John - Proszę go posłuchać - powiedział Jax -
ufam jego ocenie sytuacji. Pani ludzi to może i zdolni policjanci, ale tam potrzeba zabójców.
- I wy nimi jesteście?
- My, pani kapitan, jesteśmy dziennikarzami. - powiedział Jax ruszając do drzwi. Nagle zadzwoniła komórka.
- To Raf. Co jest? John się znalazł. Niedługo pojawią się posiłki, pilnujcie obu. - rozłączył się. -
Kolejny zabójca z Lin Kuei, najwyraźniej chciał wykończyć rannego by się go nie dało przesłuchać. Proszę wysłać tam ludzi. A my pójdziemy spotkać się z panną Croft.
- Czekajcie, sierżant Stryker pójdzie z wami.
- Nie możemy go niańczyć… - zaczął Jax, ale przerwała mu pani kapitan.
- On też napisał parę artykułów. Raf - Taki jesteś cwaniak? To wymyśl czym ją unieruchomić… co tak pika?
Raf właśnie schował komórkę.
- Co?
Trybiku w mózgach z biegu jałowego przeszły na najwyższe obroty.
- Łap go! - Kabal doskoczył do rannego i złapał za nogę. Raf zdołał chwycić za rękę i pobiegli w kierunku drzwi. Pikanie umilkło. Prawie nieważki lot poniósł ich z pięć metrów w głąb korytarza. Jak przez watę słyszeli alarmy pożarowe, strugi wody chlusnęły ze zraszaczy.
Kabal wymacał puls u rannego i pokazał kciukiem , że ok. Ci Lin Kuei to twardzi zawodnicy.
Godzinę później
Polowanie na Larę Croft skończyło się zanim naprawdę zaczęło. Korzystając z chwili spokoju, panna Croft dała nogę, jednym z tajnych przejść o których wspominał Jarek. Poza cywilnym personelem klubu nie schwytano żywcem żadnej z kobiet.
Sprawdzenie sterty zwłok nie ujawniło, nic ponadto, że nie było tam Enzo. Nikt z cywilów nie wiedział co się z nim stało, choć niektórzy wiedzieli o zmianie właściciela. Ale wiedzieli raczej z drugiej ręki. Wiedzieli też, że zmieniono wszystkich pracowników. A raczej zatrudniono, bo starzy podobno odeszli bez słowa. Przynajmniej taki obraz wyłaniał się z przesłuchać złapanych.
Raf i John siedzieli na fotelach, Jax stał wyglądając przez okno, Sonya patrzyła na obu uważnie.
- No dobra co się tam stało? Tak bez niedomówień.