Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2018, 12:49   #35
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
- Do Opiekuna Stacji - odpowiedział jej jeden z funkcjonariuszy a w zasadzie funkcjonariuszka, co Olga mogła rozpoznać dopiero po głosie.
A zatem ktoś “na świeczniku”. Polka darowała więc sobie strzępienie języka, licząc, że niedługo porozmawia z osobą bardziej kompetentną niż ci tutaj. Porozmawia... albo zabije.
Korytarz nie był jakoś specjalnie długi czy kręty. Jego zwieńczeniem były drzwi a raczej śluza, po której otworzeniu Polka znalazła się w pomieszczeniu przypominającym…
Bibliotekę.

Na regałach wykonanych z niemnego, przypominającego marmur materiału spoczywały książki - nie setki czy dziesiątki, poszczególne książki po jednej na każdą półkę. Książki nie wyglądały, przynajmniej dla Olgi jakoś specjalnie okazale, nie były to opasłe tomy w skórzanej oprawie przeciwnie, niemal wszystkie należały do kategorii tych miękkich, wydanych na czymś niewiele lepszym od papieru toaletowego. Jednak musiały być niezwykle stare i wysłużone, gdyż ich okładki wyblakły już całkowicie.

- Stać. - rozległ się męski głos z centralnej części pomieszczenia. Dopiero wtedy Olga zauważyła, że stoi tam nie rzeźba a autantyczna, odwrócona plecami osoba.
- Zdejmijcie temu człowiekowi kajdany. - polecił głos. Milicjanci bez słowa wykonali polecenie.
- Dziękuję, teraz proszę, zostawcie nas samych. - Funkcjonariusze popatrzyli po sobie ale znów nic nie powiedzieli, odwrócili się i wyszli, śluza zamknęła się za nimi. Dopiero wtedy stojący na środku sali mężczyzna odwrócił się i zmierzył oceniającym spojrzeniem swojego gościa.
[MEDIA]http://i.pinimg.com/564x/89/42/6d/89426d3b45d6da751ff4fa85bf8dfbda.jpg[/MEDIA]

Polka powstrzymała grymas na twarzy. Co prawda, jako agentka gwiazd sypiała już z gorszymi brzydalami, ale faktem było, że czyniła to wyłącznie w przypadkach uzyskania pewnych korzyści. Druga strona jej osobowości była zaś przerażona tym tokiem myślenia, toteż Olga-agentka wysunęła się na prowadzenie. Uśmiechnęła się kocio do mężczyzny i rozmasowała nadgarstki zmysłowymi, posuwistymi ruchami palców.
- Dziękuję... tak jest o wiele wygodniej - powiedziała.
Mężczyzna nie odezwał się jednak od razu, jedynie skinął zdawkowo głową, wciąż przyglądał się Oldze. Polka też mogła co nieco zauważyć. Na przykład, że człowiek jest dokładnie tego samego wzrostu co ona, ma taką samą długość rąk, nóg. Obcy przyglądał się Oldze jeszcze dobre trzydzieści sekund, nim zdecydował się odezwać.
- Człowiekowi uwłacza niewola. Nie tylko własna.
Skinęła głową. Na razie nie podchodziła bliżej. Za to zaczęła się rozglądać.
- Ciekawy wystrój - pochwaliła i dodała po chwili - Ale przypuszczam, że nie po to zostałam tu sprowadzona, by podziwiać starocie.
- Nie wszystkie starocie warto podziwiać, czy nawet trzymać.
Spochmurniała. Żadna kobieta nie lubiła, gdy mówiono o jej wieku. Żadna starsza kobieta.
- Nie odpowiedziałeś na pytanie. Nie mówiąc o jakimś przedstawieniu się, a ten wasz okularo-komputerek chyba się popsuł, bo nic mi nie podpowiada.
- Czyżby? - mężczyzna uniósł brew aczkolwiek nie zmienił nieruchomego, marmurowego wyrazu twarzy. - Ktoś mógłby powiedzieć, dałem już odpowiedź i wydałem swój wyrok. Dlaczego uważasz, że jest inaczej? - mężczyzna uśmiechnął się chłodno, przeszedł kilka metrów do najbliższej półki i zdjął z niej coś, co kiedyś mogło być kolorowym czasopismem. Delikatnie otwierał kolejne strony.
- Bo wciąż tu stoję? - odparła z bezczelnym uśmiechem.
Człowiek uniósł wzrok znad tekstu i spojrzał na Polkę bez wyrazu.
- Jesteś bardzo pierwotna. - powiedział zamykając zeszyt i odkładając na półkę - wciąż jednak pokrewna i jest niedopuszczalne, by pozostawić cię na pastwę tej nieznającej swojego miejsca kobiety. - powiedział.
