Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2018, 12:17   #230
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Kajuta kanoniera: Drake i Nivi

Kajuta Drake’a wyglądała jakby przeleciało przez nią tornado, albo przynajmniej grawitacja siadła, a statek przeszedł ciężką walką z Flotą. Wszystkie drobne przedmioty poukładane na półkach dryfowały w powietrzu, również te do tej pory wciśnięte pod łóżko i zapomniane. Ze zmieszaniem patrzył na puste puszki po piwie latające mu przed twarzą zaraz obok zapalników domowej roboty i narzędzi do rozbierania granatów. Puste korpusy też wytoczyły się gdzieś spod szafki, dołączając do ogólnego bałaganu. Brakowało tylko pustych pudełek po żarciu na wynos i kubków termicznych z resztkami kawy.
- Serwis sprzątający nawalił. Zwykle wygląda to lepiej - kanonier mruknął flegmatycznie, przelatując przez pomieszczenie do regału do tej pory zamkniętego na cztery spusty. Aby pracować musiał zabrać narzędzia, po cichy liczył, że przynajmniej części z nich nie trzeba będzie ganiać po pokoju.

Odpowiedziała mu cisza, napięta i połączona z nieobecnym wzrokiem biolog, wyzierającym spod szklanego hełmu. Stała zaraz przy drzwiach uparcie zaciskając usta, z ramionami splecionymi na piersi jakby przez kombinezon odczuwała dojmujący, próżniowy chłód kosmosu. Widząc co się kroi Drake westchnął ciężko.
- Nivi - powiedział powoli, zatrzymując się i odwracając w jej stronę. Czekał na reakcję, jakąkolwiek która dałaby świadectwo, że jego towarzyszka znajduje się na Acheronie, a nie… gdzieś indziej.

Niestety tym razem również nie doczekał się odpowiedzi, za to dostrzegł jak rudzielec wgapia się w kąt pomieszczenia i tężeje.
- Ziemia do Nivi, odbiór - prychnął zmęczony i widząc że nie ma co liczyć na odzew, podpłynął do niej. Włączył magnetyczne buty, przytwierdzając się do podłogi o krok od celu.

Jeżeli kobieta zauważyła pojawienie się w bezpośredniej okolicy nowego elementu, nie dała tego po sobie poznać. Wciąż tkwiła bez słowa w miejscu i tylko głowa kołysała się jej na boki, jakby próbowała dojrzeć w mroku coś, czego ludzkie oko nie potrafiło namierzyć i zweryfikować.

- Nivi… kurwa mać - kanonier wychylił się do przodu, łapiąc delikatnie hełm w dłonie obracając go wizjerem w swoją stronę tak, aby Larsen musiała na niego spojrzeć - Hej mała, jesteś tu? Wróć do mnie.

Przez ciało biolog przeszedł impuls, mięśnie twarzy drgnęły, a wzrok stał się odrobinę bardziej obecny. Sapnęła cicho i po krótkiej walce ułożyła usta w coś co dało się nazwać uśmiechem, jeśli przymknęło się oko. W mroku widziała zarys fizjonomii za szklana szybą, po głosie… chyba się denerwował, wściekł. Albo był zmartwiony.

- Wreszcie... - mężczyzna odetchnął z ulgą i też się uśmiechnął, ale rąk nie zabrał. Zamiast tego zadał następne pytanie - Gdzie byłaś?

- Medlab… zostawiliśmy je tam.
- wyszeptała gorzko, zgrzytając do kompletu zębami. Pochyliła kark, wlepiając spojrzenie w podłogę - Verę, Lindę, Red. Ktoś powinien z nimi zostać, dobrze że Rohan tam poszedł. Tylko… - zawahała się, by dwa uderzenie serca potem dokończyć ochryple -Tylko co niby mamy zrobić? Nie możemy się skupiać tylko na rannych, jeżeli mamy to przeżyć. Wciąż jest dużo pracy, ciągle coś wyskakuje. Każda para rąk do pracy się przyda. Papa zniknął. Zresztą… - chciała powiedzieć coś jeszcze, lecz urwała i wzruszyła lekko ramionami.

- Są bezpieczne - Drake powtórzył ruch z podnoszeniem głowy i zmuszeniem rudzielca aby na niego spojrzał. Czas uciekał, ale nie chciał tego tak zostawiać. Podjęli decyzję, słuszna albo nie. Ale podjęli - W takim samym stopniu jak reszta z nas. Wyłączyło je, bierzemy na siebie ich część fuchy. Dlatego musimy się skupić i znaleźć wyjście…

- Tam coś jest
- Larsen weszła mu w słowo, pokazując ruchem brody na ciemną kratkę wentylacyjną - Albo było. Wydawało mi się… widziałam ruch.

Kanonier zaklął w myślach i zwalczył chęć aby zrywem odwrócić się w odpowiednia stronę z bronią w ręku. Zrobił to powoli, gapiąc się z niechęcią na czarny wylot za wyrwana kratką.
- Masz karabin. Dobrze. Weź go. Będziesz ubezpieczać - odpowiedział szeptem, wyłączając magnesy w butach - Biorę sprzęt i zmywamy się do magazynu torped… i Nivi? - zrobił przerwę do chwili gdy biolog na niego nie spojrzała - Zostań ze mną.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline