Ja-sona lekko zamurowało. Przeleciał ręką po głowie sprawdzając, czy jemu też typek zapsuł fryzurę. Na szczęście nie.
Karl zaczął uspokajac gnojka, Ja-son tym razem wolał milczeć. Z chęcią zatłukłby gnojka. Ręka mimowolnie zagłębiła się w kieszeni. Tej z pistoletem. Wycofał się z pokoju, wrócił do drzwi wejściowych i jako tako postawił je we framudze. -Z tych drzwi to już nic nie będzie- powiedział do siebie, tak żeby inni słyszeli.
Czekał. Chciał jak najszybciej opchnąć moduł, i zwiać z tej planety, a nie użerać się z dzieciakiem. Który najpewniej sprowadzi na nich kłopoty.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |