Potwory mogły przybierać różne kształty.
Postać, która wynurzyła się z spośród zarośli kształty miała całkiem przyjemne dla oka. I gdyby nie łuk w dłoni i błoto na twarzy Wilhelm nawet nawiązałby z nią bliższą znajomość.
Z drugiej strony - łuk mozna było odłożyć, a błoto - zmyć.
- Witaj. - Ukłonił się uprzejmie. - Z tymi zabłąkanymi wędrowcami to lekka przesada - powiedział. - Wiemy, gdzie jesteśmy i jak stąd trafić do obozu. - Machnął ręką, wskazując kierunek. - Mieszkasz w tych okolicach, czy to tylko mała wycieczka?
Jeśli trafili na córkę lub wnuczkę starego trapera... To się mogło zrobić bardzo ciekawie.