14-07-2018, 23:47
|
#142 |
| - Kruca... !
O mały włos, a kapłance wymsknęłoby się coś więcej, jak lądowała na tyłku. Chwilę jej zajęło, zanim zdała sobie sprawę, że to zielarz ciągnie ją na równe nogi, zadając głupie pytanie. Wszystko w porządku, tak nagle sobie przysiadła, że aż w kręgosłupie poczuła. - Obawiam się... obawiam się, że to ponad moje siły. Jakaś mroczna siła otacza chorego, nie daje mi się przegnać. Jeżeli nie daliście rady go wyleczyć okładami i ziołami, nie pozostaje nic innego, jak gorliwa modlitwa i nadzieja, że w najgorszym przypadku odejdzie w spokoju...
Kobieta wstała i otrzepała dupsko. Później powoli, zaczynając jednym kolanem, wciąż czując w plecach upadek, przyklęknęła obok chorego i zaczął zmawiać modlitwy, prosząc przy tym, by inni się do niej przyłączyli. Miała zamiar poświęcić na nią kilka minut i z bólem serca, zostawić nieszczęśnika z zielarzem, by samej zawitać do Olafa. Zupełnie nie dochodziło do niej, jaka sieka toczyła się na zewnątrz. |
| |