Sonya patrzyła chwilę na Johna, po czym powiedziała: - On... jest... mój. - W jej spojrzeniu nie było chłodu profesjonalisty, za to ogień nienawiści płonął jasnym płomieniem.
Jax pokręcił głową. - Skupmy się na pracy - powiedział do Sonyi - Madame Tong znają tutaj. Sprzedaje heroinę. Na tyle mocna tu w Hong Kongu, że Czarne Smoki wolały się dogadać niż toczyć wojnę o wpływy. Podobno ma rabat u Lin Kuei za zamówienia hurtowe. Ona by to przejęła pod własnym szyldem. Myślę, że przyszła na rozmowy z tą królewną. Pytanie czy wizyta Lin Kuei to zbieg okoliczności czy wystawiała królewnę. Tak czy inaczej ona coś wie.
Bipnął stojący na stole laptop. Przyszedł mail. Jax odebrał i chwile patrzył. Po czym odwrócił laptopa o wszystkich. - Twoja dziewczyna. Nadszedł raport z lotniska że wsiadała do samolotu do Birmy… cztery godziny temu. - zmarszczył brwi - wtedy była w klubie. Na pewno to ona?
Na zdjęciu widać było ją wyraźnie, co prawda była w normalnym ubraniu, a nie malowanym kostiumie, ale twarz ta sama. John zbyt długo pracował w tym fachu by mieć pewność, że nie ma pomyłki. Tylko w takim razie kto mu sprał tyłek w klubie? |