Jakiej kobiety? Jej samej? Czy raczej miał na myśli Kai’Re?
- Wciąż się nie przedstawiłeś. O to mi chodziło. - Olga postanowiła trochę go sprowokować.
Mężczyzna odwrócił wzrok.
- Nie poniżaj się. Zostałaś poinstruowana do kogo cię prowadzą, proszę nie zadawaj mi pytań na które znasz już odpowiedź.
- Wciąż nie znam twojego imienia. Chyba że mam je sobie wymyśleć? - pogrywała z nim, uśmiechając się psotnie. Jednocześnie jej oczy zaczęły szukać ewentualnych dróg ucieczki z pomieszczenia oraz wyłapywać wszystko, co mogłoby posłużyć jej jako broń.
Nie tylko jednak nie było widać żadnych potencjalnych ścieżek ewakuacji ale i potencjalnych przedmiotów przydatnych do walki zdawało się jak na życzenie. Książki były zbyt lekkie by można było nimi komuś przyłożyć. Olga zawsze mogła spróbować rozwalić jakąś półkę.
Mężczyzna przyglądał się kobiecie bez słowa jeszcze przez chwilę po czym po raz pierwszy uśmiechnął się nieznacznie.
- Dziękuję za propozycję, myślę, że pozostanę jednak przy obecnym. - to powiedziawszy, Opiekun przekrzywił głowę a jego wzrok odpłynął na chwilę, zupełnie jakby skupiony na czymś, co tylko mężczyzna mógł zobaczyć. W tej samej chwili okulary Polki “ożyły”.
“Horu’Re, Opiekun sektoru Centauri”
- Przywracam cię do właściwej kasty.
Starała się tego po sobie nie pokazać, ale miała ochotę odetchnąć z ulgą.
- Tak bez wyjaśnień? No to niezłe kolesiostwo u was panuje. - Rzuciła kąśliwą uwagę, choć po chwili dodała też pytanie - Co teraz?
Mężczyzna chyba zupełnie zignorował inwokację i przeszedł bezpośrednio do odpowiedzi:
- Służby Informacyjne od dłuższego już czasu zalewają komunikację prośbami o dozbrojenie. Teraz udało im się znaleźć odpowiednich kandydatów, podobnych tobie matuzalemów, uśpionych i rozrzuconych po całej Domenie Ludzkiej. Twoim zadaniem jest kontynuowanie zadania wyznaczonego ci przez Kai. To jest twoja przykrywka. Gdy osiągniesz Sektor Skorpiona skontaktuje się z tobą kontakt Służb.
- Przykrywka? - Olga czuła, co się święci, ale wolała udawać głupszą niż była w rzeczywistości.
Horu’Re wyglądał na zadowolonego z siebie.
- Tak, doprawdy SI będą zadowolone. Można by wręcz rzec, że mataczenie jest dla ciebie tak samo naturalne jak oddychanie. To nie jest cecha, jaką wpaja się kadetom przed szkieletyzacją, wasze antyczne, niezdyscyplinowane i krnąbrne umysły zostaną dobrze wykorzystane. - obiecał Opiekun - Oczywiście, Kai nie musi wiedzieć, że nie jesteś jej pracownikiem, jakkolwiek interesujące i pouczające byłoby wysłuchiwać wymówek lidera tej klasy, SI wolą operować z cienia. Jest też wysoce prawdopodobne, że Kai dysponuje większą ilością ludzi takich jak ty, a te informacje łatwiej uzyskać posiadając cię wewnątrz.
Olga skrzywiła się. Jej wzrok znów przebiegł po zgromadzonych w pokoju książkach. Podeszła powoli do wystawy i zaczęła odszyfrowywać ich tytuły.
- Przypomnij mi... - zaczęła mówić, nie odrywając wzroku - Dlaczego miałabym z tobą współpracować?
- Dlaczego miałabyś pracować? - poprawił mężczyzna całkowicie obojętnym tonem. - tutaj każdy pracuje, a tobie wyznaczono taki właśnie rodzaj służby, agencie. Nikt nie ma z tym rozterek jednak twoje podejście nie jest dla mnie niezrozumiałe: Twój umysł nie został odpowiednio przygotowany, mózg został zaś uszkodzony wielokrotnie. Może w ogóle nie działa prawidłowo? Może powinienem wysłać cię na warsztat techników neurologicznych, którzy popracują nad twoją głową tak długo, aż dostrzeżesz konieczność pracy? I zapewniam cię, mój przodku, dostrzeżesz, nawet jeśli miałbyś zapomnieć wszystko inne.
