Delikatny uśmiech zawitał na ustach kapitana. Cóż, mógł się spodziewać takiego obrotu spraw. NIe żeby to go zaskoczyło, wliczył to w kalkulację ryzyka i zysków. Czysto biznesowo. Tak jak to czynią Ferengii.
- Zrozumiane. Cieszę się, że moja paranoja się panu nie udzieliła, choć musi pan przyznać, że z nową załogą... będę potrzebował czasu by ich poznać. Nie mniej, jeśli mamy wyruszyć zgodnie z planem będą potrzebne wszystkie części zamienne i dodatkowe ręce do pracy. To już jest w kompetencjach Głównej Inżynier która wedle mojej wiedzy robi wszystko, by postawić okręt na nogi...
Widać było wyraźnie, że Arthos o czymś myślał. Nie ukrywał tego, to była część Gry, a i fakt, że rzeczywiście miał nie lada orzech do zgryzienia. Niestety, nie wiedział jak go ugryźć, ale się tym nie przejmował. W końcu jeśli nic nie można zrobić to co się przejmować?
- Dziękuję, za naszą małą wymianę informacji. - delikatny, szczery uśmiech zawitał na jego do tej pory kamiennej twarzy - Będę kontaktował się z Działem Operacyjnym. Na pewno ma Pan wiele pracy w związku z ostatnimi wydarzeniami. Tak więc, już nie zajmuję Panu czasu, za który dziękuję. Wszak, czas to Latinum.