Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2018, 08:48   #38
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Nic nie przypominało spacerującej parze o tym, że znajdują się w przeklętej, otoczonej przez Mgłę dolinie, nocami nawiedzanej przez wampiry.
Ptaki wydzierały się, ignorując przechodzące niedaleko półelfy, wietrzyk przemykał się pomiędzy gałęziami, a promienie słońca prześlizgiwały się między tańczącymi na wietrze liśćmi.
Sielanka, której nie zakłócały odgłosy zabawy, dobiegające z obozu Vistani.
Cely rozglądała się dookoła i podziwiała otaczającą ich okolicę.
- Jakoś nie chce mi się wierzyć, że ci ludzie są sługami Strahda. - przerwała panującą wokół nich ciszę. - Wydają się tacy ciepli i pogodni.
- I przyjacielscy - dodał. - Można by tak sobie usiąść z nimi, przy ognisku, przy winie. Potańczyć. Zapomnieć na jakiś czas o całym świecie. A potem położyć się pod rozgwieżdżonym niebem.
- Aż się nie chce wracać… - powiedziała zaklinaczka patrząc w niebo. - Ale chyba niedługo będzie trzeba… Powinniśmy ruszyć na tyle wcześnie, żeby wrócić do Ireene i Ismarka przed zmrokiem.
- No niestety… Masz rację. Ale jeszcze pozostało nam kilka chwil, które możemy mile spędzić.
- W sumie, trochę czasu jeszcze jest. Może pójdziemy usiąść na chwilę nad rzeką? - zapytała. - Popatrzeć sobie na wodę.
Przeszli jeszcze kilka kroków, po czym Cahnyr, słysząc jakieś nietypowe dla leśnego otoczenia odgłosy, spojrzał w bok. I na moment zaniemówił.
- Nie patrz… - szepnął, gdy w pełni dotarło do niego, co widzi.
Cely, jak to zazwyczaj się dzieje gdy ktoś mówi aby nie patrzeć, zwróciła wzrok w “zakazanym” kierunku.
- Na bogów! - wydała z siebie zduszony pisk, po czym szybko odwróciła wzrok i zasłoniła twarz dłonią. - Chyba będę mieć koszmary… Zobaczonego nie odzobaczysz…
- Koszmary? - zdumiał się Cahnyr, odciągając dziewczynę jak najdalej od miejsca, gdzie zobaczyli Hassana na igraszkach z jedną z Vistani.
- No tak. A czy nagi Hassan w śnie nie jest koszmarem? - zaśmiała się, choć widać było, że widok jaki przed chwilą ujrzała odrobinę ją speszył.
- Prawdę mówiąc, to we snach wolę oglądać ciebie - odparł Cahnyr. - Hassana zdecydowanie nie. Więc może i masz rację… - Zamyślił się. Prawdę mówiąc to scena nie była aż taka straszna. Może inspirująca, ale nie z gatunku 'koszmar'.
- To co idziemy nad rzekę, czy może wracamy do ogniska? - zapytała. - Skoro Hassan też się urwał, to możliwe, że Mira i Agust czekają na nas zeźleni i chcą już ruszać w drogę?
- Chodź nad rzekę. Nawet gdyby Agust się denerwował, to i tak nie mam zamiaru przerywać Hassanowi.
- Tyaaa… Może lepiej nie. - opowiedziała. - To w takim razie chodźmy na chwilę nad rzekę, ale nie za długo. - uśmiechnęła się i pocałowała chłopaka.
Zatrzymali się na tyle czasu, ile wymagał odpowiednio namiętny pocałunek, a potem ruszył dalej.
- Mała kąpiel? - spytał. Wizja Cely w kąpieli była kusząca, cóż więc szkodziło spróbować?
- Czy ja wiem… - odpowiedziała niepewnie. - A jak ktoś nas zobaczy? - spytała.
- Wolałbym, żeby… twe wdzięki pozostały moje i niczyje inne - odparł Cahnyr - ale zapewniam cię, że nie masz się czego wstydzić - zapewnił. - No i w razie czego zanurkujesz… Nikt nie będzie stać nie wiadomo jak długo na brzegu i się wygapiać.
- No… może… - zaklinaczka powoli przekonywała się do pomysłu Cahnyra.
Cahnyr uśmiechnął się pod nosem.
- Sprawdzimy, czy woda jest przyjemna - powiedział, kierując swe kroki w stronę rzeki.
Dziewczyna odpowiedziała uśmiechem na uśmiech i przewróciła oczami.
- No niech ci będzie. - Zaśmiała się lekko.


- No zobacz, jak tu pięknie - powiedział Cahnyr, gdy stanęli nad brzegiem rzeki. - I nikogo nie ma - dodał, rozglądając się dokoła. Nagość nie stanowiła dla niego tabu, ale tak jak mówił wcześniej - wolał, by Cely nikt nie oglądał. Prócz niego.
- Chyba nie… - odparła rozglądając się czy faktycznie nikogo, nie ma. - Chyba można…
Cahnyr, nie czekając aż się dziewczyna rozmyśli, zaczął się rozbierać.
- Pomóc ci? - spytał. Równocześnie sięgnął do kokardek, które nie tak znowu dawno temu zawiązywał.
- Rozumiem, że to było pytanie retoryczne? - zaśmiała się czując jak sznurki szaty stają się coraz luźniejsze.

Jako że czasu nie mieli zbyt wiele, Cahnyr nie zwlekał. W kilka chwil później Cely mogła już wejść do wody.
Kiedy tylko szata zaklinaczki opadła na ziemię, ta czym prędzej wbiegła do wody zanurzając się w wodzie po obojczyki.
Cahnyr stracił nieco czasu na podziwianie zgrabnych pośladków dziewczyny, po czym zrzucił z siebie resztę odzienia i poszedł w ślady Cely.
- Wspaniała woda - powiedział, gdy wszedł po kolana. Zatrzymał się na chwilkę, po czym ruszył dalej.
Cely podpłynęła do zaklinacza.
- Faktycznie przyjemna. - odparła. - A jaka ciepła - dodała chlapiąc pół-elfa.
- Aż mi się cieplutko robi wszędzie, nie tylko w sercu - odparł, przyjmując dzielnie wodę na klatę. - Bardzo przyjemne.
Potem pochylił się i użył obu dłoni, by posłać falę wody w stronę dziewczyny.


Kiedy woda uderzyła dziewczynę, odwróciła się tyłem przykryła twarz rękami i krzyknęła.
- Moje oczy! Nic nie widzę! - przecierała oczy, czekając aż zaklinacz podejdzie bliżej.
Cahnyr nie bardzo wierzył w aż takie skutki jego działań, ale wnet znalazł się za plecami Cely.
- Przepraszam… - zaczął.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- Wybaczam. - powiedziała, jednocześnie się odwracając i starając się wepchnąć chłopaka pod wodę.
Cahnyr nabrał powietrza, po czym uległ naciskowi dziewczyny, równocześnie chwytając ją za rękę i starając się pociągnąć ją za sobą.
Cely wpadła pod wodę razem z Cahnyrem, jednak nie zdążyła nabrać powietrza przez co szybko wynurzyła się, aby złapać oddech. Jej długie, mokre włosy zasłoniły jej całą twarz.
- Teraz naprawdę nic nie widzę…
Zaklinacz wynurzył się zaraz za nią i odgarnął jej włosy z twarzy.
- Już możesz patrzeć - powiedział, równocześnie przytulając dziewczynę.
- Zdecydowanie lepiej. A widok przyjemny. - Spojrzała mu w oczy i ucałowała. - Miałeś racje, przyjemna ta kąpiel. Ale chyba musimy się już zbierać - powiedziała i spojrzała w kierunku brzegu.
- Ja mam lepszy widok… - zapewnił Cahnyr. Przesunął dłonie po biodrach dziewczyny, przesunął w górę, docierając do piersi. - Jesteś pewna z tym wychodzeniem?
- Wiesz, że wolałabym jeszcze zostać… - powiedziała głaskając jego twarz dłonią. - ale musimy wracać przed zmrokiem…
- Szkoda, że nie możemy zostać do rana… - Pocałował ją raz jeszcze, po czym powoli ruszył w stronę brzegu.


Pół-elfka po chwili także ruszyła w stronę brzegu. Gdy już wyszła z wody, wycisnęła wodę ze swych włosów, po czym podeszła do leżącej na ziemi szaty i zaczęła się ubierać.
- Teraz chyba przydałoby się siąść przy tym ognisku i wysuszyć się zanim ruszymy - powiedziała z uśmiechem.
- Nie pomyślałem o ręcznikach… - ze skruchą powiedział Cahnyr. - Może pobiegamy trochę, by przeschnąć? - spytał, na pół serio.
- Jakoś ognisko chyba bardziej do mnie przemawia. - odparła wciągając na siebie szatę, co przychodziło jej z problemem ponieważ materiał przyklejał się do jej mokrego ciała i uwidaczniał wdzięki.
- Nie ma mowy, byś tak tam poszła - stwierdził Cahnyr, narzucając jej na ramiona swój płaszcz.
- A to dlaczego? - spytała z niewinnym uśmiechem na twarzy.
- Pewnie powiesz, że te głupie z mojej strony, ale nie chcę, by się ktoś na ciebie wygapiał - przyznał.
- Aaaaw… - Cely wzdychnęła, przechylając głowę niczym zaciekawiony pies. - Ty jesteś zazdrosny. To urocze - zachichotała, po czym pocałowała go delikatnie. - Ale nie musisz, inni mnie nie interesują. Chodź już do tego ogniska. - Chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą.
- Zazdrosny… to chyba za mocne słowo - stwierdził Cahnyr po chwili namysłu. - Ale dopóki się sam nie napatrzę do woli, to myśl o innych, gapiących się na twoje sutki, jest mi niemiła.
- Sutki, jakie sutki - zażartowała zakrywając się jego płaszczem. - Przecież nic nie widać. - Uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Tak, skarbie. - Uśmiechnął się do niej i pocałował w policzek.
Przemoczeni, ale szczęśliwi wrócili do tańczących Vistani i usiedli przy ognisku, aby się wysuszyć do końca.
 
BloodyMarry jest offline