Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2018, 18:27   #12
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Z sali, w której odbywało się spotkanie wyszła szybkim, charakterystycznym dla niej krokiem. Ruszyła w stronę wind. Za rogiem zatrzymała się jednak i oparłszy o ścianę łopatki, głowę i pośladki przymrużyła oczy. Potrzebowała chwili wyciszenie i skupienia, której jak się spodziewała, mimo późnej godziny, nie zazna po przybyciu do swojego gabinetu. Stała tak bez ruchu rozkoszując się spokojem będącym zapewne ciszą przed burzą, w której środek z własnej woli chce wkroczyć. Po upływie kilkudziesięciu sekund, a może kilku minut, nie była bowiem w stanie określić, jak długo tam stała, odepchnęła się lekko od ściany i wydając ciche mruknięcie dezaprobaty dziarskim krokiem udała się do windy.
Wysiadła na 4 piętrze. W Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami panował względny spokój. Wymieniła kilka zdawkowych uprzejmości i drobnych poleceń z pracownikami będącymi na nocnej zmianie i nie zatrzymując się przy nikim na dłużej dotarła do swojego pokoju w Biurze Dezinformacji. Tak jak się spodziewała zastała na biurku kilka wiadomości z pieczątkami lub odręcznym napisami: „Ważne”, „Pilne” czy „Na wczoraj!”. Nie miała jednak ochoty do nich zaglądać. Przerzuciła przez ramię swoją torbę, dopiła popołudniową kawę, której zimna resztka pływała smętnie po dnie filiżanki i zatrzaskując za sobą ciężkie, drewniane drzwi udała się do wyjścia z Ministerstwa.

Do swojego mieszkania dotarła tuż przed północą. W drodze z pracy do domu wpadła do ulubionego mugolskiego pubu na Guinessa z sokiem z czarnych porzeczek i jak to zwykle bywa, trochę zasiedziała się przy barze.

- Ciiicho, cicho – szepnęła i podeszła do klatki, na której szczycie siedział pohukujący Puszczyk uralski. – Zaraz będziesz mógł rozprostować skrzydła – powiedziała i pogładziła ptaka po miękkich piórach. – Polecisz do Hogwartu.
Puszczyk zahukał jakby radośniej i wgramolił się na ramię Eris. Razem podeszli do zabałaganionego nieco biurka. Po chwili przerzucania papierów czarownica znalazła ładną, beżową papeterię w delikatny, roślinny deseń. Chwyciła tani długopis, ale nim dotknęła nim papieru zreflektowała się i wybrała kulkowe pióro. W końcu nie codziennie pisze się prośby do Dumbledore’a. Oczywiście mogła posłużyć się samopiszącym piórem, którego zwykle używała jednak tym razem miała ochotę napisać list odręcznie.



Cytat:
Profesorze Dubledore
Tym razem nie piszę do Pana z ramienia Ministerstwa Magii i Czarodziejstwa. Piszę w imieniu czarownic i czarodziejów, których rodziny dotknęła epidemia Muglizmu. Grupa szaleńców (zwanych oficjalnie ochotnikami) postanowiła podjąć próbę walki z chorobą.
Byłabym wdzięczna, gdyby zechciał Pan spotkać się z nami, porozmawiać, podzielić wiedzą i doświadczeniem.


Z poważaniem
Eris Clark
Złożyła kartkę na trzy. Włożyła do zaadresowanej koperty, zakleiła, wstała leniwie i podeszła do okna.

- Leć mój piękny – powiedziała podając sowie kopertę. Otworzyła okno, pogładziła puszczyka i wypuściła go z przedramienia. Obserwowała jego rozpostarte skrzydła do momentu, aż będąc małą kropką zniknął w Londyńskiej mgle.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline