Kord spojrzał do wnętrza- ławy, stół, piecyk.. gar z wodą… południowa ściana paliła się ładnym jasnym płomieniem.. ani śladu ludzi… podłoga zawalona łuskami z kaemu.. drzwi do drugiej izby… cofnął się na zewnątrz…
Bruno darł ryja (trzymając w dłoniach zdobyczna emszesnastkę)…”Wyłazić chamy z nor i gasić.. bo wam wszystko z dymem puścimy!”
Kosmate łby pojawiły się w drzwiach… „Tylko nie strzelajta panie Bruno..”
„Ej ty z gitarą! Coś ty za jeden!?” |