To była groźba. Niejawna, ale na tylko zrozumiała, że nie szło jej nie zauważyć. Polka zmrużyła oczy i przez chwilę wyglądała jak pantera, która szykuje się do skoku, sprężając wszystkie mięśnie. Po chwili jednak rozluźniłą się wyraźnie i nawet uśmiechnęła półgębkiem. Wyrachowana Olga-agentka gwiazd znów przejęła prym.
- Dobrze więc. Będę dla ciebie pracować. - Powiedziała nadzwyczaj potulnie, przemilczając wszystkie inne myśli.
Horu’Re nie odpowiedział, zupełnie jakby nie spodziewał się w ogóle innej odpowiedzi.
- Twój dostęp do danych został przywrócony - powiedział w tym samym momencie gdy drzwi za plecami Olgi otworzyły się. - postępuj zgodnie z poleceniami Kai, najlepiej udaj się do tego technika cybernetycznego którego tutaj ma… - mężczyzna uśmiechnął się pod nosem - doprawdy, bezczelna kobieta.
Przez chwilę Olga zastanawiała się czy mężczyzna ma na myśli ją czy czarnoskórą opiekunkę. Uznała jednak za czyn poniżej swojej godności zapytać. Bez pożegnania po prostu ruszyła do wyjścia z pomieszczenia.
- Tacy jesteście mądrzy, a robicie takie głupie rzeczy... - mruknęła pod nosem nim opuściła pokój.
Nikt jej nie zatrzymywał.

***

330
Korytarz lokalu był oświetlony słabym niebieskim światłem.
- Tu są pomieszczenia integracyjne - Agnar wskazywał na rozwidlenia w korytarzu po prawej i lewej stronie, nie zatrzymując się jednak ani na chwilę, przechodząc obok, do uszu Elżbiety dolatywały różne odgłosy: Z niektórych pomieszczeń dobiegała krzykliwa muzyka i dzikie wrzaski, z innych odgłosy jakiejś burdy, czasem znów miłosne jęki kobiet i mężczyzn.
- Przydzielono ci tu kwaterę, bo z pilotami to nigdy nie wiadomo kiedy się pojawią - 1406 tłumaczył wciąż poruszając się do przodu. - może za cztery godziny już cię nie będzie, może posiedzisz tu tydzień. - mężczyzna wreszcie zatrzymał się przy przejściu do jednego pomieszczenia.
[MEDIA]http://ae01.alicdn.com/kf/HTB1V4xuKpXXXXa2XpXXq6xXFXXXZ/3d.jpg[/MEDIA]
- Normalne mieszkania na stacji tak nie wyglądają - wyjaśnił mężczyzna gdy oboje stanęli w progu - takie pokoje funkcyjne służą raczej do rozrywki… co nie oznacza, że nie można ich używać jako kwater.
Ela przyglądała się z zainteresowaniem dziwnemu wnętrzu nie do końca rozumiejąc do czego ma służyć większość znajdujących się w nim elementów. Tak jak wcześniej w tym pubowym pokoju, przeszła się po pomieszczeniu dotykając różnych sprzętów.
- Mieszkacie w takich miejscach czy macie raczej jakieś kwatery? Pokoje w budynkach... zbiorczego zamieszkania? - Pytała rozglądając się i zaglądając we wszystkie zakamarki.
- Zależy oczywiście od rodzaju i wielkości stacji ale zazwyczaj są to jak zauważyłeś zbiorcze kwatery. Szczególnie chyba na stacji wojskowej, jaką są Wrota Domeny. Wiek nie jest tu wyznacznikiem, jednak procentowo większość ludzi poniżej trzydziestego roku życia dzieli z kimś kwatery. Oczywiście dzięki skryptom prywatności można czuć się tam całkowicie samotnie, jeśli akurat tego sobie ktoś życzy.
W końcu zatrzymała się i przyjrzała swojemu kostiumowi.
- Mogę wydawać tylko proste komendy, tak jak ty… Wydłuż rękaw, zmień kolor… czy może być też coś bardziej złożonego?
- To może być cokolwiek chyba - Agnar wzruszył ramionami - KO rozpozna z nazwy większość kostiumów kiedykolwiek stworzonych przez człowieka.
- D..dobrze. - Ela spojrzała niepewnie na mężczyznę. W końcu westchnęła i skupiając uwagę na swoim kostiumie. - Garsonka… Homo Ablus. - Użyła określenia, które Kai’re wykorzystała kształtując dla niej obraz w okularach.

