Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2018, 08:59   #73
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Sybill i Axim

Drzwi do karczemnego pokoju gdzieś w dzielnicy Bram otworzyły się leniwie, a za nimi wtoczył się do środka Axim. Wracając dopiero co z misji, wciąż nosił na sobie ślady znoju i trudów walki. Plamy krwi, burd, świeże rany i zadrapania na pancerzu. Najemnik pochylał się pod worem sprzętu, który udało mu się zebrać w czasie misji. Może nie był wcale pokaźny, ale z pewnością zapewni mu dopływ tak bardzo potrzebnej w tych czasach gotówki.
- Nie wierzę, że ktoś przetrzepał tamten sejf przed nami - zamarudził Jarnar, odkładając swój dobytek pod ścianą i oglądając się na podążającą za nim Walkirię Wszechstwórcy.
Sybill uśmiechnęła się tylko na słowa ukochanego i podeszła do kąta pokoju gdzie złożyła swoją tarczę i miecz. Była wymęczona i było to po niej bardzo widać. Oparła się plecami o ścianę i spojrzała na Jarnara.
- Coś mi mówi, że znam osobę, która będzie wiedziała gdzie jest zawartość sejfu - znów uśmiechnęła się tajemniczo. - A skoro o złocie mowa... Tak sobie myślałam w drodze powrotnej... Że dobrze byłoby mieć swoje miejsce do którego chce się wracać - zaczęła. - No i jak tu wracaliśmy to widziałam, że jest karczma na sprzedaż... - wyjawiła w końcu co jej chodziło po głowie.

Axim odpasał oba miecze i zsunął z ramienia kuszę, odkładając resztę rynsztunku na podłodze pod ścianą. Na wspomnienie o zawartości sejfu zmarszczył brwi, zaś przy pomyślę o zakupie karczmy, otworzył szeroko oczy. Chwilę stał tak w osłupieniu, jakby przyswajając te informacje.
- Nie… nie myślałem wcześniej o zakupie nieruchomości. Właściwie to już od bardzo dawna nie mam miejsca, do którego mógłbym wracać. To coś nowego - najemnik pokiwał głową, tym razem wlepiając zamyślony wzrok gdzieś przed siebie. - Uważam, że to niezgorszy pomysł. Drużyna nam się rozrasta, a do końca wojny wciąż kawałek. Przyda nam się pewne miejsce, gdzie będziemy mogli zakwaterować tych w potrzebie i przechować nasz ekwipunek. Z kolei gdy już wygramy… będziemy mieli swój kąt - spojrzenie żołdaka zdradzało lekkie natchnienie pomysłem Sybill. - Tylko skąd weźmiemy na to środki? - zapytał jeszcze, zerkając z żalem na swoje tobołki.

Nie napotykając sprzeciwu, a jedynie zmartwienie o fundusze na zakup nieruchomości, Arunsun wyraźnie się ucieszyła. Dopiero teraz nieśpiesznie zaczęła zdejmować z siebie zbroję.
- Ja nigdy nie miałam swojego miejsca - wyznała. - Wpierw w sierocińcu często nawet swojego posłania nie miałam. Później gdy wzięto mnie na nauki do świątyni co najwyżej łóżko i jeden kufer swoich rzeczy miałam - zamyśliła się. - Miło byłoby w końcu mieć miejsce które będę mogła nazwać swoim domem - uśmiechnęła się promiennie. - Co do pieniędzy... Rozmówię się z Vyloną. Ciężar jej torby świadczy, że może wiedzieć, gdzie podziało się złoto ze skarbca - wyjaśniła powód swojego zadowolenia i pewności co do możliwości spełnienia swojego marzenia.

- Co… Vylona? Oh… - Axim zrobił skonsternowaną minę, jednak zaraz okazał zrozumienie. - No tak, elfy - zagaił z rozbawieniem mężczyzna, również ściągając z siebie opancerzenie. Kiedy skończył, rzucił wszystko na równy stosik. Odzienie noszone pod spodem było nie mniej zabrudzone co sama zbroja, a zapach z pewnością nie zachęcał do przebywania w pobliżu. Wojak westchnął, spoglądając po sobie.
- Zobaczę, jak tam nasza balia. Za chwilę wrócę - rzucił Jarnar, po czym uśmiechnął się do Sybill i wyszedł z pokoju zostawiając ją samą.

Nastrój Walkirii robił się coraz lepszy i lepszy. Sama w pokoju zdjęła w końcu cały rynsztunek z siebie i położyła go obok pancerza Jarnara. Zrzuciła z siebie również część ubrań zostając w samej bieliźnie. Brudną koszulę i spodnie wrzuciła do pustego wiadra stojącego przy wejściu. W oczekiwaniu na powrót Axima, usiadła na stołku i zaczęła oglądać się by ocenić czy nie umknęło jej jakieś zranienie, które wymagało zajęcia się.

