Kea nie rozumiała dlaczego klamka była tak zimna, dopóki nie otworzyli drzwi. Czary! Oczywiście na magii się nie znała, więc nadal miała do czynienia z niewiadomym. Lodowy pokój nie wyglądał zbyt bezpiecznie. Było w nim zdecydowanie za zimno i jakiekolwiek zaklęcie to powodowało, mogło się zrobić jeszcze gorzej. Może gdyby Iskra mogła jej to jakoś wytłumaczyć?
Póki co, Kea nie chciała tam wchodzić. Czary, mróz. A co jeśli lód się pod nią załamie? Czy pod lodem na pewno jest podłoga? Bała się dziwnego pomieszczenia, z wielu względów. Oczywiście widząc drzwi po drugiej stronie, gotowa była zwalczyć swoje obawy i ruszyć wraz z innymi.
Ryś sugerował jednak, że nie muszą i nie muszą i wręcz nie powinni...
Kea zastanowiła się nad tym co więc zrobią? Sama nic nie powiedziała. W podejmowaniu decyzji nie należała do grona najlepszych i wolała zdać się na resztę - z Fungim na czele.
Tymczasem Liward ruszył przed siebie - jakby w ogóle się nie bał.
Półolbrzymka uważnie go obserwowała, stojąc tuż za framugą. Gotowa była w razie czego sięgnąć ręką i wyciągnąć go stamtąd, lub nawet wejść za nim i osłonić tarczą jeśli będzie taka potrzeba.