Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2018, 15:09   #34
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Trzymaj swoje psy na uwięzi, krasnoludzie. – Sierżant, zwany czasem sierdżantem, a czasem kapitanem był dalej spokojny i zdecydowany. – I to tak, żebym widział ich ręce.

- Złazić! – warknął Wungiel. – I niczego mi kurwa nie łapać – dodał już ciszej, tak, żeby słyszeli tylko oni.

Kusznicy trzymali broń skierowaną w ich stronę. Ten na koniu zeskoczył obok wozu, rozbryzgując buciorami wodę i błoto z kałuży. Podszedł do burty i zerknął pod płachtę.

- Wygląda w porządku – krzyknął i wdrapał się do środka. Ich uszu dobiegły odgłosy krzątaniny i przesuwanych skrzynek. Po jakimś czasie wychyliła się głowa strażnika. – Żarło i narzędzia, nic specjalnego.

Wungiel wypuścił powietrze z płuc, ale sierżant podjechał powoli, pochylił w kulbace i sam otaksował wzrokiem wnętrze wozu.

- Opukaj tę beczkę – wydał krótkie polecenie.

- To piwo, mogę wam nalać kapitanie, jeśli chcecie – krasnolud zaczął tłumaczyć, ale szybko umilkł skarcony spojrzeniem sierżanta. W ciszy głośno wybrzmiały odgłosy kłykci uderzających w deski beczki. Różne odgłosy. Mniej lub bardziej głuche. Dowódca patrolu uśmiechnął się paskudnie. Machnął tylko ręką, a jeźdźcy podjechali bliżej. Ci z kuszami ciągle celowali w grupkę, z tej odległości nie mogli nie trafić.

- Towary… na targ… tak? – cedził przez zęby sierżant. – I co z tym zrobimy, krasnoludzie? Nalejesz mi teraz tego piwa? Czy może odbijemy denko i zerkniemy do beczki?

Krew w żyłach Kislevitów ścinała się powoli, znów ogarniał ich strach. Znów byli jak szczury w pułapce. Znów niewiele od nich zależało.

- Znasz cenę, brodaczu. - Zręcznie złapał sakiewkę rzuconą bez słowa przez Wungla. Rozwiązał ją szybko, pogrzebał w środku i popatrzył z dezaprobatą. – Przecież nie patroluję tych dróg sam. Moi towarzysze też narażają swoje życie, żeby ludność była bezpieczna, a nikt nie przewoził zabronionych towarów.

Krasnolud zaklął cicho, ale wyciągnął spod pazuchy kolejny woreczek z brzęczącą zawartością. Sierżant tym razem nie sprawdzał ilości monet. Schował obie sakiewki do torby zawieszonej przy siodle i ruszył bez kolejnego słowa w dalszą drogę razem ze swoim oddziałem.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.

Ostatnio edytowane przez Phil : 20-07-2018 o 12:41.
Phil jest offline