Kobieta poczuła jak strój na jej ciele zmienia się. Przez chwilę niepokoiło ją odsłonięte tu i ówdzie ciało, ale starała się po prostu nie patrzeć w tych chwilach na Agnara. Efekt końcowym nie był do końca tym co sobie wyobrażała, ale i tak poczuła się lepiej mając na sobie coś znajomego.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/23/e4/9b/23e49bef558a4d7d9f79dff806f5236b.jpg[/MEDIA]
Niezbyt praktyczne. Głos agentki wypełnił głowę ale i ona czuła się odrobinę bardziej komfortowo. W każdej chwili mogły to zmienić i to było najważniejsze.
- Bardzo wygodne. - Powiedziała, podnosząc w końcu wzrok na swojego przewodnika.
Agnar pokiwał głową.
- No i świetnie. Mogę ci jeszcze jakoś pomóc?
- Pewnie w wielu rzeczach. - Profesorowa zaśmiała się, a w głowie pojawił się głos agentki. Na przykład ogrzać nam łóżko, co. Niestety nie udało się jej zatrzymać rumieńca, który pojawił się po tej myśli. - Ja… wspominałeś o wycieczce? - Poczuła wewnętrzne westchnienie.
- A tak, jeśli do jutra nie pojawi się twój transport, możemy wybrać się na Ur. To stamtąd pochodzą Sagowie i Azigowie, choć współcześnie w ogóle ich tam nie ma.
- A jakie ty masz plany? Nigdy nie byłam w takim miejscu i chętnie bym się przeszła po stacji… - Po chwili zaśmiała się. - Najchętniej postawiłabym ci drinka za pomoc, ale obawiam się, że mogę nie być w stanie.
- Ja? Skończe pracę i pójdę się trochę rozerwać a potem pośpie. - odpowiedział z przekonaniem mężczyzna po czym uśmiechnął się - chodzi ci o pieniądze? Tutaj ich nie mamy. Każdy używa ile chce a jeśli oznaczałoby to za dużo, to po prostu nie będzie mógł dostać więcej.
- Rozumiem, że kończysz pracę gdy kończysz zmianę. Według wszechwiedzącego głosu to za prawie 4 godziny… - Ela podeszła do Agnara. Zbyt blisko! Panika profesorowej była trochę zabawna. Agentka zadbała o to by być zaledwie na wyciągnięcie dłoni od mężczyzny. - Byłam ciekawa czy masz jakieś plany na teraz.
Współcześni nie maskowali swoich zachowań i Agnar właśnie patrzył się w dekolt Polki.
- Eee… mam już kilka wątków do wyboru w tym sektorze. Mój KO wyświetla mi sugestie spraw które mogą skorzystać na mojej ingerencji.
- Coś czuję, że też bym mogła skorzystać na twojej ingerencji. - Ela zaśmiała się. - Obawiam się tylko, że nie jestem wątkiem proponowanym przez twojego KO.
Mężczyzna poczerwieniał.
- Ekhem… no… jeśli ciągle miałabyś ocho… znaczy, wciąż mogłabyś skożystać na mojej ingerencji kiedy już skończe prace to chętnie w tobie zaingeruje… - powiedział trochę niepewnie a trochę z nadzieją - albo mój KO jest całkiem do dupy jeśli chodzi o skrypt sytuacyjny… - popatrzył spod oka na kobietę jakby obawiał się, że zaraz dostanie w policzek placka.
Ela uśmiechnęła się i odsunęła robiąc Agnarowi nieco przestrzeni.
- Chętnie skorzystam. A twój KO wydaje się nieźle sobie radzić. - Mrugnęła do mężczyzny.
- Super! Jeszcze tylko trzy godziny z hakiem - odetchnął i ożywił się Agnar.
- Czy mogę swobodnie kręcić się po okolicy?
- Jasne, jeśli gdzieś nie wolno ci iść, po prostu nie będziesz mogła pójść, nawet KO nie wspomni o takim miejscu. Nie pytaj mnie co to może być, bo to już zależy od osobistego skryptu każdego człowieka. - mężczyzna przechylił głowę - Wysłałem ci moje prywatne namiary. Kiedy jestem w pracy wiem gdzie jesteś i mogę cię namierzyć bez problemu, jednak kiedy mam wolne nie mam takich uprawnień, daj mi znać tak za kilka godzin gdzie będziesz.
- Dobrze. - Ela zbliżyła się ponownie do Agnara i przysunęła swoją twarz do jego. Profesorowa prawie skuliła się gdzieś z tyłu głowy. - Podczas dyżuru nie wolno ci mnie też pocałować?
Mężczyzna skrzywił się.
- Nie bardzo, źle by to wyglądało na wideo, przepraszam.
- Rozumiem. - Ela wycofała się. Czuła dziwne rozczarowanie, jednak najwyraźniej było to coś z czym nie mogła walczyć. - Wobec tego do zobaczenia później.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline