muru. Nim pył i dym opadł w wyrwie pojawiła się …Madueke. Ale nawet z daleka widać było, że Murzynka zachowuje się bardzo dziwnie. O wiele dziwniej, niż zazwyczaj, a to było trudne. Przez chwilę stała z przechyloną pod niesamowitym kątem głową, a potem ruszyła niezbyt szybkim, koślawym biegiem, w stronę Kelly i Phila.
Tuż za nią w dziurze pojawił się mackowaty potwór, który – poruszając się dziwnie, jak dziesięcioramienne stworzenie – podążył za biegnącą Madueke.

I wtedy usłyszał dziwny huk nad głową. Przerażający odgłos przebijający się nawet ponad odgłosy burzy. Brzmiał jak silnik samolotu odrzutowego mknącego gdzieś ponad burzowymi chmurami.

APRIL

Mężczyzna spojrzał na April w szoku.

- April – wycharczał nazywając ja po imieniu. – Przestań. Złaź ze mnie. One mogą tutaj zaraz być.
- One? Skąd mnie znasz?
- Pracowałem dla programu. Jako drugi producent i facet odpowiedzialny z logistykę ¬ wyjaśnił. – Nazywam się Alf Donovan. Dla znajomych Alfie.
- One? – przypomniała.
- Te cholerstwa z mackami. One… chyba są z kosmosu. Zaatakowały Ziemię, kurwa. Kosmici. Kumasz. To pierdolona inwazja. Gwiezdne wojny. Cudem udało mi się zwiać, tak jak tobie widzę. To dobrze. Wiesz. Możemy sobie pomóc. Wiem, gdzie jest helikopter naszej ekipy. Możemy się nim zabrać. Ty i ja. Znam pilota. Ma na mnie czekać w umówionym miejscu. Złaź ze mnie…

Powiedział coś jeszcze, ale jego słowa zagłuszył huk silnika jakiegoś samolotu mknącego gdzieś nad lasem. April miała wrażenie, że pojazd przelatuje tuż nad lasem, bo huk maszyny niemal rozerwał jej bębenki.


JACK, FAITH, DIXIE, ALICJA, FRANK


Dobiegli, podtrzymując się wzajemnie do ściany lasu. Po piaszczystej plaży, na której ekipa pierwszego sezonu Domu Marzeń i Koszmarów wygłupiała się w najlepsze w wyścigu o milion dolców. Oni walczyli o więcej, bo o życie.
Wbiegli pod drzewa – ewidentnie kojarzące się z jakąś dżunglą – szerokie liście, wysokie paprocie – normalnie jak sceneria z filmu o komandosach z Wietnamu.



Lało jak z cebra. Deszcz bębnił w liście, siekł ziemię. Ich nogi szybko ugrzęzły w błocie a buty, szczególnie te nie przystosowane do takich warunków, przemokły. Nie to jednak było ich największym zmartwieniem, lecz mackowate bestie polujące na ludzi.

Ukryci pomiędzy roślinnością widzieli, że na plaży pojawiło się jedno z tych potworów, maszyn – nie mieli pojęcia, czym są agresorzy.

Czerwone „oko” skierowało się prosto w stronę lasu, w którym ukryła się grupka ludzi.

Nagle, bez ostrzeżenia, z oka wystrzeliła smuga czerwonej energii. Uderzyła blisko. Kilka kroków od nich, zmieniając pień jednego z drzew w chmurę płonących drzazg i łyka. Przecięte drzewo runęło w bok, na szczęście w przeciwną do nich stronę.

I nagle nad swoimi głowami usłyszeli przeraźliwy huk. Przerażający odgłos przebijający się nawet ponad odgłosy burzy. Brzmiał jak silnik samolotu odrzutowego mknącego gdzieś ponad burzowymi chmurami.


PATRICK, TRIPLE

Triple Kay posłuchał Patricka. Sam nie wiedział czemu. Ciągnęli bezwładnego Davida pomiędzy sobą, w strugach deszczu, próbując wydostać się z pułapki, w jaką zmienił się DOM i jego otoczenie. Trzymali się muru, co było bardzo rozsądne, bo cień skrywa ich przed potencjalnym wzrokiem wrogów.

I nagle, w połowie drogi, zauważyli że przy kręgielni coś się dzieje. Coś błysnęło i huknęło i w świetle eksplozji ujrzeli mackowatego potwora, który wywalił czymś niby laser dziurę w płocie. A przez dziurę przebiegła … Madueke. Dziwnie, koślawie. Jak… zombie z kiepskich filmów. Na szczęście dla nich mackowate cholerstwo nie patrzyło w tył i podążyło za Murzynką, wydostając się na zewnątrz przez wybitą dziurę.

Problem z drogą wyjścia rozwiązał się, ale pojawił inny.

Katem oka zważyli … Tornado. Dawny rywal z programu szedł w ich stronę, kiwając się na boki, wstrząsany dziwnymi drgawkami, widocznymi nawet z daleka przy zmiennym świetle burzy. Na domiar złego z domu wychodził. grubasek zwany Generałem – odcinając im ewentualny odwrót.

I nagle nad swoimi głowami usłyszeli przeraźliwy huk. Przerażający odgłos przebijający się nawet ponad odgłosy burzy. Brzmiał jak silnik samolotu odrzutowego mknącego gdzieś ponad burzowymi chmurami.

WSZYSCY

Huk silnika brzmiał jak wojenna symfonia.

Odruchowo zadarli głowy w górę, ale szybko je opuścili oślepieni przez strugi deszczu. Przez chwilę widzieli jednak coś dziwnego. Jakieś rozbłyski. Może odgłosy strzałów z ciężkiej broni maszynowej. Widzieli też czerwone smugi – jak wystrzały w gwiezdnych wojnach.

Na niebie toczyła się walka pomiędzy myśliwcem i chyba czymś jeszcze.
Coś w górze wybuchło. Usłyszeli świst i zobaczyli jakiś obiekt przecinający nocne niebo. Spadał jakieś pięć kilometrów od nich, ciągnąc za sobą wstęgę ognia- niczym mniejsza kometa. Wyraźnie widzieli że ma kształt dysku – pierdzielone UFO. Potem pojazd kosmitów walnął w ziemię i ujrzeli kulę ognia, która urosła w górę, w charakterystyczny kształt grzyba atomowego.



Spektakl na niebie nie ustał, ale silnik samolotu nagle ucichł, lecz wcześniej ujrzeli rozbłysk na niebie, kilka kilometrów od nich, i stłumiony huk.

Wszystko to trwało najwyżej piętnaście sekund....
 
Armiel jest offline