Nie minęło dziesięć minut, kiedy drzwi kwatery otworzyły się raz jeszcze. Weszli przez nie Axim wraz kilkunastoletnim wyrostkiem, wnosząc do środka podłużną, drewnianą balię. Postawili ją na środku pokoju. Zaraz za nimi wmaszerowały dwie młode dziewczyny, ustawiając naczynia z wodą i zapełniając nimi balię. Kiedy skończyły, dygnęły niezręcznie i wraz z wyrostkiem opuścili w pośpiechu pomieszczenie, najwidoczniej przytłoczeni szacunkiem, jakim darzyli Walkirię Wszechstwórcy i Axima Równemu Bykowi.
Mężczyzna widząc siedzącą ukochaną, stanął za jej plecami i kładąc styrane dłonie na jej strudzonych ramionach, ucałował ją w czubek głowy.
- Cieszę się, że wróciliśmy wszyscy cali - szepnął zmęczonym głosem.
Sybill uniosła ręce w górę, kładąc dłonie na jego ramionach. Oparła się plecami na Aximie i zadarła głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- Było ciężko. Już myślałam, że nie uda się pokonać kultystki. Całe szczęście Balkazar uratował sytuację - stwierdziła Walkiria. Wstała i rozebrała się do końca. Spojrzała na mężczyznę przez ramię i skierowała swoje kroki do balii. - Porządna kąpiel jest idealną nagrodą za trudy - skomentowała i weszła do wody, od razu zanurzając się w niej na tyle ile jej starczało. - Dołączysz? - zapytała Jarnara.

- Nie inaczej - odparł najemnik, zdejmując przez głowę koszulę oraz zsuwając spodnie. Rozciągnął ramiona i naprężył zmęczone mięśnie. Niewątpliwie potrzebował odpoczynku, a ciepła kąpiel była pierwszym krokiem do tego. Nim jednak zajął miejsce naprzeciwko Sybill, przyjrzał się jej zanurzonej sylwetce. Ciało młodej kobiety było perfekcyjne w każdym calu. Idealne proporcje, doskonała cera i wspaniałe włosy. Tylko oczy, płonące żywym ogniem, mogły zniechęcać potencjalnych adoratorów. Każdy widział w nich Walkirię Wszechstwórcy. Axim dostrzegał tam ukochaną Arunsun.
- Tego mi było trzeba - mruknął przyjemnie, otoczony wodą. - Przejdziemy się później do handlarzy? Mam parę błyskotek do oddania. No i myślę zawitać jeszcze u Bjorfa. Potrzebuję, by zidentyfikował mi kilka przedmiotów.
Walkiria wzięła do ręki skrawek materiału i namoczyła go w wodzie. Przysunęła się blisko mężczyzny i zaczęła obmywać mu ramiona.
- Czeka nas też rozmowa z Nervirem Windsorrowem. Karczmarz mi o tym wspominał, kiedy wchodziliśmy - powoli wędrowała mokrą szmatką po torsie Jarnara. - Kadla też przydałoby się poinformować co zdziałaliśmy - wyliczała dalej, nie przestając myć w tym czasie swojego ukochanego.

- Ano racja - westchnął Axim, przyglądając się ruchom Sybill. - Nie miałem ochoty użerać się z tym arystokratą zaraz po powrocie, ale w końcu będzie trzeba. Kadle, słusznie. Chciałem z nim jeszcze porozmawiać o lordzie Robercie Wyzwolicielu. - Wspominając bohatera Mystii, Axim skierował swe spojrzenie na oparty o ścianę miecz. Magiczny kryształ zaklęty weń rozbłysnął lekko karmazynowym światłem, jakby wyczuwał wzrok swojego nowego pana. [i]- Nie ukrywam, że ta klinga jest niezwykle skuteczna w walce. Zastanawia mnie, jakie jeszcze artefakty ostały się po Wyzwolicielu.
Ciągnąc swoją wypowiedź, Axim poczekał, aż Arunsun skończy go obmywać, po czym delikatnie odwrócił ją do siebie plecami, które ostrożnie zaczął szorować.

Sybill mruknęła niczym zadowolony kot i przymknęła oczy kiedy mężczyzna odwdzięczał się jej za mycie. Niezwykle przyjemnie było dzielić kąpiel z ukochaną osobą.
- To co mówisz przypomina mi, że powinnam zainteresować się pozostałymi elementami rynsztunku do którego należała moja tarcza... - westchnęła przeciągle. Kolejne obowiązki i może nawet dowie się co się stało z poprzednim posiadaczem tych magicznych przedmiotów. - Jak się czujesz? - zapytała nagle i spojrzała na Axima przez ramię. Mężczyzna zrozumiał, że Walkiria odnosi się do jego zachowania z podziemi, kiedy zaatakował. - Co tak właściwie się wydarzyło wtedy? - dopytała.
- Miałem nadzieję o tym zapomnieć - najemnik potarł czoło, krzywiąc się lekko. - Ja… będę żałował tamtej chwili do końca życia. Może gdybym stawił większy opór… niestety trucizna opanowała mój umysł doszczętnie. Wrzuciła mnie… wrzuciła z powrotem w przeszłość - odparł przygnębiony wojownik. Dokończył mycie dziewczyny, po czym ponownie rozparł się w balii, odchylając głowę w tył.
- Młodzi chłopcy idący do wojska często przesiąknięci są złudnym patosem, który szybko jest konfrontowany z rzeczywistością. Przekonałem się o tym podczas jednej bitwy, kiedy pierwszy raz otarłem się o śmierć. Kiedy poznałem grozę wojny. I właśnie w tamto miejsce odesłała mnie ta biała poczwara. Nie kontrolowałem swoich odruchów. Tylko gniew… - żołnierz pokręcił zrezygnowany głową. Zerknął po tym na swoją wybrankę z wyrzutem sumienia.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline