Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2018, 17:23   #425
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lennart szedł ostrożnie, cały czas rozglądając się dokoła. Polował na grubą zwierzynę, a nie na jakiegoś nawróconego na fałszywą wiarę posłańca.
Jakimś dziwnym trafem nikt mu się nie zaplątał pod nogi, co zdało mu się dobrym prognostykiem na przyszłość. A gdy wyjrzał ostrożnie zza rogu, ujrzał jednego z pielgrzymów jak na dłoni.
Nieco mniej optymistyczne było to, że kapłan, jak idiota, wepchał się między mieszkańców miasta, jakby sądził, że płomienną mową odwróci ich uwagę od nowego bóstwa. Jakby nie wiedział, że tu by trzeba cudu, a nie słów.
Kapłana Lennartowi żal nie było - gdyby tłum rozszarpał tego durnia, to pewnie nawet dla świata byłoby lepiej, ale kapłan nie był sam, a tracić zbyt wielu sojuszników - to nie byłoby zbyt dobre.
Wycelował...

Tym razem bogowie mu nie przyjali.
Kula poleciała w niebo, a Lennart, nie tracąc czasu na ponowne ładowanie broni czy obserwowanie relacji tłumu, ruszył w stronę ratusza, gdzie (wraz z kompanami) mogliby stawić czoła nawet licznemu tłumowi.
 
Kerm jest offline