Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2018, 23:47   #737
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Meissen zostało obronione. Opadł już bitewny pył i Ostatni zaczęli zastanawiać się, co teraz. A inni, tacy jak Waldemar, nie zastanawiali się, tylko zmyli się z miasta zanim zorganizowano poszukiwania dezerterów.

Zignorowany przez żołnierzy obóz granicznych został splądrowany przez wieśniaków przy pierwszej okazji, wymordowali oni wszystkich pozostawionych podczas wycofania się przez wroga ciężko rannych żołnierzy jakich w nim znaleźli i rozkradli co tylko mogli.


Loftus zaszył się w gabinecie maga, a nieśmiałe protesty miastowych ignorował. Zresztą, tak po prawdzie to nikt maga wolał nie zaczepiać. A ten mając w końcu dostęp do księgi czarów zmarłego(?) maga i trochę czasu zaczął przepisywać różne zaklęcia do swojej i uczyć się ich przy okazji.
A luneta z "gratisowym" futerałem dotarła do niego już po dwóch dniach. Ekspres to ekspres.


Diuk zajął się grabieżą. Tym razem łupił martwych więc miastowi nie mieli nic przeciwko, wielu z nich robiło to samo na własny rachunek. Zanim Diuk zdołał wymusić na nich uznanie jego dominacji do gry włączył się Bert, który zrobił to oficjalnie, na rozkaz Barona. Niemniej trochę fantów wpadło w lepkie łapki Karla, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Reszta pobytu upłynęła na przyjemnym opierdalaniu się z hazardem w tle, na którym Karl zarobił kilka swoich imienników.


Galeb pracował. I nawet nie zdawał sobie sprawy, że samą swoją obecnością stanowi zagrożenie dla autorytetu Barrudina. Brudna polityka wdzierała się nawet do krasnoludzkich dzielnic, a plotki o złamaniu słowa przez czeladnika run nie poprawiały sytuacji. Ale rzeczywiście, nikt nie przeszkadzał mu w korzystaniu z materiałów i narzędzi. Póki co.


Detlef robił to o czym Baron zapomniał. Pomagał mu w tym Bert, a czasem i Loftus. Rozmawiali, dziękowali, organizowali, brali udział w pogrzebach i innych uroczystościach, dbali o weteranów... Był jak smar, który umożliwia gładkie poruszania się świata. Glorm kiwał głową i zgadzał się z argumentami Detlefa, ale nie z wnioskami. Zamierzał uciec do Nuln i tam zacząć na nowo. Oczywiście, gdy już dokończy produkcję tego co zaczął tutaj u kowala Hansa w porcie. Inaczej kto wie co się stanie.
A że trochę czasu zanim wszystko się dokończy miało minąć, zaczął także nauczać Detlefa jak obchodzić się ze środkami wybuchowymi, by nie powtórzyły się pewne wydarzenia... A że i niziołek wyrażał zainteresowanie...

Armia Imperium miała już oczywiście saperów. Ale ci dwaj zwiastowali nową erę...


Walter odpoczywał. A przynajmniej tak się wydawało. Opowieść tu, piosenka tam, pokaz w karczmie... Początkowo nieśmiało, ale coraz częściej zaczęło pojawiać się słowo Bard...


A Leonora... Ach, biedna Leo. Silne emocje, dawny uraz głowy... O Bogini, tyle tu drzew...
Medyk upuszczał krwi, dawał kompresy, grosza nie wziął. Pamiętał kto pilnował portu i jego dupy podczas szturmu. Po tygodniu w malignie obudziła się w świątyni Sigmara. Kto w końcu mógł zadbać lepiej niż kolega po fachu...
Medyk zakazał się kłócić z urojeniami pacjentki więc potwierdzał wszystko co mówiła.
- A posągi? A, te posągi. Tak się spodobały Bogom, że zabrali je do siebie, tak tak dziecko, sam widziałem...
Trzeba też dodać, że stary kapłan był zboczony i wykorzystał okazję. Skoro już miał w łóżku niemogącą się bronić akolitkę... to jej włożył. Do głowy. Przynajmniej podstawy wiedzy o teologii. Bo on był zboczony. Zawodowo.


Gustaw chciał szkolić kaprali z dowodzenia. Zostali jedynie towarzysze z Ostatnich, których wcześniej sam awansował, pozostałych dwóch zginęło.

Wysłał też posłańca do dowództwa. Napisał: Meissen obronione. Mury mocno uszkodzone i przy następnym oblężeniu może się nie obronić. Koalicja miejscowych khazadów i ludzi oddanych jej Książęcej Mości owocnie współpracowali. Najemnicy Brocka pomogli w obronie miasta według umowy i teraz wycofują się na zachód i później na południe.
Miasto prosi o pomoc w odbudowie i wyżywieniu ludności napływowej.

Nadmienił też o stratach wśród żołnierzy, cywili i khazadów, dodał liczbę poległych wrogów i wspomniał o magu ognia w ich szeregach, który także poległ.

W końcu miał też czas by zajrzeć do torby Grubera i znalazł tam 180 koron, dziennik Kompanii opisujący wydarzenia do czasu bitwy nad Soll i zalakowaną kopertę.
Dodatkowe czterysta pięćdziesiąt trzy korony wydobyto z kieszeni jeńców. Ale Gustaw dostał tylko dwie trzecie - trzysta dwie korony. Loftus wpadł na pomysł wcześniej i podzielił kasę na trzy części. Co prawda kasę dla Gustawa i kasę dla garnizonu von Grunnenberg dostał, ale sto pięćdziesiąt jeden koron, czyi jedną trzecią, mag rozdał już wcześniej obrońcom, którzy owych jeńców wzięli, z czego na Gustawa przypadło, jak na dowódcę przystało, aż dziesięć. Zdobyczny sprzęt był wart około dwóch i pół tysiąca koron, ale nie bardzo było go komu kupić. A co łatwiejsze w zbyciu rzeczy zgarnął i sprzedał Diuk. Znaleźne za odbite barki dałoby kolejne pieniądze, ale nie było wiadomo komu je oddać i czy ich właściciele żyją. Rekwizycja nie rozwiązała sprawy - i tak nie miał ich kto kupić, kupcy z Meissen nie mieli wolnych środków na inwestycje.
Wyżywienie jeńców kosztowało go zaledwie czterdzieści koron, opieka medyczna, po zniknięciu wojskowego cyrulika kolejne dziesięć, a rachunek za ekspresową naprawę lunety wyniósł okrągłe sto pięćdziesiąt.
Musiał też wypłacić żołd żołnierzom z Czwartej (za trzy tygodnie) i ochotnikom i byłym jeńcom, których zaciągnął (za dwa), zakupić prowiant, zadbać o całą resztę... I tak czterysta trzydzieści osiem koron wyparowało. Został z 354 koronami i niemal pełną Kompanią. I dwoma tysiącami długu u mieszczan, którzy może i początkowo uwierzyli w kłamstwa Gustawa, ale później, gdy ramię w ramię z jeńcami odbudowywali mury, plotki o tym co naprawdę się stało na drugim brzegu i o próbie wyrolowania wszystkich dotarły do kupców i dosyć ich wkurzyły. Choć nie byli nawet w połowie tak źli jak krasnoludy, kiedy okazało się, że Gustaw ich oszukał i wykorzystał tak samo jak całą resztę. Przed oblężeniem czekali. Podczas oblężenia pomagali i nadal czekali cierpliwie. Nawet po oblężeniu... Ale gdy przez kolejne dni von Grunnenberg nawet palcem w bucie nie kiwnął by spełnić swoją obietnicę, a pytani inni członkowie oddziału zaprzeczyli, jakoby w Nuln był antykrasnoludzki spisek czy by Gustaw prowadził jakiekolwiek śledztwo ich cierpliwość się w końcu wyczerpała.

Gustaw von Grunnenberg został ogłoszony Gaah. Żaden krasnolud wart swojej brody nie odezwie się do niego, niczego mu nie sprzeda ani w niczym mu nie pomoże. Co postawiło w ciekawej sytuacji podwładnych Gustawa - Detlefa i Galeba.

Tymczasem posłaniec wysłany przez Gustawa musiał dotrzeć gdzie trzeba, bo po dwóch tygodniach na spienionym koniu dotarł inny człowiek z papierami Imperialnego gońca w stopniu podporucznika i trzema kopertami. Jedną dla Gustawa, jedną dla Komendanta i jedną, która dawała mu prawo przejąć dowodzenie i/lub dokonać egzekucji w trybie doraźnym na każdym kogo uzna za zdrajcę. Na razie przejął dowodzenie nad Czwartą i rozpoczął organizację ewakuacji. Byli graniczni mogli w każdej chwili się zbuntować, lepiej by walczyli z Archonem na północy, tam nie przejdą na stronę wroga.

Koperta dla Gustawa zawierała dwa listy. Pierwszy zaczynał się od słów: Zdrajców, dezerterów i głupców mamy aż nadto. Brakuje za to bohaterów. Zatem gratuluję von Grunnenberg. Będziecie bohaterami. a drugi zawierał odpis wyroku śmierci za tchórzostwo na polu walki, dezercję i zdradę.
Goniec miał także słowny przekaz. I wybór dla Gustawa. Albo razem z innymi podoficerami zgłosi się na ochotnika do niebezpiecznej misji albo wszystkich powieszą. Poza Gustawem oczywiście. Jego, jako szlachcica to nie dotyczy. On zostanie ścięty. Oraz obietnicę, że jeśli osiągną sukces, Kapitan Ość osobiście unieważni wyrok.

***

Czy to koniec? Nawet nie początek końca. Zaledwie koniec początku.
Prawdziwe problemy Ostatnich miały dopiero nadejść.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 15-07-2018 o 21:12.
hen_cerbin jest offline