Kino no Tabi: Animated Series
Czyli podróże wciąż kształcą.
Kolejna część przygód Kino, ciut starszej niż w pierwszej części. Za to Hermes nie postarzał się ani trochę. Dialogi między Kino i jej motorradem nadal rządzą.
Fabuła.
Kino kontynuuje swą podróż nadal trzymając się zasady: "Zostajemy trzy dni w każdym napotkanym kraju". I tyle. Każdy kolejny odcinek to metafora i towarzyszące jej wnioski na temat ludzkiej natury i społeczeństw.
Przyznam, że miałem po części pierwszej bardzo wyśrubowane wymagania. W sumie...
W sumie jest dobrze tym bardziej, że obok Kino występują też postacie poboczne mające coś ciekawego do zrobienia i powiedzenia. Nie wszystko śmiertelnie poważne, ale kilka odcinków zostawia widza z ciekawymi przemyśleniami.
I pamiętaj, jeśli atakuje cię stado owiec bojowych, a ty nie masz giwery, uciekaj.
Na zakończenie, Obecna Kino to trochę inna dziewczyna niż w pierwszej części. Zdecydowanie łatwiej się przekonuje do wtrącania się w sprawy krajów, które odwiedza. Trochę szkoda bo neutralna Kino jest jakby sympatyczniejsza.
Grafika lepsza niż w pierwszej części, a to był wcześniej mój podstawowy zarzut
Ogólnie jest dobrze, a nawet lepiej. Seria kilkakrotnie gra widzowi na nosie. Kraj bez wspomnień rządzi.
No i owce.
Ocena 7/10 bo jest troszkę słabiej niż wcześniej. Ale i tak lubię Kino, Mistrzynie i Photo. I Hermesa.
Cheers